PE broni Wspólnej Polityki Rolnej
Parlament Europejski stanął w czwartek zdecydowanie w obronie silnej pozycji Wspólnej Polityki Rolnej (WPR) w unijnym budżecie po 2013 r. Opowiedział się też za utrzymaniem dopłat bezpośrednich i "sprawiedliwym" traktowaniem rolników z nowych i starych krajów UE.
08.07.2010 | aktual.: 08.07.2010 16:01
"Skoro po 2013 r. WPR będzie musiała podjąć wiele wyzwań i dążyć do osiągnięcia szerzej nakreślonych celów, bardzo ważne jest, aby środki budżetowe, które UE przeznacza na WPR, pozostały na co najmniej obecnym poziomie" - głosi przyjęty raport.
Nie ma on mocy legislacyjnej, ale odzwierciedla stanowisko PE w debacie nad reformą Wspólnej Polityki Rolnej. Komisja Europejska ma przedstawić propozycję dotyczącą nowej WPR po 2013 roku w lipcu przyszłego roku i wówczas PE będzie miał współdecydujący z rządami głos w tej sprawie. Tak duże kompetencje eurodeputowani zyskali wraz z wejściem w życie Traktatu z Lizbony.
Redukcja dopłat pod naciskiem rządów szukających oszczędności w nowym wieloletnim budżecie UE "miałaby druzgocące skutki" nie tylko dla rolników, ale i całego społeczeństwa, które też jest beneficjentem WPR, bo zapewnia ona konsumentom żywność wysokiej jakości po konkurencyjnych cenach - ostrzegają eurodeputowani. "Dopłaty bezpośrednie muszą zostać utrzymane, przede wszystkim w przypadku nowych państw członkowskich" - podkreślają.
PE argumentuje, że od tego zależy przyszłość europejskiego rolnictwa i realizacja postulatów takich krajów jak Polska, które domagają się wyrównania dopłat dla rolników w UE po roku 2013. Eurodeputowani wzywają "do sprawiedliwego podziału płatności w ramach WPR". PE nalega, by był on "sprawiedliwy zarówno wobec rolników z nowych, jak i ze starych krajów".
Różnice w dopłatach bezpośrednich w UE są obecnie bardzo duże. Najwięcej, około 500 euro na hektar, otrzymują rolnicy w Grecji i na Malcie, w Polsce średnio 200 euro, nieco więcej niż w Hiszpanii i Portugalii, we Francji ok. 250, w Niemczech ok. 300 euro. Te różnice wynikają z historycznych, opartych na innych latach danych produkcyjnych branych pod uwagę przy obliczaniu dopłat dla różnych krajów.
- Płatności historyczne są nieuzasadnione, nieuczciwe i do roku 2020 powinny zniknąć - apelował w debacie sprawozdawca, brytyjski liberał George Lyon. Podobną opinię wyraził unijny komisarz ds. rolnictwa Dacian Ciolos. - Aby WPR była bardziej sprawiedliwa i skuteczna, musimy określić jasne kryteria przyznawania wsparcia bezpośredniego. Odniesienia historyczne nie są przejrzystym i sprawiedliwym kryterium i musimy je zastąpić czymś lepszym - powiedział komisarz.
W imieniu frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów eurodeputowany PiS Janusz Wojciechowski wniósł poprawkę, by zapis o "sprawiedliwym" podziale płatności zastąpić słowem "równy". Poprawka nie zyskała jednak poparcia. - To byłby poważny krok na drodze do rzeczywistego wyrównania dopłat dla rolników. Niech to będzie według równych dla wszystkich zasad - tłumaczył poseł w rozmowie z PAP. Dodał, że takie samo stanowisko zajmuje polski rząd.
- W kampanii (prezydenckiej) słyszeliśmy, że mamy złych przyjaciół, czyli brytyjskich konserwatystów, którzy nie chcą dopłat (torysi zasiadają z PiS w jednej frakcji PE - PAP). Otóż ci nasi przyjaciele poparli równe dopłaty - dodał Wojciechowski.
- Kluczowe z naszego punktu widzenia jest spełnienie oczekiwań nowych państw członkowskich, domagających się równego traktowania. Dzięki naszym poprawkom w sprawozdaniu zachowany został podział na dwa filary, czyli na dopłaty bezpośrednie (I filar) oraz wsparcie restrukturyzacji wsi (II filar) - cieszył się Czesław Siekierski (PSL).
PE sprzeciwia się ponownej nacjonalizacji WPR, czyli wspieraniu rolników z budżetów krajowych zamiast budżetu unijnego. "Wsparcie bezpośrednie powinno być nadal finansowane w pełni z budżetu UE. PE odrzuca dalsze współfinansowanie, które mogłoby zaszkodzić sprawiedliwej konkurencji na jednolitym rynku UE" - głosi raport. Eurodeputowani proponują też nowe formy wsparcia z unijnego budżetu - dopłaty obszarowe wynagradzające rolników za redukcję emisji CO2 czy zrównoważone metody produkcji. Popierając ogólnie obliczanie dopłat w oparciu o obszar, a nie wielkość produkcji, PE opowiada się za zachowaniem przez kraje prawa do pewnej elastyczności. Dopuszcza płatności do produkcji we wrażliwych sektorach albo na trudnych terenach górskich.
Zajmując tak zdecydowane stanowisko w obronie silnej WPR, PE stanął po stronie takich krajów jak Francja, Polska czy Rumunia. Przeciwna strona, Wielka Brytania i część krajów skandynawskich, zdecydowanie opowiedziała się za redukcją dotacji rolnych. Głos PE na pewno będzie liczył się w negocjacjach o nowym wieloletnim budżecie po 2013 roku, które przypadną na lata 2011-2012.
Istniejąca od lat 60. WPR pożera lwią cześć budżetu UE (ponad 50 mld z 116,7 mld euro w 2009 roku), ale jest jedyną unijną polityką w 100 proc. wspólnotową i finansowaną tylko przez Brukselę. Ponadto PE przekonuje, że udział wydatków na WPR w budżecie unijnym maleje regularnie. Z ok. 75 proc. w latach 80. do planowanych niecałych 40 proc. w 2013 r. Ogólna pula wydatków na WPR pozostała niemal bez zmian mimo rozszerzenia UE o 12 krajów, w tym rolniczych jak Polska i zwiększenia rolniczej siły roboczej o 7 mln osób.
Tymczasem - przekonuje PE - europejski model rolnictwa nie tylko zapewnia bezpieczeństwo żywnościowe Europie, ale też spełnia wiele funkcji publicznych. Z unijnych dotacji utrzymuje się nie tylko 13,7 mln gospodarstw rolnych, lecz całe obszary wiejskie, pokrywające 47 proc. terytorium UE.
Michał Kot i Inga Czerny