Od 6 miesięcy nie kupuję ubrań i butów. I wcale mi tego nie brakuje
Według raportu KPMG blisko 80 proc. Polaków kupuje nowe ubrania lub obuwie przynajmniej raz na kwartał, z czego 37 proc. osób przyznaje, że nową rzecz stara się nabywać raz w miesiącu. Ja nie kupiłam nic od 6 miesięcy i jak na razie niczego mi nie brakuje. Negatywnych aspektów produkcji odzieży jest tak wiele, że warto czasem się zatrzymać i pomyśleć, czy na pewno nowa bluzka jest nam potrzebna.
24.07.2020 | aktual.: 24.07.2020 13:21
Od 6 miesięcy nie kupiłam żadnego ubrania, nowej pary butów, torebki, dodatków czy biżuterii. Z pewnością część osób pomyśli, że to nic nadzwyczajnego, ale druga grupa może zastanawiać się, jak to zrobiłam i po co. Zacznę od tego, że moim celem nie było niekupowanie, taka myśl zrodziła się w mojej głowie dopiero podczas pandemii koronawirusa.
Ostatnie zakupy odzieżowe zrobiłam w styczniu tego roku. W marcu, gdy zamknięto sklepy i galerie handlowe, wielu z nas - z pewnością nie tylko ja - nie miało w głowie myśli o nowych ubraniach. Wtedy też utwierdziłam się w przekonaniu, że kupowanie dla samego "posiadania czegoś nowego" jest bardzo zgubne i niepotrzebne.
Gdy w maju ponownie otworzono sklepy, nadal w głowie nie były mi zakupy. Tym sposobem postanowiłam przedłużyć ten czas i nie wydawać pieniędzy na tego typu produkty, bo tak naprawdę wcale ich nie potrzebuję.
Nigdy nie byłam osobą, która wydawała dużo pieniędzy na ubrania, ale nie ukrywam, co miesiąc lub dwa jakaś nowa rzecz musiała trafić do mojej szafy. Często nie była to kwestia, że czegoś rzeczywiście potrzebuję - po prostu chciałam mieć coś nowego. Tylko po co? Skoro mam ubrania i buty sprzed lat, które są w dobrym stanie i cały czas nadają się do noszenia.
Zaczęłam zgłębiać ten temat i dowiadywać się więcej o wpływie branży modowej na środowisko i na nasze zdrowie. Utwierdzałam się w przekonaniu, że nie jest to tylko kwestia oszczędności pieniędzy, ale także ogromnej odpowiedzialności i wpływu na przyszłość naszej planety. A przecież każdy z nas dokłada do tego swoją cegiełkę.
Marnotrawstwo wody
Do wyprodukowania jednej bawełnianej koszulki potrzeba 2,5 tys. litrów wody, a w przypadku jeansów aż 8 tys. litrów. Cała branża odzieżowa zużywa każdego roku 1,5 tryliona litrów wody do produkcji ubrań i tkanin. Według danych portalu Sustain Your Style do wyprodukowania 1 kg bawełny (z której tworzona jest większość ubrań na świecie) potrzeba 20 tys. litrów wody. Ma to ogromny wpływ na nasze środowisko. Niektóre morza czy rzeki po prostu wysychają.
Kolejna kwestia dotyczy zanieczyszczenia wód. W krajach, gdzie produkuje się odzież, toksyczne ścieki z fabryk włókienniczych trafiają bezpośrednio do rzek. - Ścieki zawierają między innymi toksyczne substancje, takie jak ołów, rtęć i arsen. "Są one niezwykle szkodliwe dla życia wodnego i zdrowia milionów ludzi żyjących przy brzegach rzek" - czytamy na stronie internetowej portalu Sustain Your Style.
Niestety nawet zwykłe pranie ubrań zanieczyszcza oceany. Podczas prania uwalniają się pojedyncze mikrowłókna, które trafiają do wody, a potem właśnie do oceanów. Małe organizmy wodne mylą te substancje z pożywieniem i je zjadają. Następnie spożywane są przez większe ryby i tym samym do łańcucha pokarmowego trafia plastik.
Koktajl chemicznych substancji
Wiele ubrań jest źródłem szkodliwych chemikaliów, których używa się podczas produkcji włókien czy farbowania odzieży. Badanie Greenpeace przeprowadzone dla kampanii Detox zidentyfikowało aż 11 najczęściej stosowanych chemikaliów właśnie do produkcji ubrań, które zawierały toksyny, substancje rakotwórcze i zaburzające pracę hormonów.
Jak się przed nimi chronić? Najlepiej wybierać produkty z oznaczeniami Fair Trade, GOTS (Global Organic Textile Standard) oraz Oeko Tex.
W innych przypadkach - dla własnej pewności - powinniśmy pamiętać, aby po zakupie nowych ubrań, uprać je jeszcze przed założeniem. Nasze ciało chłonie wszystko jak gąbka, w związku z tym także chemikalia bez problemu mogą wniknąć przez skórę. Co więcej, stosowanie tych toksycznych substancji przy uprawach bawełny przyczynia się do chorób wielu rolników.
Zobacz także
Nieposzanowanie praw pracowników
Produkcja odzieży to również w wielu krajach o niskim stopniu rozwoju gospodarczego ciężki los pracowników. Ludzie pracują w pocie czoła kilkanaście godzin na dobę, za symboliczną kwotę. Do tego nieposzanowanie praw pracowniczych, zmuszanie dzieci do pracy, wykorzystywanie sytuacji nędzy i ubóstwa, w której znajdują się żyjący tam ludzie.
Na szczęście większa świadomość konsumentów i działalność organizacji zajmujących się dbaniem o ekologię chce zmian. Różne marki modowe nie mają wyjścia i zaczynają dbać o lepsze warunki dla pracowników w fabrykach.
A jakich zmian my możemy dokonać w tej kwestii? Przede wszystkim kupować mniej, nie wyrzucać ubrań, oddawać je potrzebującym, wybierać rzeczy dobrej jakości, od marek, które wykorzystują lepsze materiały i szanują prawa pracowników. Kupowanie w second-handach, wymienianie się ubraniami na różnych platformach czy wypożyczanie ich na specjalne okazje to również bardzo dobre rozwiązania.
Według raportu KPMG, co czwarty Polak jest w stanie zapłacić więcej za zakup ekologicznego ubrania lub obuwia. Z kolei 54 proc. ankietowanych przyznaje, że wydałoby więcej na element garderoby z polską metką. Te dane napawają optymizmem, ale musi minąć jeszcze trochę czasu, aby podejście większości zmieniło się na dobre.
Nie podejmuję wyzwania, które polega np. na "przetrwaniu" konkretnego okresu bez kupowania ubrań i dodatków. Nie o to w tym chodzi. Jeżeli czegoś będę bardzo potrzebowała, to to kupię. Chodzi o świadomość i rozsądne podejście, które zostaje na całe życie.
Najstarsza rzecz, jaką mam w swojej szafie, to spódnica mojej mamy, kupiona jeszcze w latach 90. Nadawanie ubraniom drugiego życia, odświeżanie, przerabianie czy kupowanie ubrań od innych może być ratunkiem nie tylko dla naszego portfela, ale i dla planety, która jest przecież taka piękna.
A Ty jak dbasz o środowisko? Razem z Wirtualną Polską podejmij #EkoWyzwanie! Pochwal się swoimi osiągnięciami na dziejesie.wp.pl