PKP w dobie pandemii. W jednym wagonie tłok, a drugi pusty

Wprawdzie PKP może już sprzedawać tyle biletów, ile jest miejsc w wagonach, ale wątpliwości budzić może nierównomierne rozmieszczanie pasażerów. Wirus jest ciągle groźny, ale system sprzedaży miejscówek nie uwzględnia wymagań sanitarnych.

PKP w dobie pandemii. W jednym wagonie tłok, a drugi pusty
Źródło zdjęć: © NurPhoto via Getty Images
Krzysztof Janoś

11.07.2020 | aktual.: 11.07.2020 16:12

Jaka jest logika sprzedaży i usadzania pasażerów w dobie pandemii? - pytał niedawno na Facebooku podróżny jadący pociągiem PKP Intercity Siemiradzki z Krakowa do Wrocławia.

Jak zauważył, choć specjaliści i politycy zalecają zachowywanie dystansu społecznego, przewoźnik "nie potrafi zapewnić bezpieczeństwa podróżującym.

Obraz

Pasażer zamiesił też dwa krótkie filmy pokazujące różnice w rozmieszczeniu pasażerów w dwóch wagonach 2 klasy.

Jak na nich widać, w jednym ludzie siedzą blisko siebie i większość miejsc jest zajętych, a w drugim nie ma nikogo. Obsługa konduktorska w żaden sposób nie rozsadzała pasażerów, nie zwracała też uwagi tym, którzy jechali bez obowiązkowych maseczek. Dlaczego więc - choć mamy stan epidemii - w Intercity wiele procedur wygląda tak, jakby żadnego problemu już nie było?

Bez maseczek

Przewoźnik w odpowiedzi na nasze pytania przekonuje, że system sprzedaży biletów przydziela miejsca tak, by sukcesywnie zapełniać wagony. Jak się zatem okazuje, bezpieczniejsze rozsadzanie we wszystkich wagonach nie jest tu brane pod uwagę.

Jak informuje Intercity, system zaczyna od wskazania miejsc, które są najbardziej popularne wśród pasażerów - czyli przy oknach.

Pasażerów tylu co miejsc

Przewoźnik zwraca uwagę, że od 1 czerwca pociągami Intercity może podróżować maksymalnie tylu pasażerów, ile jest miejsc siedzących w składzie. Dlatego wprowadzono obowiązkową rezerwację we wszystkich kategoriach pociągów, a nie jak to było do tej pory - jedynie w Express Intercity Premium.

- W przypadku wskazanego kursu pociągu IC Siemieradzki wykupione rezerwacje, a tym samym rzeczywisty poziom zajęcia miejsc, nie wskazywały na konieczność interwencji drużyny konduktorskiej - mówi Katarzyna Grzduk, rzecznik PKP Intercity.

Jak dodaje, pasażerowie w każdej chwili mogą zgłaszać uwagi i prośby do obsługi pociągu, "która w ramach swoich możliwości zawsze służy pomocą".

Wynika więc z tego, że my jako pasażerowie powinniśmy zdroworozsądkowo podejść do rozlokowania się w wagonie. Warto zatem na własną rękę poszukać tych mniej zatłoczonych miejsc.

Kary do 30 tys. zł

A co z maseczkami na twarzach podróżnych? - W komunikacji publicznej, w tym w pociągach, obowiązuje zakrywanie ust i nosa. W trosce o zdrowie i bezpieczeństwo, swoje oraz współpasażerów, PKP Intercity m.in. w komunikatach na pokładach pociągów przypomina o konieczności wypełniania tego obowiązku podczas trwania całej podróży - wyjaśnia Grzduk.

Rzecz jednak w tym, że nie wszyscy o tym obowiązku pamiętamy, a bardzo często po prostu go lekceważymy. Jak już pisaliśmy w money. pl, właśnie z tego powodu w autobusach i tramwajach w Krakowie i Wrocławiu pojawili się policjanci, którzy sprawdzają, czy pasażerowie mają maseczki na twarzach.

Z tego samego też powodu ministerstwo zdrowia powtarza od tygodni mantrę do właścicieli sklepów, by po prostu nie obsługiwali ludzi bez maseczek. Warto przypomnieć, że najbardziej opornych może czekać grzywna z sanepidu w wysokości od 5 tys. do nawet 30 tys. złotych, nałożona na wniosek policji.

Źródło artykułu:WP Finanse
wiadomościgospodarkapkp intercity
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (104)