Podatek od sprzedaży detalicznej da ok. 1,5 mld zł dochodu
Podatek od sprzedaży detalicznej może dać dochody na poziomie 1,5 mld zł - powiedział we wtorek wiceminister finansów Wiesław Janczyk. W środę w Sejmie zaplanowane jest pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy.
21.06.2016 | aktual.: 05.07.2016 18:04
Podatek od sprzedaży detalicznej może dać dochody na poziomie 1,5 mld zł - powiedział we wtorek wiceminister finansów Wiesław Janczyk. W środę w Sejmie zaplanowane jest pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy.
O projekt ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej premier Beata Szydło i wiceminister Wiesław Janczyk byli pytani na konferencji prasowej po wtorkowym posiedzeniu rządu.
Janczyk podkreślał, że w ostatecznym kształcie podatek "nie będzie dotyczył wielu podmiotów". "W naszym przekonaniu to będzie ok. 200 podmiotów tylko, tak że bez obaw mogą pozostać małe sklepy, osoby prowadzące ten biznes o charakterze rodzinnym. Dotknie ten podatek tylko duże podmioty i myślę, że nie będzie zbyt wielu kłopotów z tym, żeby go naliczać" - powiedział.
Zaznaczył, że będzie naliczany miesięcznie, a w wyniku "rozległych dyskusji" nie będzie obejmował sieci franczyzowych.
Przypomniał też, że początkowo w projekcie budżetu dochody z tego podatku były zaplanowane na poziomie ok. 2 mld zł, ale teraz - w ocenie skutków regulacji - jest mowa o ok. 1,5 mld zł.
"Upłynęło kilka miesięcy tego roku, staraliśmy się wysłuchać bardzo uważnie wszystkich głosów opinii publicznej, osób, które operują w tej branży sprzedaży detalicznej. Niemało było z tym kłopotu, ponieważ panowały rozbieżne opinie i poglądy na temat tego, kto i w jakim trybie powinien być opodatkowany, jaka powinna być definicja podmiotu, który ten podatek płaci" - mówił Janczyk.
"Wysłuchaliśmy chyba praktycznie, z wnikliwą uwagą, wszystkich zainteresowanych. Mogę tylko tyle powiedzieć, że początkowo, kiedy projekt opodatkowania powstawał, wiele zainteresowanych podmiotów chciało, żeby ten podatek był o wiele wyższy - nawet, żeby wynosił w granicach 6-8 mld. Ostatecznie został określony jako podatek o wiele niższy, dający trochę inne, mniejsze efekty" - podkreślał.
Dodał, że rządowi zależało jednak, by dokument, który trafi do Sejmu, "był najbardziej akceptowalny i jak najbardziej czytelny".
Rząd przyjął projekt ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej w ub. tygodniu. Zakłada on wprowadzenie dwóch stawek tego podatku - 0,8 proc. od przychodu między 17 mln zł a 170 mln zł miesięcznie i 1,4 proc. od przychodu powyżej 170 mln zł miesięcznie.
Projekt zakłada, że przedmiotem opodatkowania będzie przychód ze sprzedaży detalicznej, czyli sprzedaży dokonywanej na rzecz konsumentów (osób fizycznych nieprowadzących działalności gospodarczej oraz rolników ryczałtowych). Przychód ze sprzedaży detalicznej nie będzie obejmował należnego podatku VAT. W podstawie opodatkowania nie będzie uwzględniana sprzedaż na rzecz przedsiębiorców. Projekt nie przewiduje opodatkowania sprzedaży dokonywanej przez internet.
Nowy podatek mają płacić sprzedawcy detaliczni dokonujący zbycia towarów (rzeczy ruchomych lub ich części). Projekt nie zawiera szczególnych rozwiązań dotyczących sprzedawców działających w ramach sieci handlowych.
Historia przygotowywania podatku od sprzedaży detalicznej (tzw. podatku od marketów) jest długa i burzliwa. Daninę od hipermarketów PiS zapowiadało w kampanii wyborczej. Miała dotyczyć przede wszystkim zagranicznych sieci handlowych.
Pierwszą wersję podatku MF przedstawiło 2 lutego br. Zakładała ona, że podatek miał mieć dwie zasadnicze stawki. Stawka 0,7 proc. miała obciążać przychód nieprzekraczający w danym miesiącu kwoty 300 mln zł. Stawka 1,3 proc. miała być płacona od nadwyżki przychodu ponad 300 mln zł w miesiącu. Inne stawki podatku od sprzedaży miały obowiązywać w soboty, niedziele i święta - 1,3 proc. (dla uzyskujących przychód poniżej 300 mln zł miesięcznie) oraz 1,9 proc. (powyżej tego progu). Kwota wolna od podatku miała wynosić 1,5 mln zł miesięcznie (18 mln zł rocznie).
Propozycje te wzbudziły jednak protesty wielu zainteresowanych środowisk, przede wszystkim handlowców. Podczas posiedzenia Rady Dialogu Społecznego 18 lutego minister finansów Paweł Szałamacha przyznał, że wersja projektu z 2 lutego jest w trakcie przepracowywania, jest bowiem szereg kwestii, które MF musi brać pod uwagę, np. to, że Komisja Europejska zdecydowanie negatywnie wypowiada się o stawce progresywnej. Mówił też, że wiele było głosów za podwyższeniem kwoty wolnej powyżej 18 mln zł rocznie, co uznał za zrozumiałe. Dodał też, że należy zważyć argumenty o zniesieniu oddzielnej stawki weekendowej.
13 kwietnia, podczas posiedzenia kierowanego przez Adama Abramowicza zespołu parlamentarnego, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk oraz wiceminister Wiesław Janczyk przedstawili nowe założenia projektu. Zawierały one trzy progresywne stawki podatku: 0,4 proc. od miesięcznego przychodu między 1,5 mln i 17 mln zł, 0,8 proc. od przychodu między 17 mln i 170 mln zł, 1,4 proc. od przychodu miesięcznego ponad 170 mln zł. Kwota wolna miała wynosić 1,5 mln zł miesięcznie (18 mln zł rocznie). Nie było już - oprotestowanej przez handlowców - oddzielnej stawki weekendowej i opodatkowania sieci franczyzowych.
W ostatecznej wersji projektu rząd wycofał się z najniższej stawki.