Plaga oszustw "na amerykańskiego żołnierza". Kilkaset zgłoszeń w ciągu roku
W 2022 roku policjanci w całej Polsce dostali kilkaset zgłoszeń o oszustwach "na amerykańskiego żołnierza" - podaje instytut badawczy NASK, powołując się na dane policji. Często proceder wyłudzania pieniędzy trwa tygodniami, a nawet miesiącami, a ofiary tracą oszczędności całego życia.
Według ekspertów z NASK metoda na "amerykańskiego żołnierza" to jeden z najczęściej spotykanych mechanizmów oszustw internetowych z obszaru relacji intymnych. "Zamiast 'żołnierza' możemy też w sieci spotkać 'aktora', 'dysydenta z kraju ogarniętego wojną', 'dziennikarza walczącego z cenzurą', czy 'zranionego uczuciowo mężczyznę szukającego idealnej żony', zaś panowie są zachęcani do relacji z 'uciekinierką z obozu pracy', 'niemiecką lekarką działającą podczas dalekiej misji' czy po prostu z kobietą szukającą prawdziwego mężczyzny" - podkreślają eksperci.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tak wygląda rozmowa z konsultantem. Dwie minuty i za 14 dni przychodzi faktura
Tak manipulują oszuści
Jak działają tacy oszuści i jak udaje im się zmanipulować ofiarę? Jak tłumaczy NASK, w pierwszym kroku na portalu społecznościowym bądź w aplikacji randkowej pojawia się użytkownik, który wykazuje chęć nawiązania bliższej znajomości. "Przeważnie przedstawia się jako ktoś wyjątkowy, z niezwykłym doświadczeniem życiowym i zawodowym, a jednocześnie trudną sytuacją bytową" - zaznaczają eksperci.
W kolejnych wiadomościach nowy znajomy opisuje, co robi, gdzie się znajduje, budując tym samym swoją "wiarygodność". "Kolejnym krokiem do wzbudzenia zaufania lub wręcz rozkochania w sobie ofiary jest przesłanie przez oszusta zdjęć, które mają uwiarygodnić to, kim jest oraz czym się zajmuje. Nietrudno się domyślić, że zdjęcia prezentują przystojnego, dobrze zbudowanego mężczyznę lub atrakcyjną kobietę (w zależności od tego, za kogo podaje się oszust)" - podaje NASK.
Następnie, jeśli oszustowi udało się zbudować bliską relację ze swoją ofiarą, wzbudzić jej zaufanie i współczucie, w kolejnych wiadomościach zaczyna obiecywać wielką przygodę i romantyczną miłość. Punktem kulminacyjnym takiej znajomości jest prośba o przesłanie pieniędzy. Oszuści wymyślają różne scenariusze, by wyłudzić pieniądze, a ich prośby często przedstawiane są jako pożyczka, którą zwrócą od razu, jak tylko spotkają się z ofiarą. Często pojawia się też wątek opłaty za dużą i cenną przesyłkę, którą nasz rozmówca chce przesłać do Polski.
"Czasami znikają już po pierwszej wpłacie, ale często proceder wyłudzania pieniędzy trwa tygodniami. Niczego nieświadome, zakochane w bohaterze lub bohaterce z internetu osoby dokonują kolejnych wpłat na wskazane konto. Gdy kończą się oszczędności i brakuje pieniędzy na przelewy, oszuści przestają się odzywać, urywają kontakt i znikają" - przestrzegają eksperci NASK.
To powinien być sygnał alarmowy
I uczulają, by zawsze pamiętać o zasadzie ograniczonego zaufania. Jeśli poznajemy kogoś przez internet czy aplikację, nigdy nie mamy pewności, kim naprawdę jest ta osoba ani jakie ma wobec ciebie zamiary. "Pod żadnym pozorem nie podawaj swoich wrażliwych danych, numerów kart płatniczych, danych do logowania. Nie wysyłaj skanów żadnych dokumentów. Jeśli osoba, z którą korespondujesz, poprosi cię o pieniądze nawet niewielką kwotę, potraktuj to jako bardzo poważne ostrzeżenie" - apeluje NASK.
Według danych policyjnych danych w zeszłym roku w Polsce zgłoszono co najmniej kilkaset przypadków oszustw "na amerykańskiego żołnierza". "Ustalenie bardziej precyzyjnych danych jest jednak trudne, ponieważ kwalifikowane są one w różny sposób. Szacuje się, że liczba osób, które padły ofiarą tego typu przestępstw, jest znacznie większa, jednak z różnych powodów – chociażby ze wstydu – oszukani nie zgłaszają się na policję" - tłumaczą eksperci. I dodają, że oszustwo "na amerykańskiego żołnierza" to tylko jedno z wielu zagrożeń online, na jakie jesteśmy narażeni.
Dowodów na to, że to popularna forma przekrętu, nie trzeba długo szukać. W środę dolnośląska policja podała, że 74-letnia mieszkanka Wrocławia straciła 150 tys. zł, padając oszusta, podającego się za lekarza pracującego na misjach w Afryce.
Mężczyzna podający się za lekarza ortopedę, pracującego na misjach w Jemenie lub w Somalii, nawiązał kontakt z seniorką. - Wzbudził w niej zaufanie, a następnie bezwzględnie to wykorzystał. Rzekomy lekarz prosił wrocławiankę między innymi o pieniądze pozwalające mu na opuszczenie Jemenu lub na uwolnienie się z aresztu w Somalii - podał Tomasz Nowak z biura prasowego dolnośląskiej policji.
Po przelaniu pierwszych pieniędzy, "lekarz" poprosił starszą kobietę o kolejne środki. 74-latka przekazała mu łącznie ponad 150 tys. zł. - Wrocławianka początkowo przelewała swoje oszczędności, które jednak w końcu się wyczerpały. Wówczas zaczęła pożyczać pieniądze w bankach oraz od znajomych i rodziny – relacjonował policjant.
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj