Dzisiejszy spadek indeksu w pobliże 2450 punktów oznacza, iż całość grudniowego optymizmu rynku została zredukowana a indeks znalazł się na poziomach, które przez przeszło rok wyznaczały górne ograniczenie trendu bocznego. W efekcie można i należy postawić pytanie, czy perspektywa wobec jakiej staje rynek jest równie słaba, jak jesienią 2011 roku, czy też w kolejnych kilkunastu miesiącach największe spółki mają raczej potencjał do zwyżek, które wyniosą indeks WIG20 o kilkanaście procent w górę. Odpowiadając pozytywnie na drugą część oczywistym jest, iż obecne poziomy stają się atrakcyjne dla szukających okazji na korekcie i nawet dziś widać było próby zakupów, gdy WIG20 spotykał się z rejonem 2450 punktów.
Wyznaczone dziś nowe minima sześciotygodniowej fali spadkowej warto również skonfrontować z nadmiernym nastrojami rynku, jakie dominowały po grudniowej zwyżce. Dla ostrożnej operujących optymizmem przewijające się w grudniu opowieści o braku alternatywy dla scenariusza wzrostowego były sygnałem, iż rynek znalazł się w punkcie, który domaga się korekty i styczniowo-lutowa fala wzrostowa jest tego doskonałym potwierdzeniem. Pojawiające się teraz zwątpienie wydaje się równie dobrym wskaźnikiem tego, iż rynek zbliża się już do punktu, w którym blisko 200-punktowy spadek WIG20 znajdzie korektę. Zapewne wzrost nie przyniesie szybkiej konfrontacji z maksimami trendu, ale pozwoli na spokojną akumulację spółek kupowanych z założeniem, iż w końcówce roku ceny będą wyższe niż obecnie.
Adam Stańczak