Polska walczy o slimy i mentole
Jak nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze. Zakaz slimów i papierosów mentolowych najbardziej uderzy finansowo właśnie w Polskę. Kraje zachodnie nie ucierpią tak bardzo jak my. Decyzja zapadnie przed następnymi wyborami do Parlamentu Europejskiego. To nie jedyna branża, gdzie możemy stracić - czytamy w "Polityce".
24.07.2013 | aktual.: 24.07.2013 15:04
Zakaz slimów i papierosów mentolowych finansowo najbardziej uderzy właśnie w Polskę. Kraje zachodnie nie ucierpią tak bardzo jak my. Decyzja zapadnie przed następnymi wyborami do Parlamentu Europejskiego. To nie jedyna branża, gdzie możemy stracić - czytamy w "Polityce".
Polska jest największym producentem papierosów w UE. 70 proc. z nich eksportujemy za granicę, dzięki czemu zarabiamy na tym 1,4 mld euro. Na akcyzie Ministerstwo Finansów zarabia 24 mld zł rocznie.
Unia chce wprowadzić zakaz sprzedaży papierosów typu slim oraz mentoli, argumentując to m.in. walką z chorobami będącymi skutkiem nałogu. Rocznie szacuje koszty tych chorób na 100 mld euro. Jednocześnie na papierosach UE zarabia rocznie około 160 mld euro. Bardzo dużo na palaczach zarabia też polski budżet. Gdybyśmy nagle rzucili palenie, nasz kraj znalazłby się na krawędzi plajty.
Co ciekawe, inne kraje UE nie odczują tego tak, jak Polska. Dla Francji czy Niemiec straty dla budżetu z tego tytułu byłyby dużo mniejsze niż dla Polski. W Polsce ponadto 16 proc. wszystkich zatrudnionych uzależnionych jest od przemysłu tytoniowego. Zakaz slimów i mentoli oznacza utratę pracy i jedynego źródła utrzymania dla tysięcy Polaków.
Decyzja o zakazie zależy od decyzji trzech stron - Rady Unii Europejskiej, Parlamentu Europejskiego oraz Komisji Europejskiej.
Unia Europejska zdaje się nie zdawać sobie sprawy z tego, że nawet wprowadzenie zakazu sprzedaży papierosów mentolowych i slimów nie spowoduje drastycznego zmniejszenia osób palących papierosy. Po prostu przerzucą się oni na towar zza wschodniej granicy. I to bardzo często produkowany przez te same globalne koncerny - tylko dużo taniej. A osoby, które stracą pracę w tym przemyśle, mogą zająć się przemytem papierosów.
Przeciwko wprowadzeniu nowej dyrektywy są oczywiście koncerny tytoniowe. Kto jest natomiast za? Polityka wspomina artykuły z prasy litewskiej, które przedstawiły związki Lindy McAvan z trzema wielkimi koncernami farmaceutycznymi. McAvan to brytyjska socjalistka, która propaguje wśród europosłów raport, w którym proponuje zdecydowaną walkę z tytoniem. Firmy farmaceutyczne liczą na to, że część osób palących będzie się chciała odzwyczaić. I zarobią na produkcji plastrów i innych specyfików pomagających w walce z nałogiem.
Zarobić mogą na dyrektywie także producenci e-papierosów, różnego typu inhalatorów nikotyny czy napojów i past do zębów z nikotyną. Większość z nich produkowana jest poza UE.