Polonistka: nie będę obcierać niemowlakom tyłków
Po wakacjach do szkół nie wróci 6,8 tys. nauczycieli - wynika z deklaracji dyrektorów placówek. W pierwszej kolejności z pracą pożegnają się ci, którzy nabyli już uprawnienia emerytalne lub do świadczeń kompensacyjnych. Ale zwolnieni zostaną też młodsi pedagodzy. Pytanie, co zrobić z taką rzeszą bezrobotnych nauczycieli?
09.08.2013 | aktual.: 12.08.2013 09:07
Po wakacjach do szkół nie wróci 6,8 tys. nauczycieli - wynika z deklaracji dyrektorów placówek. W pierwszej kolejności z pracą pożegnają się ci, którzy nabyli już uprawnienia emerytalne lub do świadczeń kompensacyjnych. Ale zwolnieni zostaną też młodsi pedagodzy. Pytanie, co zrobić z taką rzeszą bezrobotnych nauczycieli?
Doradcy w urzędach pracy radzą przekwalifikowanie się lub założenie firmy. Wskazują też inne możliwości – pracę w charakterze opiekunki lub „domowego nauczyciela”. Rzeczywiście w ostatnim czasie rośnie zapotrzebowanie na guwernantki i guwernerów. Jak wynika z danych firmy Baby & Care (za jej pośrednictwem można wynająć opiekunkę lub nauczyciela), zainteresowanie tymi usługami wzrosło w ub. roku o 20 proc. W tym roku wzrost będzie wyższy. Prywatny nauczyciel zarabia co najmniej 20 zł za godzinę. Na wyższe stawki mogą liczyć ci, którzy mają dodatkowe kwalifikacje, mogą np. uczyć rysunku lub gry na instrumencie.
- Zgłaszają się do nas byli nauczyciele i jeśli spełniają wymagania, dostają pracę. Zawód guwernera jest bardzo atrakcyjnym zajęciem. Domowy nauczyciel ma ten komfort, że nie pracuje z całą klasą, a z jednym lub najwyżej dwojgiem dzieci. Może poświęcić im maksimum uwagi. To dobre rozwiązanie dla zwalnianych pedagogów – tłumaczy Natalia Godlewska, dyrektor zarządzająca firmy Baby&Care.
O pomoc w znalezieniu pracy dla zwalnianych osób, zaapelowało do gmin Ministerstwo Pracy. Przedstawiciele niektórych samorządów twierdzą, że bezrobotni nauczyciele będą mogli znaleźć zatrudnienie w przedszkolach i żłobkach.
Nie zawsze jednak te propozycje interesują nauczycieli. Dla niektórych praca w żłobku lub jako nauczyciel domowy to degradacja.
„To upokarzająca sytuacja. Nasz zawód coraz bardziej schodzi na psy. Jestem polonistką z 25-letnim stażem, od początku pracowałam w liceum, przygotowywałam uczniów do matury i do studiów. Naprawdę nie wyobrażam sobie, żebym teraz miała pracować z niemowlakami i podcierać im tyłki albo zajmować się rozkapryszonymi dzieciakami w bogatej rodzinie” – pisze Irma na forum Praca.wp.pl .
W podobnym tonie wypowiada się Jowita Kraśnik, również polonistka.
- Poszłam do urzędu pracy, bo byłam ciekawa czy będą coś dla mnie mieli. Urzędniczka przedstawiła mi ofertę pracy dla kucharki w szkole (z której mnie zwalniają), opiekunki dla 4-letniej dziewczynki i pomocnicy w kwiaciarni. Nie wiem co zrobię, może rzeczywiście zacznę zawodowo gotować lub układać kwiaty - mówi Jowita Kraśnik, pracowała w jednym z pomorskich liceów.
Nie wszyscy, którzy otrzymali już wypowiedzenia, stracą pracę w szkolnictwie. Już wiadomo, że niektórzy nauczyciele zostaną przeniesieni do innych palcówek. Na przykład, jak podaje „Dziennik Gazeta Prawna” w powiecie chrzanowskim dwudziestu nauczycielom wypowiedziano umowy, ale trzem już zaleziono pracę w innej szkole.
Z kolei w Częstochowie wypowiedzenie trafiło do 277 osób. Okazuje się, że 45 z nich wróci do pracy. Niektórzy otrzymają pracę w ramach projektów z europejskich funduszy edukacyjnych. W innych regionach nauczyciele z likwidowanych gimnazjów zostaną przeniesieni do zawodówek - tak będzie np. w Białymstoku.
Dlaczego tak dużo pracowników naraz straci zatrudnienie? Zwolnienia są efektem wieloletniego procesu zmniejszania się liczby uczniów, któremu nie towarzyszył proporcjonalny spadek liczby nauczycieli. Od roku szkolnego 2004/2005 do roku 2012/2013 liczba uczniów zmalała o 1,521 mln – wynika z danych resortu edukacji. Obecnie średnio jeden nauczyciel przypada na 9 uczniów – dlatego właśnie planuje się zamknięcie 700–1000 placówek.
Najwięcej nauczycieli zwolnionych może zostać w Małopolsce - około 1500 i na Mazowszu - około 1000. W woj. podlaskim pracę może stracić ponad 650 nauczycieli, w podkarpackim blisko 550, w śląskim - około 500, w kujawsko-pomorskim - 400. W woj. pomorskim, zachodniopomorskim, dolnośląskim, świętokrzyskim i warmińsko-mazurskim po 300. W woj. wielkopolskim wypowiedzenia otrzymało około 670 nauczycieli, a 80 nie przedłużono wygasającej umowy.
Dodajmy też, że przy okazji zmian rząd chce wprowadzić rozwiązania, które mają przyczyniać się do utrzymania etatów w edukacji. Za rok pierwsze klasy szkoły podstawowej mają liczyć maksymalnie 25 uczniów. Ma to doprowadzić do poprawy warunków kształcenia i z pewnością będzie się wiązało z zapewnieniem odpowiedniej liczby pedagogów. Sposób naliczania średnich płac też ma się zmienić. Nie będzie on liczony od poszczególnych grup awansu, ale od wszystkich pracujących na terenie gminy. Samorządy nie będą już zmuszone do przyznawania dużej liczby godzin ponadwymiarowych, aby uniknąć wypłaty wyrównań.
ag/WP.PL