Pieniądze z adrenaliny

Kitesurfing, skoki na bungee lub ze spadochronem. Dla jednych to szaleństwo, dla innych hobby. Są i tacy, którzy z ekstremalnych dyscyplin potrafią się utrzymać – uprawiaja je zawodowo lub oragnizują je dla innych.

Pieniądze z adrenaliny

13.06.2008 | aktual.: 13.06.2008 13:05

Kitesurfing, skoki na bungee lub ze spadochronem. Zimą jazda na nartach lub snowboardzie poza trasami. Dla jednych to szaleństwo, dla innych hobby. Są i tacy, którzy z ekstremalnych dyscyplin potrafią się utrzymać – uprawiają je zawodowo lub organizują je dla innych.

Choć sportowcy ekstremalni narażają się na kontuzje i igrają z życiem, nie wyobrażają sobie życia bez podnoszenia poziomu adrenaliny. Ci najlepsi swoje umiejętności chcą sprawdzić w rywalizacji i zmagają na przykład w X-Games. To jedne z najsławniejszych międzynarodowych zawodów, w których zawodnicy jeżdżą m.in. na nartach. Dzielą się na dwa sezony: zimowy i letni. To bardzo emocjonująca impreza. Zawodnicy często decydują się na wykonanie spektakularnych, nigdy wcześniej nie wykonywanych tricków.

Ogromne emocje zapewnia też freesking, czyli wyjątkowo niebezpieczny styl zjazdu na nartach poza trasą. Narciarze wyruszając w tereny oddalone od głównych szlaków muszą zabrać odpowiednie wyposażenie, jak łopatę lawinową czy sondę. Śledzą prognozy ze szczególnym uwzględnieniem zagrożenia lawinowego.Zawody we freeskingu rozgrywane są od niedawna. Konkurencja polega na przejechaniu z punktu na górze stoku do mety. Stok jest naturalnym, skalistym zboczem i nie ma wyznaczonej przez organizatorów trasy. Są natomiast drobne uskoki i strome spadki. Chodzi o to, by jak najszybciej i najefektowniej znaleźć się na dole. Pod uwagę brana jest trudność trasy, płynność przejazdu i wykonane po drodze triki. Aby uprawiać freesking, trzeba mieć wolę dostania się na trudno dostępny szczyt. Narty przypiąć można do plecaka lub do nart zjazdowych przyczepić tak zwane foki, czyli nakładki pozwalające maszerować.

Uczestnicy X-Games zmagają się w różnych dyscyplinach walcząc o medale, pieniądze i sławę. Ta sztuka udała się Szwedowi Jonowi Olssonowi, który na nartach jeździ od drugiego roku życia, a profesjonalnym narciarzem jest od kiedy skończył 17 lat. Olsson jest idolem nie tylko szwedzkiej młodzieży. Razem z kolegami kręci filmy dokumentujące jego efektowne zjazdy. Można znaleźć je na youtube lub zakupić na dvd, profesjonalnie zmontowane, z energetyzującą ścieżką dźwiękową.

Obecnie, wieku 26 lat Jon ma na swoim koncie osiem medali imprezy Winter X-Games, własny mityng Jon Olsson Invitational i regularnie wygrywa w zwodach międzynarodowych. Jon słynie z profesjonalizmu i technicznej perfekcji. Ten urodzony w szwedzkiej miejscowości Mora chłopak, mieszka obecnie w Monako i ma siedmiu sponsorów, w tym firmy takie jak Oakley, Red Bull, Swix, Tyrolla, Cross, Head, czy Kombi.

A ilu sportowców w Polsce sponsoruje firma Red Bull? Jest ich sześciu, a wśród nich Adam, Małysz, którego nikomu nie trzeba przedstawiać. Jest także Janusz Pietruczuk jeżdżący na bmx, Tadeusz Błażusiak uprawiający enduro, Maciek Kozerski - kitesurfing, Wojtek Pawlusiak – snowboarding i Jarek Hampel - żużel.
- Red Bull jest w sposób naturalny związany ze sportem - w skali świata wspiera około pięciuset sportowców, związanych głównie ze sportami ekstremalnymi. Ze sportowcami współpracujemy między innymi poprzez pomoc indywidualnym zawodnikom w realizacji ich życiowych pasji, czy wspierając ich udziały w międzynarodowych zawodach. Wśród grupy zawodników Red Bulla są również olimpijscy medaliści i zwycięzcy międzynarodowych konkursów w bardziej tradycyjnych dyscyplinach – mówi Anna Czerniecka, communication manager Red Bull Poland.

Jednak 90 proc. sponsoringu firmy Red Bull przypada na sporty ekstremalne. Skąd ten wybór?
- Sponsoring sportowy jest jednym z filarów działalności Red Bulla. Red Bull jako napój energetyczny skierowany do ludzi aktywnych, w tym również uprawiających sport rekreacyjnie i wyczynowo, jest wszędzie tam, gdzie potrzebne są energia, dynamika, koncentracja, szybkość reakcji i trzeźwość umysłu, ale także odwaga poszukiwania nowych wyzwań sportowych. Sporty ekstremalne, takie jak freestyle, motocross, snowboarding, B.A.S.E. Jumping, wyścigi Formuły 1 i sporty motorowe, czy też skateboarding, rolki to ulubione dyscypliny firmy. Chętnie organizujemy zawody, i inne imprezy sportowe wymagające od zawodników indywidualnej sprawności, dużych umiejętności samozaparcia, ambicji. Sporty ekstremalne i zawodników dyscyplin ekstremalnych sponsorujemy od początku działalności firmy tłumaczy Anna Czerniecka.

Są też ludzie, którzy swoją pasją zarażają amatorów, trenując ich lub szkoląc w zakresie sportów ekstremalnych. Firma tandemy.pl Urszuli i Grzegorza "Ivana" Kucharczyków prowadzi lotniczą obsługę firm, uczy skakania ze spadochronem i organizuje skoki tandemowe.

A jak to wygląda w praktyce?
- Wpływ skoku na organizm i psychikę ludzką jest niewiarygodny. Jednak to, co można osiągnąć przy odpowiednio przygotowanej imprezie integracyjnej przerasta najśmielsze oczekiwania zainteresowanych. Każdemu wydaje się, że już wiele przeżył i może go już tylko to zadziwić, że nic go nie zadziwia. W przypadku skoków spadochronowych satysfakcja i wspaniałe wspomnienia są gwarantowane – zachęcają organizatorzy, właściciele strefy skoków stacjonującej w Przasnyszu. Miłośnicy lotnictwa mogą się do nich zgłosić także, gdy przyjdzie im ochota na lot szybowcem lub motolotnią.

Największą popularnością cieszą się jednak skoki spadochronowe. Amatorzy, którzy chcieliby sprawdzić, jakie to uczucie skakać ze spadochronem, mogą zdecydować się na skoki tandemowe. Nie potrzeba wykonywać do nich badań lekarskich, ani przechodzić długiego i dość kosztownego szkolenia. Tandem w spadochroniarstwie oznacza spadochron dwuosobowy lub skok na takim spadochronie. Skoczek amator, po krótkim instruktarzu, może skoczyć z wysokości 4 tysięcy metrów razem z wykwalifikowanym instruktorem. Organizatorzy skoków przekonują, że tandemy to jedyne tak łatwo dostępne sposoby na zapoznanie się z przyjemnością swobodnego spadania.

Skok w tandemie to koszt rzędu 550 złotych. Ponieważ dla większości osób jest to pierwszy skok w życiu, chętnie decydują się także na wykupienie filmu, by potem obejrzeć swój wyczyn. Za taką atrakcję zapłacimy dodatkowo 250 złotych. Dzięki temu znajdziemy się w kadrze kamery umieszczonej na kasku skoczka, który będzie spadał obok nas. Specjaliści często określają tandemy mianem skoków zapoznawczych. Jeżeli takie zapoznanie zaowocuje zauroczeniem, osoba, która go doświadczyła chętnie zapisze się na kurs spadochronowy, by w przyszłości móc skakać samodzielnie.

Firma Tandemy oferuje dwie metody szkolenia AFF i Basic. Dzięki pierwszemu typowi skakać będziemy z wysokości 4000 tysięcy metrów. Z kolei metoda Basic pozwala na skoki z wysokości 1200 metrów i jest pozbawiona fazy powolnego spadania.
Niezależnie od wybranej metody, najpierw należy przejść szkolenie teoretyczne, które zamyka się zwykle w trzech popołudniowych spotkaniach. To koszt rzędu 700 złotych. Potem skoczek wykonać musi badania lekarskie, dostarczyć oczekiwane przez organizatora dokumenty i wybrać terminy skoków. W metodzie AFF liczba skoków zależy od pojętności kursanta. Jeżeli szybko przyswaja on umiejętności, powinno wystarczyć 8, 9 skoków. Pierwsze odbywają się w towarzystwie dwóch instruktorów, kolejne z jednym. Za skok z dwoma instruktorami zapłacimy 600 zł, a z jednym instruktorem – 450. Kiedy instruktor uzna, że kursant jest już gotowy, nadchodzi czas na 10 samodzielnych skoków. Instruktor filmuje każdy z nich i po wylądowaniu, omawia z uczniem technikę. Po przejściu tego etapu otrzymuje się certyfikat samodzielnego skoczka. Oznacza to, że można zjawić się w strefie skoków i znaleźć instruktora naziemnego. Choć skoczek nie skacze już w tandemie, może liczyć na instruktarz i pomoc w sprawdzeniu sprzętu. By być całkiem
samodzielnym, trzeba zdobyć międzynarodową licencję lub krajowe świadectwo kwalifikacji.
Skoczkowie "zawodowcy" przekonują, że sprzęt spadochronowy jest bezpiecznym ekwipunkiem, a spadochroniarstwo, choć kojarzone z extreme, to bezpieczna dyscyplina sportu. Firma Tandemy zapewnia swoim klientom spadochrony składające się z dwóch czasz. W pokrowcu oprócz czaszy głównej i zapasowej, znajduje się także automat elektroniczny, aktywujący spadochron zapasowy, jeżeli czasza główna nie zadziała.

Sporty ekstremalne to także sposób na integrację pracowników. W takich zadaniach specjalizuje się firma Hunter Extreme, oferująca wyjazdy wzmacniające atmosferę współpracy lub rozwijające talenty kierownicze. W swojej ofercie firma ma między innymi takie atrakcje jak paintball, skoki spadochronowe, nurkowanie, quady, strzelanie, zadania linowe czy wspinaczkę. Dzięki ekstremalnym przeżyciom wzbogacić można wyjazd szkoleniowy firmy, wyjazd integracyjny, czy dowolną imprezę. Hunter Extreme oferuje nawet wyjazdy zagraniczne na Ukrainę, Kretę, do Francji i Tunezji.

To właśnie w Tunezji, w ubiegłym roku odbyła się II Edycja Grand Erg Oriental 2007. Celem wyprawy na quadach był Borj El Khadra - najbardziej wysunięty na południe punkt Tunezji. Pięciu uczestników wyprawy w ciągu siedmiu dni przemierzyło ponad 1200 km po piaskach Sahary. Obecnie na stronie Hunter Extreme zapoznać się można ze zdjęciami oraz relacją z wyprawy.
Mieszcząca się w Kolbudach firma Quadsatari oferuje wyprawy krajowe i zagraniczne. Jeżeli ktoś chce przemierzać quadem trudne tereny i spróbować swoich możliwości, może wybrać się w trzydniową wyprawę na Kaszuby, Mazury lub w Bieszczady. To dość ekstremalne przeżycie, tym bardziej, że noclegi odbywają się w miejscach oddalonych od cywilizacji, gdzie nie spotkamy turystów. Każdy uczestnik zabiera namiot, śpiwór i to, co potrzebne do przeżycia trzech dni. Sporty ekstremalne to coraz bardziej pojemne pojęcie. Wydaje się, że w tej dziedzinie każdy znajdzie coś dla siebie. Miłośnicy extreme łączą różne dyscypliny i w ten sposób powstają nowe, często bardziej ekstremalne formy aktywności. Jak się okazuje, można z nich żyć i to całkiem nieźle.
(rasz)
Dziękujemy firmie Red Bull za udostępnienie zdjęcia.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)