Po motocykl do dyskontu? Już niedługo
W sierpniu cała Polska przesiada się na motocykle. Nowelizacja prawa ma rozruszać kulejący rynek jednośladów. Sprzedawcy mówią o 20 proc. wzroście i pojawieniu się motocykli nawet w dyskontach.
Gdy tylko Sejm przyjął nowe przepisy pozwalające na prowadzenie motocykli do 125 cm3 każdemu kto ma prawo jazdy kat. B co najmniej trzy lata, na Allegro od razu pojawiły się oferty typu "motocykl na zwykłe prawo jazdy". Nowe prawo wchodzi w życie jednak dopiero w połowie sierpnia, bo w lipcu przepisy zatwierdził podpis prezydenta.
- Spora część społeczeństwa albo jeszcze nie wie o nowych przepisach, albo podchodziła do nich do tej pory bardzo ostrożne, przez co decyzja o wyborze konkretnego pojazdu była nieco odłożona w czasie - twierdzi Karol Kopytek odpowiedzialny za sprzedaż polskiej marki Junak.
Eksperci - nie tylko z Allegro - twierdzą, że szykuje się mała rewolucja. Motocyklem o pojemności silnika do 125 cm3 można bezproblemowo jeździć po mieście, czy nawet trasie szybkiego ruchu. Dla studenta będzie to alternatywa wobec komunikacji miejskiej, a dla pracujących rozwiązanie na stanie w porannym korku. A cena przystępna. Najtańsze modele kosztują mniej niż 4 tys. zł. No i spalanie mają dwukrotnie mniejsze niż samochód.
- Już widzimy zwiększone zainteresowanie naszą ofertą. Naszym zdaniem rynek tych motocykli urośnie w najbliższych miesiącach o 20 proc. - mówi WP.PL Agnieszka Starzyk, dyrektor Romet Motors, największego dystrybutora motocykli w Polsce.
Jej zdaniem motocykle o poj. do 125 cm3 nie tylko zabiorą część sprzedaży skuterom, którymi do niedawna można było jeździć nawet bez prawa jazdy, ale także wykreują nowy rynek.
Tomasz Lisicki z Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar, twierdzi że nowe prawo raczej nie spowoduje, że będziemy mieli 50 tys. nowych rejestracji motocykli rocznie.
- Nie będzie jak ze skuterami, które kosztowały 2 tys. zł, a czasem nawet mniej i rejestrowano ich po 150 tys. rocznie. Sprzedaż motocykli powinna jednak wyraźnie wzrosnąć. O ile? To trudne do oszacowania - uważa ekspert.
Jego zdaniem dobrze, że doszło do zmiany przepisów, bo skutery próbowały udawać motocykle. Wiele osób kupowało je, zdejmowało blokadę ograniczającą prędkość do 50 km/h i rozpędzało się do 80 km/h.
- Problem w tym, że hamulce były dostosowane do maksymalnej prędkości 50 km/h - mówi ekspert.
Dziś nowych motocykli sprzedaje się u nas ok. 8 tys. rocznie. Co trzeci to motocykl o poj. do 125 cm3. Używanych jednośladów rejestruje się około 40 tys. Dane wskazują, że z roku na rok sprzedaż jest coraz mniejsza. Teraz to się jednak zmieni.
- Na pewno ruszy import używanego sprzętu. Poza tym rynek zaspokoją chińskie modele. Moim zdaniem może się zdarzyć, że nawet supermarkety czy dyskonty zaczną sprzedawać tego typu motocykle - stwierdza Lisicki.