Po decyzji Ludowego Banku Chin i czekając na działanie Fedu…
Komentarz tygodniowy Doradców Finansowych Xelion.
22.10.2010 16:28
Stany Zjednoczone
Patrząc na S&P500 w ujęciu tygodniowym, widać wyraźnie, że mijający tydzień dla posiadaczy akcji był neutralny. Charakteryzował się jednak dosyć dużą zmiennością. Patrząc w kalendarium, wydawać by się mogło, że jednym z głównych czynników, mających wpływ na sytuację na Wall Street, jeżeli nie najważniejszym, będą raporty kwartalne spółek. Swoje wyniki podawały przecież m.in. Bank of America, Goldman Sachs, Citigroup, Wells Fargo, IBM, Yahoo, Boening, Caterpillar, Nokia, UPS. Reasumując, duża dawka danych, z których można było się dowiedzieć, jak wygląda sytuacja w "największych" i w ważących najbardziej dla amerykańskiej gospodarki firmach. Ogólnie wyniki były dobre.
Dla przykładu, Caterpillar, największa spółka wśród producentów maszyn budowlanych, zanotowała zysk na akcję w wysokości 1,22 USD, przy oczekiwaniach na poziomie 1,09 USD. Zanotowała również wzrost przychodów. Konsensus na poziomie 10,48 mld USD był niższy niż faktyczna wartość, tj. 11,34 mld USD. Co dziwne, mimo wyraźnie lepszych danych i podniesionej prognozy na przyszły rok, akcje spółki spadały. Całkiem nieźle zaprezentował się również sektor bankowy, przede wszystkim Goldman Sachs (zysk na akcję 2,98 USD). Jednak patrząc na amerykańskie banki, to nie raporty kwartalne były najważniejsze, lecz inny czynnik… Ale o tym za chwilę.
Rynek szuka pretekstu do przeceny już od dłuższego czasu. Pierwszym pretekstem do realizacji zysków okazała się decyzja Ludowego Banku Chin o podniesieniu stóp procentowych o 0,25 pkt. Drugim czynnikiem, chyba najważniejszym - "tykająca bomba" związana z dokumentacją dotyczącą kredytów hipotecznych. BlackRock, PIMCO i nowojorski FED chcą, aby Bank Of America odkupił część z 47 mld USD obligacji bazujących na kredytach hipotecznych sprzedawanych przez spółkę zależną BOA, tj. Countrywide Financial.
Taka mieszanka informacji doprowadziła do poważnej przeceny. Biorąc jednak pod uwagę, że nie wiadomo jak dużym problemem jest temat "bałaganu w dokumentacji", podczas środowej sesji obóz byków zniósł niemal całą przecenę, jaka miała miejsce dzień wcześniej.
Patrząc na rynek technicznie, kurs EUR/USD odbił się od bariery 1,40. S&P500 utknął w okolicach 1 185 pkt. To dosyć istotne opory, na których testowanie, z całą pewnością, będzie miało wpływ posiedzenie FOMC, które odbędzie się 3 listopada. Jakie decyzje zostaną podjęte? Myślę, że to interesuje większość inwestorów posiadających bądź nieposiadających w tej chwili w swoich portfelach akcji.
Konrad Widuliński
Polska i Europejskie Rynki Wschodzące
Zachowanie indeksów polskiej giełdy w ubiegłym tygodniu świadczy o niezbyt dużej determinacji byków w kontynuowaniu wzrostów. Indeksy WIG i WIG20 zakończyły tydzień nieznacznie poniżej zamknięcia poprzedniego tygodnia, co pozwala uznać, że od początku października na naszej giełdzie panuje trend boczny. Widać również wyraźnie, że decydujące są transakcje na największych spółkach z WIG20, w które inwestują inwestorzy zagraniczni. To właśnie oni stoją za wrześniowymi wzrostami, o czym świadczy odwrotna korelacja naszej giełdy z kursami walutowymi w tym okresie, a także analiza napływu nowych środków do funduszy przeprowadzona przez Analizy Online. Wynika z niej, że polscy inwestorzy we wrześniu wypłacili z funduszy akcyjnych i mieszanych ponad 387 mln zł i był to kolejny miesiąc z rzędu odpływu z tych funduszy.
W pierwszych trzech kwartałach tego roku 2010 do wszystkich funduszy trafiło ponad 7,2 mld zł, ale ponad 95% z tej kwoty trafiło do funduszy obligacyjnych i pieniężnych. Świadczy to o dwóch rzeczach: po pierwsze - drobni inwestorzy indywidualni nie wierzą jeszcze w stabilność wzrostu gospodarczego i boją się inwestować w akcje, po drugie – powstaje olbrzyma masa płynnych środków, które, jak można przypuszczać, w przyszłym roku w dużej części prawdopodobnie trafią do funduszy mieszanych i akcyjnych, kiedy inwestorzy uznają, że nie ma zagrożenia drugim dnem recesji, a stopy procentowe zaczną rosnąć, psując wyniki funduszy obligacyjnych. Przy takim układzie sił wydaje się, że inwestorzy długoterminowi, którzy już dziś posiadają akcje mogą spać spokojnie, gdyż przyszły rok powinien być dla nich bardzo dobry.
Trochę inaczej sytuacja przedstawia się w horyzoncie tygodniowym, gdzie patrząc na analizę techniczną można rozpoznać rysującą się głowę z ramionami na indeksie WIG20 z poziomem wsparcia w okolicach 2600 punktów. Jeśli bykom nie uda się obronić tego poziomu w przyszłym tygodniu, zgodnie z teorią powinniśmy być świadkami spadku indeksu WIG20 do poziomu 2500 punktów.
Jacek Maleszewski
Europa Zachodnia
Raporty kwartalne kolejnych spółek oraz nie najgorsze dane makro to główne determinanty nastrojów inwestorów na Starym Kontynencie. Praktycznie wszystkie zachodnioeuropejskie indeksy w ujęciu tygodniowym wylądowały na lekkich plusach, a niektóre z nich ustanowiły nowe dwuletnie maksima.
Cały niemalże tydzień przebiegał w spokojnej atmosferze, czego przyczyną był brak wybitnie złych komunikatów, a wiadomości neutralne interpretowane były w większości „na plus”. Lepsze od oczekiwań kwartalne wyniki Nokii na pewno zaostrzyły apetyty inwestorów co do komunikatów z kolejnych europejskich koncernów. Nastrojów nie popsuły również bliskie prognozom październikowe odczyty indeksów PMI w strefie euro w przemyśle i usługach, od wielu miesięcy pozostające powyżej poziomu 50 pkt, oddzielającego gospodarczą prosperitę od recesji. Żadną czkawką nie odbiła się natomiast mało udana aukcja hiszpańskich 15-letnich obligacji, co chyba dowodzi tezy o lekkim znudzeniu tematem krajów grupy PIIGS. Potrzebę naprawy finansów publicznych dostrzega natomiast Francja, a prezydent Sarkozy twardo stoi przy swoim i nie ugina się przed silnym oporem społecznym. Czy francuskim rządzącym starczy sił, aby przejść od słów do czynów, czas pokaże.
Tydzień europejscy inwestorzy kończą w neutralnych nastrojach, nowe dwuletnie szczyty niemieckiego DAX i brytyjskiego FTSE nie umykają uwadze rynkowych graczy. Kolejne tygodnie być może dadzą odpowiedź, na ile zdeterminowana jest strona popytowa w kwestii utrzymania lub poprawy wyśrubowanych poziomów zachodnioeuropejskich indeksów.
Piotr Trzeciak
Azja i Ameryka Łacińska
Na zamknięcie tygodnia ceny azjatyckich spółek wzrosły, przełamując najdłuższy kilkudniowy negatywny trend spadkowy na MSCI Asia Pacific Indeks od maja tego roku. Pozytywne rozstrzygnięcie głównie za sprawą dobrych wyników spółek i spadku liczby osób ubiegających się o zasiłek dla bezrobotnych w USA zwiększył zaufanie do globalnego ożywienia gospodarczego. W minionym tygodniu w Kraju Środka w czwartek podano, że PKB wzrósł w III kw. 2010 r. o 9,6 proc. To najsłabsze tempo wzrostu od dwunastu miesięcy. W obliczu słabych danych z gospodarek krajów rozwiniętych oczy świata są skierowane na kraje takie jak Chiny, Brazylia czy Indie. Dzisiaj nie ma ważniejszych czynników, które nadawałyby kierunek rynkom, a dane makro z Chin mieściły się w granicach prognoz analityków.
Do pogorszenia nastrojów na początku tygodnia głównie przyczyniły się wtorkowe wiadomości z Chin, gdzie bank centralny nieoczekiwanie podniósł stopy procentowe o 25 pkt. bazowych, chcąc ochłodzić gospodarkę i zmniejszyć inflację. Decyzja Chin spowodowała wzrost kursu dolara wobec innych czołowych walut, a to z kolei wywołało zniżki na giełdach. Złoto zanotowało najmocniejszy jednodniowy spadek notowań od lipca. Bank podwyższył roczną stopę pożyczek o 25 pkt bazowych do 5,56 proc.
Stopa depozytowa została zaś podwyższona do 2,50 proc. Profesor Nouriel Roubini prognozuje ożywienie w kształcie "V" dla wielu regionów Azji, w tym Chin i Indii, i dla Ameryki Łacińskiej, w tym Brazylii. Dodaje jednak, że wzrost gospodarczy na rynkach wschodzących będzie słabszy w II połowie 2010 r. i w 2011r.
Jan Żuralski
Surowce
Tydzień stał pod znakiem korekty notowań na rynkach surowcowych. Kontrakty terminowe na ropę Crude staniały o 1 proc., a baryłka na giełdzie w Nowym Jorku notowana jest po 81 dolarów. Podobny wynik procentowy osiągnęły ceny miedzi na giełdzie w Londynie. Za tonę metalu trzeba zapłacić 8313 dolarów. Największy wpływ na tym rynku miały doniesienia z Chin, gdzie władze podniosły stopy procentowe celem chłodzenia gospodarki, walki z inflacją i z bańką spekulacyjną na rynku nieruchomości.
Był to bodziec prospadkowy, gdyż powstrzymywanie gospodarki przed nadmiernym rozgrzaniem ograniczy również popyt na surowiec. Konfrontując tę decyzję z najsłabszym od roku odczytem PKB (9,6 proc. za III kwartał) w Państwie Środka, rynek zaczął spekulować, czy ta podwyżka to nie jest zbyt przedwczesny krok. Największa przecena miała miejsce na rynku złota, gdzie cena uncji spadła do poziomu 1319 dolarów, co stanowi spadek o 3,5 proc w stosunku do poprzedniego tygodnia. Cofnięcie się notowań kruszcu na niższy pułap związane jest z naturalnym ruchem cen, gdy po dynamicznym wzroście przychodzi realizacja zysków, a co za tym idzie korekta cenowa.
Ruchy na rynku surowcowym są ściśle związane z sytuacją na rynku walutowym, a tam dominuje huśtawka nastrojów. Inwestorzy spekulują, czy władze monetarne USA faktycznie dokonają kolejnej interwencji na rynku i będą wspierać utrzymanie dynamiki wzrostu gospodarczego. Gdyby tak się stało, to mielibyśmy wyraźny sygnał do dalszego osłabiania się amerykańskiej waluty, co odbiłoby się wzrostem cen surowców. Wydaje się to prawdopodobne w kontekście ewentualnej wojny walutowej, gdyż oprócz tego, że pomoc finansowa FED (dodruk dolara) będzie wspierać rynki, to jeszcze słaby dolar zwiększy konkurencyjność rynku amerykańskiego i da dodatkowy stymulant do szybszego odradzania się gospodarki. Najbliższe posiedzenie FED odbędzie się na początku listopada. Zatem wydaje się, że przyszły tydzień będzie stał pod znakiem dalszych spekulacji na ten temat.
Tomasz Ray-Ciemięga