Piractwo komputerowe nadal kwitnie
Mimo że legalne programy komputerowe są w Polsce coraz tańsze, plaga piractwa nie maleje. Spośród wszystkich programów używanych w Polsce w 2007 r. aż 57 proc. stanowiły ich nielegalne kopie - podała w swoim najnowszym raporcie organizacja Business Software Alliance.
15.05.2008 | aktual.: 15.05.2008 10:59
Z danych tej organizacji, zrzeszającej producentów oprogramowania, wynika, że zjawisko to jest nawet bardziej nasilone niż kilka lat temu. Straty, jakie w naszym kraju ponoszą firmy producenckie, zwiększają się: w 2007 r. wyniosły 580 mln dol. (ok. 1,27 mld zł). Tyle zarobiliby producenci, gdyby całe pirackie oprogramowanie działające w Polsce kupiono legalnie. Poziom utraconych korzyści jest znacznie wyższy niż w 2006 r. (484 mln dol., czyli 1,06 mld zł według obecnego kursu dolara). Jeszcze wcześniej, w 2005 r., szkody powodowane przez piratów wyniosły "tylko" 388 mln dol. (853 mln zł).
|
Polecamy: » Najnowsze wiadomości z kraju i świata » Codzienny przegląd prasy ekonomicznej |
| --- |
|
_ Poziom piractwa nie spada przede wszystkim z powodu ciągle rosnącej liczby użytkowników komputerów i internetu. Do tego dochodzi powszechny brak poszanowania dla ochro-ny własności intelektualnej _ - tłumaczy Bartłomiej Witucki, rzecznik Business Software Alliance.
_ Poziom piractwa w Polsce jest jednym z najwyższych w Unii Europejskiej _ - przyznaje Jarosław Kierczuk, szef firmy Autodesk i jednocześnie przewodniczący polskiego oddziału BSA.
Najczęściej podrabianym oprogramowaniem w Polsce są systemy operacyjne z rodziny Microsoft Windows oraz służący do obróbki zdjęć i grafiki Photoshop firmy Adobe. - Niestety, poziom piractwa u nas zatrzymał się po trzech latach spadku - stwierdza Bartłomiej Witucki.
Polska niezbyt dobrze wypada na tle sąsiadów. W Czechach tylko 39 na 100 programów to nielegalne kopie, a na Słowacji - 45. Z piratami dobrze sobie radzą także Węgrzy (42 proc.) oraz Rosjanie, u których ilość nielegalnego oprogramowania wynosi co prawda aż 80 proc., ale spadła o rekordowe 7 proc. w ciągu roku.
Najmniej nielegalnych programów używanych jest w USA (20 proc.), Luksemburgu (21 proc.) i Nowej Zelandii (22 proc.). Na niechlubnym końcu stawki plasują się natomiast Armenia (93 proc. podróbek), Bangladesz (92 proc.) i Azerbejdżan (92 proc.). Średnia dla UE to 35 proc., a światowa - 38 proc.
Tomasz Boguszewicz
POLSKA Gazeta Opolska