Piechociński: po referendum na Krymie wymiana gospodarcza trudniejsza

Wicepremier Janusz Piechociński uważa, że wyniki referendum ma Krymie i jego polityczne konsekwencje mogą jeszcze bardziej utrudnić wymianę gospodarczą między Europą, w szczególności Polską, a krajami "poradzieckiego Wschodu".

Piechociński: po referendum na Krymie wymiana gospodarcza trudniejsza
Źródło zdjęć: © newspix.pl | Damian Burzykowski

17.03.2014 | aktual.: 17.03.2014 14:47

- Szukamy w trybie pilnym dla tych produktów i usług zastępczych rynków. Ale nie jest to takie łatwe - powiedział Piechociński w poniedziałek na spotkaniu z dziennikarzami w Łodzi.

W jego ocenie "nieprzewidywalność zjawisk na Ukrainie się pogłębia", a to destabilizuje tam życie społeczne i obywatelskie. - To jeszcze bardziej destabilizuje nasze możliwości eksportowe - mówił. Dodał, że już teraz oceniono nasze straty na ok. 30 mln zł. Przypomniał, że na Ukrainie znajduje się kilka polskich zakładów, ważnych dla naszego kapitału, które planowały - poprzez Ukrainę - wejść na inne rynki.

- Planowaliśmy dalszą eskalację polskiego eksportu, nie tylko produktów rolno-spożywczych, ale i przemysłu maszynowego. Liczyłem, że przez Ukrainę uda się stworzyć nowe korytarze transportowe nie tylko do Chin, ale z odejściem na Azerbejdżan, a później do Iranu - powiedział.

Minister gospodarki podkreślił, że wydarzenia na Ukrainie, a w konsekwencji relacje między Unią Europejską a Rosją, wpływają na decyzje inwestorów azjatyckich, którzy przygotowywali się do wchodzenia do Europy, w tym i do Polski. Nie wykluczył, że być może te inwestycje będą odsunięte w czasie.

- Mamy nadwyżkę handlową w naszej gospodarce - powiedział Piechociński. Dodał, że planował, by ta nadwyżka była przez cały rok, ale "napięcia na Ukrainie - która jest ósmym naszym partnerem w eksporcie - może spowodować, że ta tendencja może się załamać".

Jednocześnie wicepremier zapowiedział, że we wtorek poinformuje o ważnym koncernie, który podjął decyzję o zainwestowaniu w naszym kraju.

Na spotkaniu z dziennikarzami wicepremier odniósł się też do sytuacji na rynku wieprzowiny. W niedzielę ruszył skup interwencyjny; szef resortu gospodarki zapewnił, że kolejne firmy ruszą ze skupem jeszcze w tym tygodniu.

- Będziemy tworzyć warunki do tego, aby powrócić z wieprzowiną na zablokowane rynki" - powiedział. - W sobotę osobiście spotkałem się z unijnym komisarzem do spraw rolnictwa panem Ciolosem. W rozmowie uczestniczyli także minister Sawicki i minister Kalemba. Podejmujemy tu bardzo ostre, zdecydowane działania na rzecz ograniczenia strefy, wydzielenia w nich pewnych rozwiązań. Mam nadzieję, że w tym tygodniu przyjdzie z Brukseli w tej sprawie dobra wiadomość - mówił.

W lutym w Polsce - przy granicy z Białorusią - wykryto dwa przypadki ASF u dzików. Służby weterynaryjne wyznaczyły strefę buforową, obejmującą kilka powiatów w województwach: podlaskim, lubelskim i mazowieckim. W strefie obowiązują ograniczenia dotyczące hodowli świń; zwierzęta muszą być trzymane w zamkniętych pomieszczeniach, a ich mięso nie może być eksportowane za granicę. Zgodnie z wymogami unijnymi mięso z takiej strefy musi być specjalnie oznaczone.

Część zwierząt w strefie buforowej zaczyna przerastać, co oznacza straty dla rolników. Polska już wystąpiła do Komisji Europejskiej, by ta ograniczyła strefę buforową. KE ma zdecydować w tej sprawie 18 marca.

Przez ASF producenci wieprzowiny ponoszą znaczne straty - cena skupu świń spadła w ostatnich tygodniach od kilkunastu do kilkudziesięciu procent. Problem dotknął hodowców w całym kraju, bo mimo że wirus nie jest groźny dla ludzi, klienci mniej chętnie sięgają po wieprzowinę. Izby rolnicze przekonują, że spadek cen powoduje, że chów świń stał się nieopłacalny i rolnicy mogą zrezygnować z dalszej produkcji trzody.

Źródło artykułu:PAP
piechocińskiasfkrym
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)