Podaż wciąż czeka na najmniejsze argumenty

Wczorajsza sesja w USA rozpoczęła się niewielkim spadkiem. Następnie popyt powoli podnosił indeksy, ale jedyne co mu się udało to dotarcie do poziomu neutralnego, skąd trudno było się wyrwać.

Podaż wciąż czeka na najmniejsze argumenty
Źródło zdjęć: © A-Z Finanse

05.08.2009 08:30

Takie zachowane z jednej strony wynika z niesłabnącego optymizmu, który każe kupować akcje, a z drugiej wszyscy gracze widzą jak wykupiony jest rynek, który od miesiąca nie widział korekty. Dlatego też trudno o jednoznaczne sesje i ostateczny wynik każdej z nich jest ustalany w samej końcówce. Tak było i tym razem i ostatnie 15 min. zadecydowało o końcowym minimalnie pozytywnym zakończeniu.

Wczoraj nie widzieliśmy też żadnej reakcji na publikowane dane o amerykańskich przychodach, które spadły bardziej niż oczekiwano. Jednocześnie zwiększyły się wydatki obywateli USA co dla gospodarki opartej o konsumpcję jest niezwykle istotne. Ponieważ utrzymanie takiego stanu w przyszłości będzie niemożliwe, bo nie da się długo więcej wydawać i mniej zarabiać to już niedługo zobaczymy ograniczenie wydatków. Najbliższe dane to potwierdzające powinniśmy zobaczyć już w piątek w comiesięcznym kompleksowym raporcie o amerykańskim rynku pracy. Dziś przedsmak tego raportu zapewnią informacje o planowanych zwolnieniach (Challenger) oraz zmianie zatrudnienia (ADP). Na pierwszy plan wysuwa się jednak indeks ISM-usługi, który zgodnie z prognozami ma być najlepszy od września 2008. Jeżeli faktycznie tak będzie to popyt nadal będzie zdeterminowany do dalszej walki. Jeżeli będzie gorszy to może rozpocząć istotną korektę, ponieważ podaż czeka na jakikolwiek argument to realizacji zysków.
Na GPW wtorkowa sesja rozpoczęła się także od spadku indeksów. WIG20 tracąc 1,5 procent upodabniał się do zachodnich parkietów gdzie również dominowała podaż. Spadek był jednak na tyle niewielki i nie poparty żadnym obrotem, że faktycznie handel przebiegał spokojnie.

Publikujący z rana półroczne wyniki bank PEKAO osiągną zyski większe niż prognozowano, a mimo to jego kurs spadał. Po niemal 50 proc. wzroście w trzy tygodnie była to klasyczna realizacja strategii „kupuj plotki, sprzedawaj fakty”. Inwestorzy kupowali akcje pod dobre wyniki, a teraz nadarzyła się idealna okazja na sprzedaż. Nie to było jednak najciekawsze. Prawdziwą gwiazdą dnia był bank Millenium, który przez pierwszą połowę dnia był absolutnym liderem na rynku pod względem wielkości obrotu. Kurs tego banku bije ostatnio rekordy i ciągu miesiąca zyskał 70 proc., a wczoraj obrót na Millenium odpowiadał za 40 proc. obrotu całego indeksu mWIG40. Bardzo dobrze, zwłaszcza na koniec dnia, spisywał się również KGHM, który ponownie wyszedł na nowe roczne rekordy.
Przez cały dzień zmiany na rynku były niewielkie i nie widać było chęci do wzrostów. Dopiero w końcówce byki rozpoczęły walkę o wyciągnięcie indeksów z minusów. Tuż przed zamknięciem w wyrwaniu rynku ze stagnacji popytowi pomogła informacja z USA, gdzie indeks podpisanych umów wzrósł wyraźnie powyżej rynkowych oczekiwań. Choć to tak naprawdę bardzo zmienna miara ilości sprzedanych domów, bo z umowy zawsze można się wycofać to jest to kolejny argument przemawiający za poprawą sektora nieruchomości, a obecnie takie informacje cieszą się dużym wzięciem. W ostatecznym rozrachunku, mimo że sesja była spadkowa to na razie nie zapowiada większej korekty, a jedynie spełnia pożyteczną rolę chłodzenia rynku. Właśnie takie sesje z niewielkim spadkiem są teraz potrzebne aby budować podstawy pod kolejne wybicie.

Paweł Cymcyk
analityk
A-Z Finanse

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)