Państwo pomoże firmom w tarapatach
W firmach, które zwrócą się do państwa o wsparcie finansowe, nikt nie może stracić pracy, inaczej będą musiały oddać każdą złotówkę z otrzymanych dotacji.
W firmach, które zwrócą się do państwa o wsparcie finansowe, nikt nie może stracić pracy, inaczej będą musiały oddać każdą złotówkę z otrzymanych dotacji.
Z pomocy państwa będą mogli skorzystać przedsiębiorcy, którzy m.in. udowodnią, że od rozpoczęcia kryzysu ich obroty spadły o co najmniej jedną czwartą. Ponadto taki przedsiębiorca nie może zalegać ze składkami do ZUS czy podatkami (chyba że zawarł porozumienie w sprawie spłaty zadłużenia i terminowo opłaca raty lub korzysta z odroczenia terminu płatności). Musi także opracować program naprawczy.
Tylko dla odważnych
Niezbędnym do uzyskania dofinansowania jest uzgodnienie ze związkami zawodowymi lub przedstawicielami załogi obniżenia wynagrodzeń za pracę. Będzie to możliwe na okres maksymalnie sześciu miesięcy i nie więcej niż do połowy etatu. Przez czas, gdy będzie obowiązywało takie porozumienie, a pracodawca będzie otrzymywał pomoc finansową, a także przez następne pół roku, żadna z zatrudnionych tam osób nie będzie mogła zostać zwolniona (poza dyscyplinarką).
Przedsiębiorcy, którzy spełniają wszystkie warunki i są gotowi podjąć ryzyko zachowania załogi w komplecie, bez względu na to, co się wydarzy na rynku, powinni wystąpić z wnioskiem do najbliższego biura Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.
Dopłata z FGŚP do wynagrodzeń pracowników, którym obniżono pensje, wyniesie wówczas 402,50 zł. Może się okazać, że obniżone w wyniku porozumienia z pracodawcą wynagrodzenia, nawet z dofinansowaniem, będą niższe od minimalnego dopuszczalnego wynagrodzenia za pracę (obecnie 1276 zł, od 1 stycznia 2010 r. 1317 zł). W tym przypadku przepisy nie przewidują żadnych zabezpieczeń dla pracujących.
Inaczej jest, gdy pracownicy i firma uzgodnią tzw. przestój ekonomiczny, także przez maksymalnie sześć miesięcy. FGŚP dopłaca wtedy do ich wynagrodzeń kwotę równą zasiłkowi dla bezrobotnych, czyli 575 zł miesięcznie. Resztę, do poziomu wynegocjowanego z załogą, co najmniej minimalnego wynagrodzenia, pracodawca dokłada z własnej kieszeni.
Pomoc na szkolenia
Firma, która podpisze umowę z FGŚP, będzie mogła także skorzystać z innej formy pomocy, tym razem z Funduszu Pracy, na szkolenia lub studia podyplomowe dla pracowników. Do tego będzie jednak musiała założyć u siebie fundusz szkoleniowy. Wówczas może otrzymać refundację do 80 proc. kosztów szkolenia lub studiów pracowników w okresie obniżonego wymiaru czasu pracy. Wysokość refundacji tych kosztów dla jednej osoby nie może jednak przekroczyć 300 proc. przeciętnego wynagrodzenia (czyli obe- cnie około 9 tys. złotych). Jednocześnie pracownicy w trakcie szkolenia otrzymywać będą ze środków Funduszu Pracy stypendium wypłacane przez przedsiębiorcę w wysokości do 100 proc. zasiłku dla bezrobotnych. Fundusz refunduje wówczas także część składek na ZUS pracowników spędzających czas na szkoleniach.
_ Firmom trudno będzie spełnić wszystkie te przesłanki, obawiam się, że będą się bały konieczności zwrotu tych środków, dlatego niewiele z nich skorzysta z tych pieniędzy _ - komentuje nowe rozwiązania Jerzy Langer, wiceszef NSZZ “Solidarność".
_ Obawiam się, że pracodawcy wybiorą najprostszy wariant, zwolnią wszystkich pracowników i zamkną firmę na jakiś czas, po czym, gdy sytuacja się poprawi, ponownie zatrudnią, ale bez gwarancji, że na takich samych warunkach jak dotychczas. _
Mateusz Rzemek
Rzeczpospolita