Obywatele kontra urząd. Zapłacili, zaświadczeń nie dostali, a o zwrot muszą się upominać
"Nie mamy państwa zaświadczeń i co nam zrobicie?". Tak w skrócie można opisać sytuację, gdy obywatel wpłaca pieniądze do urzędu, by zaświadczenie zostało wydane wcześniej, urząd się nie wyrabia, ale - by mógł zwrócić pieniądze - każe obywatelowi wysyłać kolejny wniosek.
27.11.2019 12:21
Tysiące Polaków wciąż czekają na wydanie zaświadczeń o przekształceniu użytkowania wieczystego w prawo własności. Bez tego zaświadczenia nie mogą otrzymać bonifikaty, która pozwala na regulowanie niższych opłat. Gminy - w teorii - mają czas do końca roku, ale się nie wyrabiają.
Zaświadczenia wydawane są z urzędu, więc nie trzeba o nie wnioskować, ale można, gdy chce się dostać je wcześniej. Urzędnicy mają bowiem aż 12 miesięcy na wydanie zaświadczenia. Z racji tego, że prawo zmieniło się 1 stycznia 2019 r., termin upływa z końcem roku.
Poprzez platformę WP #dziejesie zgłaszają się do nas warszawiacy, którzy twierdzą, że zostali nabici w butelkę. "W maju zapłaciłem 50 zł za wydanie zaświadczenia w ciągu maksymalnie 4 miesięcy. Termin minął, dostałem pismo, że urząd się nie wyrabia, więc moje 50 zł szlag trafił" - napisał mieszkaniec warszawskiego Śródmieścia. Bliźniaczo brzmiące zgłoszenie dostaliśmy też od mieszkańca stołecznej Woli.
Jak czytamy na stronie urzędu: "Prezydent m.st. Warszawy wydaje zaświadczenie z urzędu nie później niż w terminie 12 miesięcy od dnia przekształcenia albo na wniosek właściciela w terminie 30 dni (w przypadku wniosku o wydanie zaświadczenia w związku z potrzebą dokonania czynności prawnej) lub 4 miesięcy od dnia otrzymania wniosku. Wydanie zaświadczenia na wniosek podlega opłacie skarbowej w wysokości 50 zł".
Zapytaliśmy więc urząd, co mają zrobić warszawiacy, którzy zapłacili owe 50 zł, a zaświadczenia nie dostali. Odpowiedź biura prasowego brzmi: "Przekształcenie następuje z mocy prawa i nie było potrzeby składania dodatkowych wniosków. Zwrot opłaty jest możliwy tylko po wycofaniu wniosku o wydanie zaświadczenia o przekształceniu, na wniosek o zwrot opłaty skarbowej". Dalej stołeczny urząd powołuje się na ustawę o opłacie skarbowej z 16 listopada 2006 r.
Tłumacząc z języka urzędniczego na obywatelski, komunikat jest jasny: obywatelu, zapłaciłeś, a my zobowiązaliśmy się wydać zaświadczenie w ciągu 4 miesięcy. Co z tego, że to my nie zdążyliśmy, teraz i tak to ty musisz wykonać ruch. Wycofaj złożony wniosek i złóż kolejny, o zwrot opłaty skarbowej.
Tu rodzi się pytanie, ile osób machnie ręką na 50 zł i poczeka na wydanie zaświadczenia. A kolejne pytanie, co miasto zrobi z tymi pieniędzmi? Urzędnicy tego nie tłumaczą, nie ma też mowy o tym, by pieniądze zwrócono z automatu - trzeba o to wnioskować. Zapytaliśmy o skalę problemu, ale nie dostaliśmy odpowiedzi.
Dla zobrazowania - w Warszawie do wydania jest blisko 450 tys. zaświadczeń. Jeśli takich osób, które zapłaciły, a zaświadczeń nie dostały, byłoby zaledwie 2 tys., a każda z nich wpłaciła 50 zł, to daje kwotę 100 tys. zł. Przy 20 tys. jest to okrągły milion złotych.
Czytaj także: Sprzedał kamienicę Banasiowi. Ale nie pamięta za ile
Do redakcji WP Finanse wpłynęły zgłoszenia od warszawiaków, ale niewkluczone, że problem jest ogólnopolski. Mamy też informację od mieszkańca, któremu udało się odzyskać opłatę skarbową. "Zawnioskowałem o zwrot i oddali mi 50 zł... po 5 miesiącach" - napisał warszawiak.
W całej Polsce do wydania jest 2,5 mln zaświadczeń, z tego - jak już wspominaliśmy - w samej Warszawie blisko 450 tys. Dotąd wydano dopiero nieco ponad 43 proc. z nich, więc stolica wydłuża wymagany termin. Ogrom warszawiaków swoje zaświadczenia dostanie dopiero w 2020 r. Urzędnicy zapewniają jednak mieszkańców, że wydłużenie terminu nie poniesie za sobą negatywnych konsekwencji, co oznacza, że zachowają oni prawo do bonifikaty.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl