Polacy wciąż nie wiedzą, jak obsługiwać kartę kredytową
Po 13 latach od wydania na polskim rynku pierwszej karty kredytowej wątpliwości wokół zasad jej działania wciąż nie brakuje. Największy problem sprawia zrozumienie podstawy działania karty, czyli okresu bezodsetkowego oraz sposobu spłacania zadłużenia.
28.04.2010 | aktual.: 22.06.2010 12:43
Ale to nie jedyne przyczyny nieporozumień. Spytaliśmy u źródła, czyli w bankach, czego klienci w kartach najczęściej nie rozumieją i co ich denerwuje. Oto najczęstsze odpowiedzi, opatrzone objaśnieniami Gold Finance.
- Kłopot sprawia zrozumienie zasad cyklu rozliczeniowego. Kiedy się kończy, kiedy klient może i powinien spłacić zobowiązanie. Posiadacz karty może często czuć się zdezorientowany, ponieważ musi rozróżnić dwie rzeczy - dzień zamknięcia cyklu rozliczeniowego na karcie i dzień w którym należy spłacić zadłużenie karty. Np. gdy dzień rozliczeniowy dla karty przypada na 30-ty dzień miesiąca, bank liczy wszystko co od 1 do 30 kwietnia klient kupił płacąc kartą. Przesyła wyliczenie, w którym rozpisane są wszystkie transakcje. Podana jest suma i informacja, ile co najmniej trzeba oddać, jeśli klient nie chce spłacić całości. Gdzie więc główny atrybut karty, czyli okres bezodsetkowy (grace period) trwający od 54 do 56 dni?
Okres bezodsetkowy dla wszystkich zakupów zrobionych od 1 do 30 kwietnia liczony jest od 1 kwietnia i mija np. 24 maja. Zadłużenia na karcie nie trzeba spłacać natychmiast po otrzymaniu rozliczenia, lecz wtedy, gdy kończy się okres bezodsetkowy. Czyli w naszym przypadku 24 maja. Trzeba też mieć na uwadze, że za kilka dni przyjdzie już rozliczenie transakcji za maj, które z kolei powinno być spłacone w drugiej połowie czerwca.
- W efekcie część osób nadal nie rozumie, na czym polega okres bezodsetkowy i od kiedy jest liczony. Okres bezodsetkowy, trwający w zależności od karty i banku od 54 do 56 dni, to w dużym stopniu kwestia umowna. Jeśli nasz przykładowy klient zrobił zakupy 30 kwietnia, a rozliczenie karty przypada na 24 maja, to jego okres bezodsetkowy wyniósł jedynie dwadzieścia kilka dni. Ponad 50 dni bez odsetek ma osoba, która obkupiła się na początku kwietnia.
- Stosunkowo długi czas od otrzymania wydruku z rozliczeniem karty do terminu jej spłaty powoduje, że łatwo zapomnieć o terminie płatności. W takiej sytuacji pojawiają się kary. Nawet dzień opóźnienia w spłacie minimalnej części kredytu na karcie (trzeba oddać co najmniej 5 proc., a dokładna kwota wyliczona co do grosza znajduje się na rozliczeniu) rodzi opłatę karną w wysokości kilkudziesięciu złotych. Chyba, że klient ustawi na koncie automatyczną spłatę zadłużenia karty i nie będzie musiał o tym pamiętać. Jest jednak warunek - na rachunku musi być wystarczająca ilość pieniędzy.
- Każda karta ma swój limit kredytowy. Jego wysokość zależy od zdolności kredytowej klienta i zaufania banku do danej osoby. Kwota ta może się jednak zmieniać. Przede wszystkim limit jest pomniejszany o kwotę, której klient jeszcze nie spłacił za poprzedni miesiąc. Wróćmy do naszego przykładu. Jeśli ktoś ma limit 4 tys. zł, a od 1 do 30 kwietnia wydał za pośrednictwem karty 2,5 tys. zł i zgodnie z okresem bezodsetkowym spłaci tę kwotę 24 maja, to do 24 maja ma do wykorzystania na karcie jedynie 1,5 tys. zł. Jeśli chce wydać więcej, musi spłacić wypracowane już zadłużenie. Jeśli klient nie spłaci całości w bezodsetkowym terminie, w limit wliczane są też ewentualne odsetki naliczane od zadłużenia. Limit, czyli maksymalna kwota zadłużenia, pomniejszana jest też o opłaty i prowizje związane z użytkowaniem karty, np. od ewentualnej wypłaty gotówki.
- Na jakiej zasadzie naliczane są odsetki w przypadku spłaty minimalnej części zadłużenia? W sytuacji, gdy klient nie spłaci całości kosztów transakcji na karcie, a tylko wskazane minimum, bank liczy oprocentowanie całych zakupów „wstecz”, a nie od momentu zakończenia grace period. Bank fatyguje się, aby odsetkami obłożyć wszelkie najdrobniejsze zakupy i skrupulatnie oblicza oprocentowanie dla każdego drobiazgu od np. 20 zł wydanych w księgarni 1 kwietnia, 100 zł na zakupy w spożywczym 3 kwietnia, 55 zł w aptece następnego dnia, od 80 zł, które zapłaciliśmy u fryzjera czy 100 zł wydanych na wizytę u okulisty 27 kwietnia. Część osób z powodu takiego obrotu sprawy czuje się pokrzywdzona.
- Pretensje i niezrozumienie zasad działania karty pojawiają się też przy pobieraniu gotówki kartą. Klienci są czasem przekonani, że wszystkie transakcje na karcie są w okresie bezodsetkowym nieoprocentowane. Tymczasem odsetki za wypłatę gotówki rosną od momentu jej pobrania (zdarzają się wyjątki). Dodatkowo kwota jest powiększona o sutą prowizję za dokonanie wypłaty z bankomatu.
- Banki dodając karty kredytowe do kredytów ratalnych lub nawet wypłacając kredyty ratalne na karcie, zacierają klientom różnicę między sposobem obsługi tych produktów. Klienci nabierają przekonania, że wszystkie zakupy na karcie spłaca się jak zakupy na raty. Bardzo często więc sami zaczynają dzielić spłatę zakupów na raty. Nie rozumieją też, dlaczego nie spłacona od razu kwota wciąż rośnie (bank dodaje odsetki), a przecież w przypadku kredytu ratalnego się to nie zdarza.
- Błędem jest przekonanie, że banki czyhają, aby klient wpadł w kredyt na karcie i cały czas żył pod kreską płacąc wysokie odsetki. Banki w przypadku kart kredytowych zarabiają nie tylko na odsetkach i opłatach za użytkowanie karty (i ewentualnych karach za spóźnienia w spłacie), lecz i na prowizjach od każdej transakcji bezgotówkowej. W Polsce jest to przeważnie od 1 do 2 proc. wartości transakcji. We wcześniej opisanym przypadku, gdy nasz przykładowy klient wydał 355 zł, bankowi wpłynęło na konto ok. 4-7 zł. Ale jeśli ktoś może sobie pozwolić na większe wydatki i wykonuje co miesiąc transakcje za kilka tysięcy złotych, bank zyskuje regularnie kilkadziesiąt złotych. Jeśli ktoś zadłuży się na karcie na 5 tys. zł przy oprocentowaniu 20 proc., zostaną naliczone miesięczne odsetki w wysokości 83 zł. Prowizja od transakcji bezgotówkowych wyniesie od 50 do 100 zł. Dodatkowo klient zadłużony jest zdecydowanie bardziej ryzykowny, a ten wciąż kupujący i spłacający nie przysparza bankowi żadnych zmartwień.
- Klienci nie znają usług dodawanych do kart. Użytkownicy kart zapominają, że do plastików dodawane są np. ubezpieczenia, usługi assistance, pakiety klubowe czy programy rabatowe, na których mogliby skorzystać.
Takie same problemy klienci zgłaszają do KNF
Najpowszechniejsze problemy związane z kartami, wskazywane przez banki potwierdzane są w skargach składanych na karty kredytowe. Klienci najczęściej żalą się Urzędowi Komisji Nadzoru Finansowego na wysokość opłat za prowadzenie rachunku karty kredytowej (np. opłaty i odsetki za nieterminową spłatę, opłata za wydanie lub użytkowanie karty, opłaty karne, prowizja za wypłatę z bankomatu), sposoby spłaty i rozliczenia karty, nieprawidłowe rozliczanie transakcji dokonanych przy użyciu karty, nie zamykanie rachunków kart kredytowych po złożeniu przez klienta dyspozycji wypowiedzenia umowy i zwróceniu karty.
Ubyło skarg, bo mniej jest kart
Co ciekawe, liczba skarg na karty kredytowe zaczęła jednak spadać. W porównaniu z ubiegłym rokiem, gdy średnio wpływało ich ponad 20 miesięcznie, teraz po I kwartale było tylko 35. Może to być efektem rosnącej znajomości produktu, ale także odebrania kart sporej liczbie bardziej ryzykownych, a jednocześnie może mniej wyedukowanych klientów. Na 19 banków ankietowanych przez Gold Finance, aż 11 zmniejszyło portfel kart kredytowych w ostatnim kwartale 2009 r. 10 instytucji odebrało niemal 300 tys. kart. Sporo plastików zniknęło też w Kredyt Banku, ale na razie nie ujawnia on ile. Nie nadrobiły tego nawet banki, które wydawały więcej kart niż odbierały. Bilans w 19 instytucjach to spadek o około 200 tys. kart.
Halina Kochalska
Analityk Gold Finance