PKO BP zdecydował się połączyć emisję akcji z wypłatą dywidendy
Zapowiedzi emisji, z której największy krajowy bank miałby pozyskać około 5 mld złotych, potwierdziły się. Niespodzianką okazała się deklaracja, że na dywidendę zarząd jest gotów przeznaczyć cały ubiegłoroczny zysk, czyli blisko 2,9 mld złotych.
09.06.2009 | aktual.: 09.06.2009 07:57
Rynek z zaskoczeniem przyjął pierwsze konkrety na temat nowej emisji akcji PKO BP, jakie bank przedstawił w komunikacie wysłanym na giełdę późnym wieczorem w niedzielę. W reakcji na zapowiedź, że największy pożyczkodawca może wyemitować do 650 mln akcji (byłoby to niemal 40 proc. wszystkich akcji po dokapitalizowaniu), kurs spadł o 5,5 proc., do 25,2 zł. WIG20 stracił w poniedziałek 2 proc.
Chodzi o 5 mld zł
Jerzy Pruski, prezes PKO BP, wyjaśnił, że zapowiedź wyemitowania tak dużej liczby akcji (biorąc pod uwagę wczorajszy kurs, oznaczałoby to, że bank chce więcej, niż podwoić fundusze własne) to tylko formalność._ Nie oznacza to w najmniejszym stopniu, że taka jest kwota docelowa. Robi się to tylko po to, by emisja została przeprowadzona w sposób płynny. To pewien bufor, który zwiększa bezpieczeństwo emisji _ - stwierdził Pruski na spotkaniu z dziennikarzami. Według niego, faktycznie zarząd chciałby pozyskać z rynku kwotę zbliżoną do 5 mld zł. Jak zapowiedział bank, na walnym zgromadzeniu, które odbędzie się 30 czerwca, ma być podjęta uchwała w sprawie emisji z prawem poboru.
MSP zachowa kontrolę
O takiej konstrukcji mówiono już wcześniej. Ma ona umożliwić zachowanie przez Skarb Państwa, który obecnie posiada nieco ponad 51 proc. akcji, decydującego wpływu na bank.
_ Intencją Skarbu Państwa jest utrzymanie - pośrednio lub bezpośrednio - udziału w kapitale banku zbliżonego do obecnego i utrzymanie nad nim kontroli _ - przyznał Jerzy Pruski.
Resort skarbu będzie mógł sprzedać przypadające na niego prawa poboru innym podmiotom, których jest właścicielem. W grę wchodzi przede wszystkim Bank Gospodarstwa Krajowego.
100 proc. zysku na dywidendę
O emisji akcji w skali zbliżonej do tego, co zadeklarował prezes Pruski, mówiono od dłuższego czasu. Taką kwotę podawał na przykład minister skarbu Aleksander Grad. Wczoraj okazało się jednak, że faktycznie potrzeby kapitałowe banku są znacznie mniejsze - wynoszą około 2 mld zł.
Zarząd PKO BP zdecydował bowiem o zmianie rekomendacji w sprawie podziału ubiegłorocznego zysku, który wyniósł niemal 2,9 mld zł. Pod koniec ubiegłego roku kierownictwo banku w ogóle nie chciało wypłaty dywidendy. Teraz jest gotowe przeznaczyć na nią niemal cały ubiegłoroczny zarobek.
_ Wtedy ledwo co opadł kurz po upadku Lehman Brothers. Logiczne było więc, że jeśli mamy mówić o wiodącej roli PKO BP na rynku krajowym, to powinniśmy zmierzać do wzmocnienia kapitałowego banku _- wyjaśniał wczoraj Jerzy Pruski.
Teraz bank chce się pozytywnie wyróżnić. _ To bardzo rzadki przywilej w obecnej trudnej sytuacji, by móc podzielić się wypracowanym zyskiem. Sądzimy, że wypłata dywidendy przez bank jest spójna logicznie z zamiarem podniesienia kapitałów _ - argumentował szef PKO BP.
Co ma być pierwsze?
Pruski przyznał, że przez pewien czas - po wypłacie dywidendy, a przed rejestracją nowej emisji, która ma być przeprowadzona do końca tego roku - współczynnik wypłacalności PKO BP spadnie z 11,5 proc. do mniej niż 10 proc. Współczynnik ten to podstawowa miara bezpieczeństwa banku. Zgodnie z przepisami, nie powinien spaść poniżej 8 proc. Docelowo jednak zarząd chce, by same fundusze podstawowe dawały współczynnik wypłacalności powyżej 11 proc. Jednak, jak wynika z wczorajszej deklaracji Joanny Schmid, wiceminister skarbu, MSP chce, by najpierw została przeprowadzona emisja akcji, a dopiero później byłaby podjęta decyzja o wypłacie dywidendy. _ Jeżeli nowa emisja zakończy się powodzeniem, wtedy będzie można ją wypłacić _ - powiedziała PAP Schmid.
Nie chodzi o przejęcia
Czemu ma służyć dokapitalizowanie banku? _ Podniesienie kapitałów banku jest realizacją wizji, o której mówiłem od miesięcy - opartej na dobrej, stabilnej bazie kapitałowej, a także depozytowej oraz na dobrym zarządzaniu ryzykiem _- stwierdził Pruski. Pytany o konkrety, powiedział jedynie, że "rozmiary emisji mogą być wskazówką, jakie są intencje banku".
Nieoficjalnie wiadomo, że skala dokapitalizowania jest zbyt mała, by bank mógł dzięki niej wejść na rynek fuzji i przejęć. W grę wchodzi raczej zwiększenie możliwości rozwijania akcji kredytowej.
Andrzej Stopczyński - dyrektor pionu nadzoru bankowego w Komisji Nadzoru Finansowego
Od początku roku nadzór postulował przeznaczenie całości zysków wypracowanych przez banki na podniesienie funduszy własnych jako najprostszy i najmniej kosztowny sposób ich dokapitalizowania. Jak wielokrotnie podkreślaliśmy, posiadanie znaczącej nadwyżki ponad minimalny wymóg kapitałowy jest niezbędne do prowadzenia bezpiecznej akcji kredytowej. Wypłata dywidendy oznacza zmniejszenie zdolności banku do udzielania kredytów i ponadto powoduje odpływ długoterminowych środków z sektora bankowego. Dzieje się to w momencie, kiedy podejmowane są wysiłki na rzecz podwyższenia płynności długoterminowej w sektorze i stymulacji akcji kredytowej.
Marek Juraś - analityk DM BZ WBK
Z punktu widzenia banku, którego fundusze własne wynoszą ponad 14 mld zł, pozyskanie nieco ponad 2 mld zł nie zmieni zbyt wiele. Cała operacja jest natomiast korzystna dla głównego akcjonariusza, czyli Skarbu Państwa. Z jego perspektywy ważna jest przede wszystkim wypłata przez PKO BP dywidendy z ubiegłorocznego zysku. Dzięki temu tegoroczny deficyt budżetowy będzie mniejszy o ponad 1,5 mld zł - po pierwsze dzięki bezpośredniej wypłacie dywidendy przez bank, ale też dzięki podatkowi od tej części zysku, który trafi do innych akcjonariuszy. Równocześnie fundusze na późniejsze zasilenie PKO BP nie będą zwiększały deficytu, bo w księgowości budżetowej są zapisywane "pod kreską". Z perspektywy PKO BP pojawi się przejściowy problem: do tej pory ubiegłoroczny zysk był przez bank traktowany jako część funduszy własnych i podwyższał współczynnik wypłacalności. Wypłata dywidendy spowoduje jego spadek o 250 punktów bazowych, co oznacza, że może pojawić się konieczność "racjonowania" kapitału do czasu zamknięcia
emisji.
Łukasz Wilkowicz
PARKIET