Obama obiecuje poprawę i kontynuację reform
W wygłoszonym w środę wieczorem orędziu o stanie państwa prezydent Obama przyznał, że obiecywane przez niego zmiany postępują powoli i obiecał położyć nacisk na poprawę gospodarki i sytuacji materialnej Amerykanów.
28.01.2010 | aktual.: 28.01.2010 07:16
Prezydent podkreślił, że nie rezygnuje z walki o głębsze reformy mające zapewnić Ameryce trwały rozwój na dłuższą metę, takie jak reforma ochrony zdrowia i przemysłu energetycznego oraz wezwał obie partie do współpracy w ich realizacji.
Gospodarka wypełniła dwie trzecie trwającego 70 minut orędzia, wygłoszonego jak co roku w Kongresie i transmitowanego bezpośrednio przez wszystkie krajowe stacje telewizyjne. Sprawy międzynarodowe Obama poruszył jedynie marginesowo.
Zaczął od przypomnienia, że odziedziczył po poprzedniej administracji ogromny deficyt budżetowy a urzędowanie rozpoczął w czasie głębokiego kryzysu finansowego i recesji.
Obama przekonywał, że niepopularna w społeczeństwie akcja ratowania bankrutujących banków na koszt podatnika była niezbędna, aby uchronić kraj przed większym kryzysem, i zaznaczył, że rząd podjął kroki na rzecz ulżenia ludziom dotkniętym recesją, wprowadzając m. in. ulgi podatkowe.
Przyznał jednak, że trzeba zrobić więcej i przedstawił plan szybszego ożywienia koniunktury i zwiększenia liczby miejsc pracy. Niektóre z propozycji prezydenta Republikanie przyjęli pozytywnie ponieważ wyszły naprzeciw ich postulatom.
Obama zaproponował m.in. aby 30 miliardów dolarów z funduszu na pomoc wielkim bankom przeznaczyć na stymulowania pożyczek dla drobnego biznesu, nowe ulgi i kredyty podatkowe dla tego sektora oraz na zachęty podatkowe.
Prezydent przedstawił także plan zwiększenia nakładów na oświatę i kontynuacji unowocześniania infrastruktury przez budowę sieci szybkich kolei - co także ma przynieść nowe miejsca pracy. Zaproponował poza tym ulgi podatkowe dla firm, które nie przenoszą miejsc pracy za granicę.
Propozycje te wymagają zgody Kongresu i Obama wezwał legislatorów do jak najszybszego ich uchwalenia. Demokraci mają w Kongresie większość w obu izbach, ale utracili ostatnio kwalifikowaną większość 60 głosów w Senacie.
Obama oświadczył, że długofalowych reform nie można odkładać na przyszłość, gdyż inne kraje, konkurenci USA - wymienił m.in. Chiny, Japonię i Niemcy - reformują swoje gospodarki rozwijając np. alternatywne źródła energii.
Drogą "zielonej" gospodarki powinny także podążać Stany Zjednoczone, inwestując np. w technologie czystego węgla - kontynuował.
Mówiąc o energetyce, prezydent poparł jednak także rozbudowę elektrowni nuklearnych oraz poszukiwanie ropy i gazu ziemnego w szelfach przybrzeżnych, co od dawna postulują Republikanie. Kiedy o tym wspomniał, republikańscy senatorowie i kongresmani na sali nagrodzili go owacją.
Obama omówił następnie reformy kontestowane przez opozycję. Wezwał do uchwalenia przez Kongres zaostrzenia regulacji banków i zapowiedział, że nie zrezygnuje z walki o reformę opieki zdrowotnej.
Reformę tą, mającą zapewnić ubezpieczenia medyczne dodatkowym 30 milionom Amerykanów, uważa się ostatnio w Waszyngtonie za "martwą" wobec oporu w Kongresie, ale prezydent przekonywał, że nadal jest potrzebna. - Ten problem nie zniknie. Z czasem coraz więcej ludzi będzie bez żadnego ubezpieczenia i stawki za polisy będą rosły. Nie pozostawię bez pomocy tych ludzi i Kongres też nie powinien. Wykonajmy więc to zadanie - mówił.
Wiele miejsca Obama poświęcił sprawie rosnącego deficytu budżetowego i w celu jego zmniejszenia zaproponował zamrożenie części wydatków rządowych na trzy lata.
Większość budżetu byłaby jednak wyłączona z tej operacji, w tym największe jego pozycje, jak wydatki na obronę oraz fundusze ubezpieczeń medycznych dla emerytów i ludzi ubogich oraz federalny fundusz emerytalny.
W swym orędziu Obama obiecał poza tym zniesienie w tym roku zakazu służby jawnych homoseksualistów w armii, czyli tzw. polityki "Dont' ask, don't tell" (Nie pytaj, nie mów), która zabrania pytania żołnierzy o ich orientacje seksualną, ale również zakazuje homoseksualnych zachowań w wojsku.
Komentuje się to jako gest pod adresem lewicy w Partii Demokratycznej, podobnie jak przyrzeczenie, że nadal będzie walczył o ustawę o ograniczeniu emisji gazów cieplarnianych, na czym zależy lobby ochrony środowiska, oraz o reformę imigracyjną.
W 15-minutowej zaledwie części orędzia poświęconej sprawom zagranicznym Obama skoncentrował się głównie na walce z globalnym terroryzmem.
Nie zaprezentował tu nowych inicjatyw, przypominając, że jego rząd odniósł sukcesy w wojnie z Al-Kaidą w Afganistanie i Pakistanie i groził Iranowi bliżej nieokreślonymi "konsekwencjami" jeśli nie zrezygnuje ze zbrojeń nuklearnych.
Obama zapowiedział też, że USA kończą w tym roku wojnę w Iraku i potwierdził, że wycofane zostaną stamtąd do sierpnia wszystkie oddziały frontowe.
Powiedział ponadto, że negocjacje z Rosją w sprawie dalszej redukcji nuklearnej broni strategicznej są na ukończeniu.
Swoje orędzie Obama zakończył apelem, by nie tracić wiary, że zmiany, które zapowiadał w swej kampanii wyborczej, zostaną zrealizowane.
- Wiem, że wielu wątpi w to teraz, albo myśli, że nie potrafię tego zapewnić. Nigdy jednak nie mówiłem, że to będzie łatwe - powiedział.
- Nie rezygnuję. Zacznijmy na nowo, by realizować wciąż nasze marzenie i umacniać nasz kraj - oświadczył Obama.
W pierwszej reakcji na orędzie prezydenta przemawiający w imieniu Republikanów gubernator Wirginii John McDonnell powiedział, że zamrożenie niektórych wydatków to krok w dobrym kierunku, ale dalece nie wystarczający.
Przypomniał, że w pierwszym roku rządów Obama i Demokraci w Kongresie znacznie zwiększyli wydatki budżetowe i rozmiary administracji federalnej, doprowadzając do wzrostu zadłużenia państwa, którego - jak powiedział - "nie da się utrzymać".
Tomasz Zalewski