Nowy roaming po staremu. Wielkie rozczarowanie polskich klientów
Rewolucji i wielkich obniżek nie będzie. Połączenia z wakacji nie będą się też liczyć do pakietu "bez limitów". A przynajmniej nie w T-Mobile, Plus i Play. - Sama Komisja Europejska wyraźnie tłumaczy, że gdy mamy pakiet "no limit" lub pakiet danych w kraju to podczas podróży do innego kraju unijnego będziemy mogli z niego skorzystać - podkreśla Wojciech Piechocki, szef branżowego serwisu GSMONLINE.PL. W Polsce tak do sprawy podszedł tylko Orange.
Nowe przepisy dotyczące roamingu (nazwane przez Komisję Europejską "roam like at home") mają zacząć obowiązywać od połowy czerwca. Operatorzy swoje cenniki musieli jednak opublikować miesiąc wcześniej. Co z nich wynika?
Że nie ma i nie będzie nic za darmo. Aż trzy z czterech największych telekomów będą traktować roaming odrębnie względem połączeń wewnątrz kraju - tak jak do tej pory. Ci użytkownicy, którzy liczyli na to, że ich "bez limitów" będzie obowiązywać również na rozmowy z wakacji - srogo się zawiodą. Tak jak na przykład znany publicysta - Łukasz Warzecha.
W zależności od posiadanej taryfy mogą jedynie liczyć na pakiet darmowych minut do wykorzystania w roamingu, ale trudno cieszyć się na przykład z 500 minut połączeń wychodzących i 1500 przychodzących w skali roku. W przeliczeniu oznacza to dziennie niespełna 1,5 minuty rozmowy, gdy to my dzwonimy i 4 - gdy odbieramy telefon.
Niezadowolenia nie kryje Justyna, która w lipcu wyjeżdża na trzymiesięczny kontrakt do Niemiec.
- Liczyłam, że obejdzie się bez kombinowania z nowym numerem w niemieckiej sieci i że po prostu będę korzystać ze swojego polskiego numeru. Wygląda na to, że nic z tego - mówi nam zawiedziona klientka T-Mobile.
Nasza rozmówczyni w Polsce rozmawia ze wszystkimi "bez limitu". Za granicą jednak tak dobrze nie będzie. Operator zaproponował jej 1500 minut połączeń przychodzących za darmo. Normalnie kosztują one 5 gr za każdą minutę. Łatwo więc policzyć, że zaoszczędzi w ten sposób… 75 zł.
Z kolei za każdą minutę połączenia wychodzącego zapłaci od 15 czerwca 29 gr. To i tak mniej niż przed zmianami. Dziś za minutę rozmowy zapłaciłaby 54 gr. Najbardziej zyska na internecie - do tej pory każdy megabajt kosztował złotówkę - za miesiąc będzie to 9 gr.
O tym, jak do obniżki cen w roamingu podeszli inni operatorzy i w jaki sposób tłumaczą swoje cenniki, pisaliśmy już w WP finanse.
- Rok temu politycy w Unii Europejskiej głosowali tą ręką za tym, żeby roaming był totalnie bez limitu, by zniknął nawet, a tą ręką głosowali za stawkami hurtowymi, które dla nas w Polsce powodują, że wprowadzenie takiej oferty nielimitowanej jest mocno skomplikowane i drogie - tłumaczy rzecznik sieci na poświęconym roamingowi vlogu.
Z kolei T-Mobile napisał na Facebooku jednemu z klientów, że "zapewnia, że wchodzące od dzisiaj cenniki są w pełni zgodne z wchodzącymi przepisami".
#
Na szczególną uwagę zasługuje Orange. Francuska sieć uznała bowiem, że skoro "no limit" to "no limit". Jeśli więc ktoś ma w Polsce darmowe rozmowy do wszystkich sieci, to gdy wyjedzie do innego kraju na wakacje - również nie będzie musiał dodatkowo płacić. Także w drugiej marce firmy - nju mobile. Mówił o tym w rozmowie z money.pl Mariusz Gaca, wiceprezes Orange.
- Nie ma znaczenia, czy ktoś jest w centrum Warszawy czy centrum Paryża. Z telefonu można korzystać w ten sam sposób. Liczymy, że klienci docenią ten ruch - powiedział przedstawiciel francuskiej sieci.
Eksperci również doceniają decyzję Orange.
- Sama Komisja Europejska w swoich materiałach wyraźnie tłumaczy, że gdy mamy pakiet "no limit" lub pakiet danych w kraju, to podczas podróży do innego kraju unijnego będziemy mogli z niego skorzystać. Taką ofertę w przypadku głosu przedstawił w Polsce tylko Orange - podkreślił w rozmowie z WP Wojciech Piechocki, szef branżowego serwisu GSMONLINE.PL.
Piechocki zwraca jednak uwagę, że oferta francuskiej sieci nie jest tak prosta, jak by się wydawało na pierwszy rzut oka.
- W przypadku pakietów danych oferta Orange jest już nieco zmodyfikowana, a więc dostępne pakiety są mniejsze niż te, które mamy zagwarantowane w naszej promocji w kraju - zaznacza ekspert.
Ale to wciąż francuska sieć może okazać się największym wygranym nadchodzących w przyszłym miesiącu zmian.
- Wówczas okaże się, że Orange ugrał na swoim ruchu wizerunek operatora grającego fair play i przez parę tygodni lub miesięcy wakacyjnych pozyska klientów konkurencji, dla których roaming jest ważny - prognozuje Piechocki. - A także zagra na nosie Play, który do tej pory był postrzegany jako rynkowy fighter i rozbójnik.
#
Wielu klientów ma pretensje do swoich operatorów, bo liczyli, że nowa regulacja będzie oznaczała całkowite zniesienie roamingu na terenie państw wspólnoty.
- Oczekiwania związane z "nowym” roamingiem w Unii Europejskiej zostały bardzo nakręcone przez media i polityków - twierdzi Wojciech Piechocki. - Pozostali operatorzy twierdzą, że oferta przedstawiona klientom przez Orange będzie dla tego operatora bardzo ryzykowna i może przynosić spore straty liczone w milionach złotych - podkreśla ekspert i dodaje, że w takim przypadku do gry może wkroczyć unijna lub polska administracja. - Może się jednak okazać, że pozostali gracze już niebawem zostaną zmuszeni przez polskie urzędy do zmiany swoich ofert.
Czy możemy spodziewać się interwencji z Brukseli? Zapytaliśmy Komisję Europejską oraz Urząd Komunikacji Elektronicznej, jak nowe cenniki operatorów mają się do dyrektywy "roam like at home" pod względem prawnym. Na odpowiedź czekamy.
O wielkim rozczarowaniu nie chce mówić natomiast Konrad Księżopolski, dyrektor działu analiz giełdowych w Haitong Bank.
- Pamiętajmy, że polski klient ma najniższe stawki połączeń w całej Unii - podkreśla analityk. - Wojna cenowa na polskim rynku spowodowała, że średni przychód telekomu na użytkownika [ang. ARPU - red.] sięga ok. 40 zł. W innych krajach jest to też 40, ale euro.
Ekspert nie chce jednak odnosić się do konkretnych cenników, bo, jak mówi, nie miał jeszcze okazji ich przeanalizować.
- Żeby je rzetelnie ocenić, trzeba się im porządnie przyjrzeć. Może się bowiem okazać, że gdzieś abonamenty są droższe, a gdzieś tańsze i stąd różne podejście do unijnych przepisów - zastrzega Konrad Księżopolski.