Plotka w pracy. Niebezpieczna czy przydatna?

Każda firma to specyficzny, zamknięty świat. W takim kotle plotka może narobić niepowetowanych szkód. Przyczynić się do towarzyskiego wykluczenia albo zastopować karierę.

Plotka w pracy. Niebezpieczna czy przydatna?

21.01.2010 | aktual.: 21.01.2010 15:28

- Znam przypadek sprzątaczki, która niespodziewanie została zatrudniona jako recepcjonistka. Dzięki plotce! Trzeba jednak uważać, bo błaha informacja, nad którą nikt nie panuje, może nagle nabrać porażających rozmiarów. A wtedy szkody, jakie wyrządziła, będą już nie do naprawienia - mówi psycholog Renata Kaczyńska-Maciejowska, dyrektor w firmie PROSPERA Consulting.

Każda firma to specyficzny, zamknięty świat. W takim kotle plotka może narobić niepowetowanych szkód. Przyczynić się do towarzyskiego wykluczenia albo zastopować karierę. Ale z drugiej strony, plotki mogą też odegrać rolę pozytywną. Służą przepływowi informacji, integrują ludzi, pomagają odreagować stres. Może więc dobrze, że plotkujemy?

Plotkować w pracy czy nie?

Ten dzień w pracy dla Piotra zaczął się i skończył pechowo. Rano zaliczył kraksę i poważnie uszkodził niedawno kupiony samochód. Przez to spóźnił się do firmy na ważne spotkanie. Zamiast niego musiał je poprowadzić kto inny. Po pracy zawrócił do pokoju, bo zapomniał kluczy. Stojąc za drzwiami posłyszał głosy kolegów. Mówili o nim. Twierdzili, że za poranne spóźnienie nic mu nie grozi, bo przecież jest pupilkiem szefa, jego „uchem” w firmie, czyli donosicielem.

Nie miał pojęcia, kto i kiedy rozpowszechnił o nim taką pogłoskę. Nie miała przecież żadnego pokrycia w rzeczywistości. Musiała jednak krążyć od dawna. Poczuł, że w tej firmie pracować już nie może. Po paru miesiącach udało mu się znaleźć nową pracę. Tam przy pierwszej okazji opowiedział współpracownikom o niemiłych przeżyciach. Obawiał się, żeby zła sława nie poszła za nim. Wolał się więc zabezpieczyć. Do dawnych kolegów wysłał maile. Napisał bez ogródek, że zrobili mu krzywdę i strasznie się na nich zawiódł.

- Czy to coś dało? Nie mam pojęcia – mówi. – Może jednak zastanowią się, zanim następnym razem uwierzą w plotkę tak bezkrytycznie.

Sprzątaczka została recepcjonistką

Ale czasami „firmowe” plotki mogą też zadziałać na czyjąś korzyść, mówi psycholog Renata Kaczyńska-Maciejowska, dyrektor zarządzający w firmie PROSPERA Consulting:

- Znam przypadek sprzątaczki, która niespodziewanie została zatrudniona jako recepcjonistka. Nawiasem mówiąc, w nowej roli poradziła sobie świetnie. Szefowie firmy, awansując ją, uznali, że nikt nie wie o firmie tyle, co pani Małgosia. Mówi się o niej przecież, że zna wszystkie plotki. W ich podejściu było dużo racji. Osoby takie, jak sprzątający, są „niewidzialne”. Nie zwraca się na nie uwagi. Dzięki temu wiele słyszą i wyciągają wnioski, jakie nieraz na pewno by nas zdziwiły.

Im mniej wiesz, tym więcej plotkujesz

O czym plotkujemy najchętniej? Wiadomo: o zwyczajach w pracy, o pieniądzach, o zdrowiu, o współmałżonkach. O szefach – chyba tylko w zaufanym gronie.

- Na plotkach opiera się przepływ informacji tam, gdzie szwankuje komunikacja wewnętrzna – mówi Renata Kaczyńska-Maciejowska. – Jeśli pracownicy są pozbawieni rzetelnej wiedzy o tym, co dzieje się w ich firmie, uzupełniają ją kanałami nieformalnymi. Nie uważam, by to było dobre. Jestem zwolenniczką jasnych komunikatów. Szefowie nie powinni unikać kontaktów z pracownikami, ale rozmawiać z nimi, kiedy to tylko możliwe. Sytuacja w firmie, jej plany i założenia powinny być przejrzyste.

Lubimy plotkować w pracy

Większość z nas postrzega plotkowanie jako coś przyjemnego, ale nagannego. W konsekwencji staramy się ukryć przed samym sobą, że plotkujemy. Dlatego bardzo często, wyciągając koleżankę czy kolegę z sąsiedniego pokoju na plotki, używamy innych określeń. Mówimy: chodź pogadać, na kawę, do kuchni, na papierosa. Właściwie każdy pretekst jest dobry, żeby sobie poplotkować, pod warunkiem, że nie nazwie się tego w ten sposób. Psychologowie zwracają też uwagę na zdrabnianie słowa plotka i nazywanie jej ploteczką, a plotkowania – pogaduszkami, pogaduchami. Tak jakby dzięki temu czynność ta stawała się czymś mało znaczącym i nieszkodliwym.

- Z powstawaniem plotki wiąże się wiele ryzyk. Dlatego myślę, że należy jednak postrzegać ją negatywnie. Zwłaszcza w naszym społeczeństwie, które ma tendencję do brania za dobrą monetę wszelkich negatywnych informacji – uważa dyrektor PROSPERA Consulting. – Plotka to informacja niesprawdzona, półprawda. Ponieważ pojawia się w tzw. nieformalnym obiegu informacyjnym, trudno nad nią panować.

Skoro tak, to niemożliwe jest przewidzenie, jaką formę przybierze plotka. Nie sposób też przewidzieć, czy kogoś nie skrzywdzi. Czy nie przyczyni się do powstania nieodwracalnych szkód w wizerunku jakiegoś człowieka, a nawet całej firmy.

Plotka może też zniszczyć firmę

Niepotwierdzone pogłoski mogą zaszkodzić firmom zwłaszcza w okresie niepokojów na rynku, recesji, kryzysu. Wystarczy wiadomość o braku płynności finansowej czy planowanych cięciach kadrowych.

W przypadku powstawania plotki niepokojący jest bowiem efekt śnieżnej kuli. Błaha informacja, nad którą nikt nie panuje, może nagle nabrać porażających rozmiarów. A wtedy szkody, jakie wyrządziła, będą już nie do naprawienia. Psychologowie apelują więc półżartem: plotkujmy z rozwagą!

Jarosław Kurek

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (37)