Początek końca OFE?

Nasze oszczędności na emeryturę od maja będą przechowywane głównie w ZUS. Jedni uważają, że będą dzięki temu bezpieczne, inni - że przeciwnie, rząd zawsze będzie mógł po nie sięgnąć. Na horyzoncie rysuje się zaś kolejna przebudowa systemu.

Początek końca OFE?
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

30.04.2011 | aktual.: 02.05.2011 13:02

Do OFE - zgodnie z ustawą o zmianie niektórych ustaw związanych z funkcjonowaniem systemu ubezpieczeń społecznych - będzie teraz wpływało tylko 2,3 proc. składki emerytalnej, a nie jak wcześniej 7,3. Pozostała część zamiast do prywatnych funduszy trafi na specjalne subkonto w ZUS, a środki będą waloryzowane o wskaźnik wzrostu gospodarczego z ostatnich pięciu lat i inflację. Kapitał tam zgromadzony ma być dziedziczony, jak w przypadku środków z II filara. Składka do OFE ma stopniowo rosnąć, by docelowo w 2017 r. wynieść 3,5 proc. Zdaniem rządu dzięki temu zabiegowi potrzeby pożyczkowe państwa zostaną do 2020 r. ograniczone o ok. 190 mld zł.

Czy na tych zmianach się skończy? - Konieczne są dalsze, bo kraju nie stać na funkcjonowanie OFE - mówi prof. Leokadia Oręziak z warszawskiej SGH, ostro krytykująca funkcjonowanie II filara. - Teraz zamiast 24 mld zł do OFE będzie szła 1/3 tych pieniędzy, czyli 8 mld zł. Koszty potrzebne do obsługi spowodowanego przez OFE starego długu i nowego wyniosą i tak około 20 mld zł rocznie - wylicza profesor.

Obcięcie składki do OFE dokonało się pod hasłem: OFE powiększają dług publiczny. - Czy powinniśmy dalej co roku przekazywać do otwartych funduszy emerytalnych 1 tys. zł przeciętnie na każdą osobę pracującą w Polsce po to, aby OFE z powrotem pożyczały te pieniądze państwu, aby państwo je wydawało na bieżące emerytury, po drodze zwiększając drastycznie zadłużenie Polski - argumentował podczas dyskusji telewizyjnej z prof. Leszkiem Balcerowiczem minister Jacek Rostowski.

- Przesunięcie większej części składki z OFE do ZUS rozwiązuje problem tylko pozornie. W rzeczywistości zwiększa przyszłe zobowiązania emerytalne I filaru wypłacane przez ZUS i odsuwa problem na okres szczególnie niekorzystny, kiedy z powodów demograficznych spadać będzie liczba osób płacących składki emerytalne - twierdzi z kolei Izba Gospodarcza Towarzystw Emerytalnych, zrzeszająca 12 z 14 towarzystw zarządzających naszymi środkami w II filarze. Wtedy być może będzie trzeba podejmować inne drastyczne środki, podnieść podatki albo obniżyć świadczenia.

Ile da się wycisnąć z 2,3 proc.?

- Zmniejszenie składki oznacza koniec marzeń o wielofunduszowości - mówi Marek Wilhelmi, rzecznik Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych. - Według naszych wyliczeń tworzenie multufunduszy ma sens, gdy składka wynosi około 5 proc. Przy mniejszej składce efekty będą znikome w stosunku do kosztów.

Subfundusze mogłyby zwiększyć efektywność drugiego filara, czyli zapewnić nam wyższe emerytury. Zgodnie z założeniami byłyby dostosowane do wieku oszczędzających. Środki osób, które mają jeszcze wiele lat do emerytury, lokowane byłyby w instrumenty pozwalające osiągnąć duży zysk, starszych - mniejszy, za to pewny. Dzięki temu nie powtórzyłaby się sytuacja z ostatniego kryzysu finansowego, kiedy to spadki na giełdzie zmniejszyły oszczędności osób znajdujących się tuż przed przejściem na emeryturę.

Limity inwestycyjne zostaną zwiększone, ale czy fundusze będą z tego korzystać? OFE mogą teraz lokować na giełdzie do 40 proc. swoich aktywów. Do 2020 r. pułap ten zostanie zwiększony do 62 proc., a docelowo ma wynosić 90 proc.
- Przedstawiciele rządu zapewniali, że zmniejszenie składki fundusze emerytalne będą mogły zrekompensować wyższymi stopami zwrotu z bardziej agresywnej polityki inwestycyjnej w akcje. Jest to jednak mało prawdopodobne, bo zbyt ryzykowne. Zarówno dla emerytalnych kapitałów członków funduszy, jak i samych OFE. Gdyby fundusze zaangażowały niemal wszystkie środki na giełdzie i przyszła bessa, kapitały gwałtownie mogłyby zmaleć i byłby to dobry pretekst, żeby OFE całkowicie zlikwidować - wyraża obawę Marek Wilhelmi.

Po węgiersku

Do tego właśnie wzywa Leokadia Oręziak: rezygnacji z OFE. - Środkami na emeryturę nie powinno się grać na rynkach finansowych. Trzeba tak organizować państwo, by emerytury były państwowe i zawsze znalazły się na nie odpowiednie środki w budżecie - podkreśla. - Dalsze utrzymywanie OFE, nawet w okrojonej postaci, będzie wymagało ogromnego zwiększenia podatków i zmniejszenia wydatków publicznych niezbędnych dla państwa i społeczeństwa. OFE nie są warte tych poświęceń. Nie dają żadnej gwarancji emerytury i są niepotrzebnym obciążeniem dla kraju. Im wcześniej Polska uwolni się od OFE, tym lepiej - uważa.

Zdaniem Leokadii Oręziak Polska stanie przed koniecznością zlikwidowania OFE. W lipcu zapaść może wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE ws. ograniczeń inwestycyjnych OFE za granicą. W tej chwili mogą one do 5 proc. swoich aktywów inwestować poza Polską. - Jeśli limitów nie będzie, Polacy będę wystawieni na większe ryzyko. Obligacje Grecji, Portugalii czy Irlandii mogą wyglądać bardzo atrakcyjnie, pytanie, co będzie w przyszłości, gdy już dziś powszechne są obawy, że niedługo wartość np. greckich obligacji skarbowych może być zredukowana aż o połowę? - pyta retorycznie.

- Dlatego powinno się wprowadzić rozwiązanie, które zgodnie z dyrektywą MIFID zobowiązuje instytucje finansowe do informowania o ryzyku przed zawarciem umowy - mówi prof. SGH. Jak w praktyce mogłoby się to odbyć? Tu podaje przykład węgierski, kiedy to ludzie mieli czas na podjęcie decyzji, czy chcą oszczędzać na emeryturę w prywatnych funduszach, czy wolą trafić do tamtejszego odpowiednika ZUS wraz ze zgromadzonymi uprzednio aktywami.

Czy obniżenie składki do OFE i negatywny klimat wokół funduszy może spowodować wycofanie się niektórych PTE zarządzających funduszami z rynku? - Mówi się o tym - stwierdza lakonicznie Marek Wilhelmi, ale szczegółów podawać nie chce.

Wiele wskazuje, że ustawa o OFE znajdzie się w Trybunale Konstytucyjnym. Wniosek w tej sprawie przygotowuje PJN, PiS się zastanawia, a SLD choć nad takowym nie pracuje, zapowiada, że go poprze.

zusofeskładka
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)