Polacy doceniają służbę zdrowia. Szkoda, że zagraniczną
Ponad 17,5 mln zł musiał zwrócić NFZ Polakom, którzy wybrali leczenie za granicą zamiast w Polsce. To o 75 proc. więcej niż rok wcześniej. Najczęściej wybieramy Czechy, gdzie na zabiegi czeka się krócej, a na dodatek są one tańsze. Najlepszy przykład to operacja zaćmy.
12.07.2017 | aktual.: 12.07.2017 09:42
Jak informuje środowa "Rzeczpospolita", w Polsce na taki zabieg trzeba czekać średnio prawie dwa lata. W Czechach - około miesiąca. Trudno więc dziwić się Polakom - szczególnie tym z południa kraju - że wolą go wykonać za granicą.
Właśnie operacje zaćmy kosztują NFZ najwięcej. Aż 92 proc. z nich odbyło się w Czechach.
To jednak nic nowego, bo wzrost zainteresowania wśród polskich pacjentów tamtejsze kliniki zaobserwowały już kilka dni po tym, jak weszła w życie tzw. "dyrektywa zagraniczna". Pozwala ona wykonać zabieg w innym kraju UE, pod warunkiem, że nie wymaga on dłuższego niż jeden dzień pobytu w szpitalu. W takim przypadku Fundusz ma obowiązek zwrócić pieniądze pacjentowi.
Kryteria na pewno spełnia zabieg usunięcia zaćmy. Trwa on około 15 minut, a wraz z przygotowaniem, badaniami, konsultacjami czy doborem soczewek wewnątrzgałkowych - ok. 3-4 godziny. Tyle czasu pacjent spędza w klinice - wszystko za jednym zamachem.
- Wcześniej też zgłaszało się dużo polskich pacjentów, ale w minionym tygodniu kontaktów było więcej o około 30 proc. - mówił już pod koniec 2014 roku prof. Pavel Stodlka, szef czeskiej sieci klinik okulistycznych Gemini, znajdujących się niedaleko polskiej granicy. - Nie dziwi nas to. Zaćmę usuwamy taniej niż w Polsce i nie czeka się w kolejce 3 lata, tylko niecały miesiąc. Teraz, jeśli NFZ zwraca polskim pacjentom nawet cały koszt zabiegu, nie ma już żadnych ograniczeń.
Czeskie kliniki wyczuły popyt i wychodzą naprzeciw oczekiwaniom przyjezdnych. Personel zazwyczaj mówi po polsku, a wszystkie dokumenty i formularze Polacy również mogą wypełnić w ojczystym języku.
Zobacz także
Jak pisaliśmy już w WP, Polacy są w czołówce krajów UE, jeśli chodzi o leczenie za granicą. "Nikt w Unii nie wysłał tylu pytań dotyczących możliwości wyjazdu za zdrowiem za granicę, co Polacy. Do NFZ trafiło łącznie 32 tys. podań, podczas gdy średnie zainteresowanie w reszcie państw UE objętych dyrektywą transgraniczną liczone było w setkach, a nie tysiącach" - informował pod koniec ubiegłego roku "Dziennik Gazeta Prawna"
Jak wyjaśnia PAP, możliwość zwrotu kosztów leczenia w innych państwach UE dotyczy wyłącznie świadczeń gwarantowanych w Polsce. Za świadczenie trzeba zapłacić najpierw z własnej kieszeni. Aby uzyskać zwrot kosztów, pacjent musi się zwrócić z wnioskiem do właściwego oddziału wojewódzkiego NFZ. Podstawą do zwrotu jest rachunek wystawiony przez zagraniczną placówkę wykonującą działalność leczniczą.
Polacy mogą skorzystać np. z porad specjalistycznych, do których są długie kolejki w Polsce, a także z większości badań diagnostycznych oraz zabiegów wykonywanych w ramach procedur jednodniowych (np. USG czy zabieg usunięcia zaćmy). W przypadku świadczeń wymagających pozostanie na noc w szpitalu, trzeba uzyskać uprzednią zgodę na leczenie od dyrektora oddziału NFZ.