Podatek handlowy jednak legalny. Ekspert: "Będzie uciążliwy. Przełoży się na ceny i koszty"
Unijny wyrok sądu może otworzyć drogę do uruchamiania zawieszonego do końca 2019 roku podatku handlowego. – Jego wprowadzenie będzie wiązać się z reakcją. Przełoży się na koszty albo ceny. Innej możliwości nie ma – zaznacza ekspert EY Robert Krzak.
Sąd Unii Europejskiej w ogłoszonym w czwartek wyroku uznał, że Komisja Europejska błędnie blokowała wprowadzenie podatku handlowego w Polsce i unieważniła decyzję o jego zawieszeniu. To może oznaczać, że droga do jego uruchomienia zostanie otwarta.
Czytaj więcej: Podatek handlowy został niesłusznie utrącony przez Brukselę
- Cieszymy się z tego, że sąd Unii Europejskiej podzielił nasze stanowisko. Trzeba pamiętać, że ten bardzo korzystny dla Polski wyrok nie jest prawomocny. Komisja Europejska może się odwołać. Zgodnie z ustawą, pobór tego podatku jest zawieszony do końca 2019 roku – zaznaczył w rozmowie z money.pl Paweł Jurek, rzecznik Ministerstwa Finansów.
KE zarzucała, że dodatkowe obciążenie podatkowe dużych firm przy jednoczesnym oferowaniu ulg dla małych i średnich jest niedozwoloną pomocą państwa. - Wyrok Sądu Unii Europejskiej nie kwestionuje, czy podatek od handlu jest pomocą państwa, a jedynie wskazuje, że Komisja Europejska nie wykazała właściwej analizy w tym zakresie - mówi Renata Juszkiewicz, prezes organizacji skupiającej największe sieci handlowe w Polsce.
Zdaniem Roberta Krzaka, eksperta EY, byłego członka rady nadzorczej Piotra i Pawła oraz byłego prezesa Forum Polskiego Handlu, uzasadnienie wyroku sądu UE jest logiczne, a Komisja Europejska może uznać, że nie będzie się procesować dalej. Będzie musiała wykonać dodatkową pracę, jeśli pozostanie przy swoim stanowisku. Renata Juszkiewicz podkreśla jednak, że szereg spraw związanych z progresywnością podatków trafia do II instancji.
Z korzyścią dla małych i średnich?
Pozytywnie do decyzji sądu odniosła się Polska Izba Handlu. - Mamy jednak pełną świadomość tego, że przed nami jeszcze długa droga i należy się liczyć z pracami sądów kolejnej instancji. Na tę chwilę nie wydaje się prawdopodobne, aby ten podatek mógł zostać uruchomiony w tym roku, zobaczymy jak będzie to wyglądać w 2020 - zaznacza w rozmowie z money.pl Maciej Ptaszyński, dyrektor generalny PIH.
Podkreślił jednak, że obecna forma podatku handlowego jest jedynym akceptowanym z punktu widzenia handlu niezależnego. - Po długich, żmudnych i złożonych negocjacjach wypracowany został pewien kompromis. Jako główna organizacja i najszersza reprezentacja handlu niezależnego w Polsce, popieraliśmy wariant z wysoką kwotą wolną od podatku, odpowiadającą unijnej definicji obrotu małych i średnich przedsiębiorstw. Postulowaliśmy też wariant progresywny. Nasze stanowisko się nie zmieniło – podkreśla Maciek Ptaszyński.
Jak dodał, tylko w takim ujęciu byłby on zgodny z ówczesną intencją rządu, jako podatek wyrównania szans między handlem niezależnym, a sieciami wielkopowierzchniowymi oraz sieciami dyskontów.
- Nie przeceniałbym roli podatku handlowego jako formy, która pomoże drobnemu handlowi. To rozwiązanie jest korzystne jedynie relatywnie. Mali skorzystają o tyle, że nie zapłacą dodatkowego podatku, a duzi tak – tłumaczy upraszając Robert Krzak.
Ceny pójdą w górę?
Niewątpliwie podatek handlowy "uderza" w większych graczy na rynku. - Podtrzymujemy swoje stanowisko w zakresie konstrukcji podatku handlowego, który jest dyskryminujący dla dużych przedsiębiorstw handlowych - podkreśliła prezes Juszkiewicz.
Jak wskazuje Robert Krzak, nowa danina bez wątpienia będzie ważnym elementem rynkowym zwłaszcza dla tych przedsiębiorstw, które mają w Polsce kłopoty. A, jak podkreśla, jest ich w Polsce sporo. - Nie przewidywałbym aż upadłości, ale niewątpliwe będzie to uciążliwe – zaznaczył ekspert EY.
To jego zdaniem wywoła reakcję na rynku, która wpłynie na ceny na półkach sklepowych. - W przedmiocie działalności handlowej są tylko dwie możliwości reakcji na większe obciążenia, albo przełożyć je na koszty, albo ceny. Innej możliwości nie ma. Ten ruch będzie widoczny w obu kierunkach. Tam gdzie będzie możliwość podniesienia cen, zostaną one podniesione, jakkolwiek wszyscy będą utrzymywać, że nie będzie zmian cen. Tam gdzie będzie można obniżyć koszty, będzie to czynione, co oczywiście odbije się na twardości negocjacji z dostawcami – tłumaczy Robert Krzak.
Jak podkreślił ta reakcja będzie, bo o ile przedsiębiorstwa dyskontowe mają wyższe poziomy marżowe i będą mogły zagospodarować to dodatkowe obciążenie, o tyle przedsiębiorstwa działające na finalnych marżach 2-2,5 proc. odczują skutki podatku.
Podobnego zdania jest Polska Rada Centrów Handlowych. Jako organizacja branżowa brała udział w konsultacjach projektu tej ustawy w 2016 roku. - Nie popieramy samej idei tego rozwiązania, ponieważ jego wprowadzenie w proponowanym kształcie jest szkodliwe dla konkurencyjności i rozwoju handlu a jego konsekwencje odczują przede wszystkim konsumenci w postaci wzrostu cen - zaznacza mec Piotr Staniszewski, członek zarządu PRCH i partner w Kancelarii Dentons. - Z punktu widzenia branży obecnie możemy stwierdzić, iż po wprowadzeniu w 2018 roku zakazu handlu w niedziele, to może być kolejne uderzenie w rozwój nowoczesnego handlu w Polsce, który jest jedną z kluczowych gałęzi gospodarki - zanaczył.
Na decyzję ws. podatku handlowego momentalnie zareagowała giełda. Akcje właściciela Biedronki - holenderskiego obecnie Jeronimo Martins, któremu działalność w Polsce przynosi większość zysków - tracą aż 5 proc. i zeszły do 13 euro na akcję – o czym pisaliśmy w money.pl. W przeliczeniu na wartość całej spółki to strata rzędu 430 mln euro.
Ale straty odczuły również Dino Polska Polska (-6 proc.), CCC (-4 proc.), LPP (-3,6 proc.) i Eurocash (-3 proc.). Wartość rynkowa Dino, ostatnio gwiazdy polskiej giełdy, spadła o aż 755 mln zł. LPP o 519 mln zł.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl