Organista sterroryzował polską wieś
Kto z kim śpi, kto choruje na AIDS, a kto się obrzydliwie roztył, albo nielegalnie dorobił - takie „rewelacje" można było przeczytać na ulotkach, którymi przez kilka miesięcy byli zasypywani mieszkańcy niewielkiego Lutoryża na Podkarpaciu
03.08.2012 | aktual.: 07.08.2012 17:30
Ulotki były rozsypywane w setkach egzemplarzy. Można było je znaleźć na przystankach, chodnikach, a nawet w kościele i miejscowej szkole. Broszurki z nowymi wiadomościami pojawiały się systematycznie co kilka dni. Autor w wulgarny sposób, zazwyczaj wierszem, ośmieszał wymienianych z nazwiska ludzi.
Publikował serie poematów dotyczące konkretnych osób. Cała wieś dowiadywała się, że jeden z młodzieńców choruje na aids, inny sąsiad zdradza żonę, a jeszcze inna mieszkanka „upasła się na darach z Caritasu", co zostało zilustrowane zdjęciem nagiej, grubej kobiety. Niektórzy byli porównywani do Hitlera i Stalina.
Ulotki uderzały w księdza, kościelną, grabarza. Donosiciel czepiał się też ministrantów i sołtysa, który miał niby za pieniądze pomagać zdawać maturę. Doprowadził w miejscowości do tak wielkiego zamętu, że ludzie wzajemnie zaczęli się podejrzewać, niektórzy mieli nawet myśli samobójcze. Był nawet pomysł wynajęcia prywatnego detektywa. W końcu sprawę rozwiązała policja.
Według śledczych złośliwie paszkwile publikował organista, pracujący w miejscowym kościele, a pochodzący z innej miejscowości. U Przemysława L. (32 l.) znaleziono ulotki w samochodzie i ślady w komputerze, a sam podczas przesłuchania przyznał się do winy i chciał dobrowolnie poddać karze. Teraz w rozmowie z reporterem Faktu twierdzi, że nie czuje się winny. - Człowieka wysokiej kultury, podle wdeptano w błoto - mówi o sobie. - Moje przyznanie do winy się nie liczy, bo byłem wówczas na silnych lekach - dodaje. Jego ofiary są zszokowane. Wielu osobom trudno uwierzyć, że organista, którego darzyli szacunkiem, zapraszali do domów, był wobec nich tak bezwzględny.
- Kiedy mu się żaliłem udawał, że współczuje. Sam głośno zastanawiał się dlaczego ktoś wyrządza ludziom takie świństwo. Stwierdził, że autor musi czerpać z tego wielką satysfakcję - przypomina sobie jeden z nękanych.
Ksiądz zrezygnował z usług organisty, a sprawą zajmie się niebawem sąd. - Mężczyznę oskarżyliśmy o znieważenie funkcjonariusza publicznego - sołtysa oraz pomówienie osób prywatnych. Za przestępstwo grozi do roku więzienia - mówi Edyta Lenar, prokurator rejonowy w Rzeszowie.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Tak Chińczycy zdobywają medale