Polski optymizm
Polscy menedżerowie i przedsiębiorcy są bardziej optymistyczni
niż ich środkowoeuropejscy koledzy - wynika z badania optymizmu biznesowego wśród przedstawicieli największych firm regionu Europy Środkowej, przeprowadzonego przez firmę doradczą Deloitte.
05.10.2009 | aktual.: 06.10.2009 12:55
Nieco ponad połowa (51,2 proc.) polskich respondentów badania Deloitte Business Sentiment Index (DBSI) spodziewa się, że w ciągu najbliższych sześciu miesięcy ogólne warunki gospodarcze poprawią się, a 76,7 proc. pozytywnie ocenia perspektywy finansowe swoich przedsiębiorstw. Zupełnie inaczej kształtują się nastroje w pozostałych przebadanych przez Deloitte krajach - w Czechach, Rumunii, Chorwacji, na Słowacji i Węgrzech. Wśród tamtejszych przedsiębiorców dużo częściej zwycięża pesymizm. Na przykład w Chorwacji zupełnie brakuje gospodarczych optymistów, za to aż 90 proc. kierujących firmami spodziewa się trudności ekonomicznych lokalnej gospodarki. Pesymizm zwycięża też w Czechach (48,4 proc.) i na Słowacji (43,3 proc.). Nieco lepiej środkowoeuropejscy prezesi oceniają kondycję kierowanych przez siebie przedsiębiorstw. Najwięcej negatywnych wskazań (23,1 proc.) było tylko w Rumunii, w przypadku pozostałych krajów przeważały odpowiedzi pozytywne (m.in. w Czechach - 25 proc., na Węgrzech 48,4 proc. i na
Słowacji 56,7 proc.).
Przeprowadzone po raz pierwszy przez Deloitte tego typu badanie ma na celu sprawdzenie nastrojów biznesowych, jakie panują wśród przedstawicieli 190 firm z grupy największych przedsiębiorstw regionu Europy Środkowej. Zdaniem ekspertów Deloitte terminem, który najlepiej charakteryzuje wyniki obecnego badania jest „ostrożny optymizm”. Choć prawie 42 proc. wszystkich ankietowanych sądzi, że ogólna sytuacja ekonomiczna pogorszy się w przeciągu sześciu nadchodzących miesięcy, to ponad 45 proc. uważa, że perspektywy finansowe ich własnych firm się poprawią. Co ciekawe, 57,9 proc. wszystkich respondentów utrzymuje, iż kryzys nie zahamował dostępności kredytów, a niemal jedna piąta sądzi nawet, że kredyty są na wyciągnięcie ręki. Najwięcej pozytywnych odpowiedzi na to pytanie udzielono w Polsce, gdzie ponad 72 proc. prezesów lub dyrektorów finansowych największych firm twierdzi, że nie mają problemu z otrzymaniem koniecznych kredytów. Na tego typu trudności uskarża się jedynie 23,3 proc. polskich szefów.
Według danych Deloitte, trudności w dostępie do kredytu najbardziej odczuwają słowackie przedsiębiorstwa (36,7 proc. badanych wskazujących na komplikacje i 53,3 proc. twierdzących, że o kredyt nietrudno). Perspektywy dotyczące pozyskania finansowania zewnętrznego najlepiej - oprócz Polaków - oceniają Czesi (67,7 proc.), Słowacy (53,3 proc.) i Rumuni (53,8 proc.).
Patrząc na branże, relatywnie najprościej dostać kredyt środkowoeuropejskim firmom wytwarzającym dobra konsumpcyjne i transportowym. Aż 61,7 proc. kierujących takimi spółkami nie widzi trudności w jego uzyskaniu. Mniej optymistów, bo tylko 48,4 proc. znajdziemy za to w branży produkcyjnej.
- Nasze badanie wskazuje, że Polska wyróżnia się pozytywnie na tle regionu Europy Środkowej - komentuje Rafał Antczak, wiceprezes Deloitte Business Consulting. - Jednak komunikat płynący ze spó- łek, także z Polski, wskazuje raczej na status quo niż na rozwój. Obiektywnie sytuacja się więc nie poprawia, a tylko odczucia subiektywne są lepsze, gdyż w innych krajach jest gorzej niż w Polsce.
Istnieje jednak szansa na to, że sytuacja będzie się poprawiać, bowiem prawie połowa ankietowanych liczy na wzrost przychodów swoich firm w ciągu najbliższych 12 miesięcy. I tym razem najkorzystniej prezentują się wyniki z Polski, gdzie blisko 75 proc. firm udzieliło pozytywnej odpowiedzi (przeciwnego zdania jest tylko 9,3 proc. badanych). W Czechach natomiast takiego zdania jest tylko 16,1 proc. przedsiębiorców, a 38,7 proc. wyraża przekonanie, że ich przychody spadną. Polski wynik prezentuje się szczególnie dobrze na tle średniej dla całego regionu, która wyniosła 45,3 proc. dla odpowiedzi pozytywnych i 21,1 proc. dla negatywnych.
Planują nowości
Środkowoeuropejskie firmy również optymistycznie podchodzą do pomysłu wprowadzenia na rynek nowych produktów lub usług. W ciągu najbliższego roku zamierza tak postąpić 56,8 proc. respondentów. Najwięcej pozytywnych odpowiedzi pojawiło się w Polsce (62,8 proc.), Rumunii (61,5 proc.), w Chorwacji (58,6 proc.) i na Węgrzech (58,1 proc). Trzeba jednak zaznaczyć, że frakcja pesymistów jest jednocześnie dość mocna w Czechach (45,2 proc.), na Węgrzech (38,7 proc.) i na Słowacji (36,7 proc.). Na nowości bardziej otwarte są te największe firmy. Wśród przedsiębiorstw o obrotach powyżej 250 mln euro o wprowadzaniu nowych produktów na rynek myśli ponad 60 proc. ankietowanych, podczas gdy wśród spółek o mniejszych obrotach wskaźnik ten wynosi już 52,7 proc. Wciąż liczna jest jednak grupa firm, które na razie wstrzymują się z wypuszczaniem nowości - w zależności od wielkości obrotów, ich liczba waha się od 24,1 do 35,2 proc. Eksperci Deloitte przekonują, że przy okazji spowolnienia gospodarczego warto w większym stopniu
objąć unijnym wsparciem właśnie te największe spółki.
- To duże firmy wprowadzają najwięcej nowych produktów i usług, ale ich plany mogą nie zostać zrealizowane bez wsparcia unijnego, które obecnie w większym stopniu kierowane jest do małych i średnich przedsiębiorstw - uważa Magdalena Burnat-Mikosz, partner w zespole dotacji i ulg inwestycyjnych Deloitte. - Tymczasem z naszych obserwacji wynika, że to duże przedsiębiorstwa bardziej przyczyniają się do rozwoju innowacyjności w Polsce.
To, że z unijnymi dotacjami dla największych graczy nie jest najlepiej, zdają się też wskazywać odpowiedzi na pytanie o dostępność wsparcia z Brukseli. Najtrudniej jest w branży energii i zasobów naturalnych, gdzie aż 65,5 proc. ankietowanych firm odczuwa trudności w korzystaniu z unijnych programów pomocowych. Zdaniem ekspertów Deloitte, może to być sygnał, że funkcjonujący w Polsce Program Operacyjny Infrastruktura i Środowisko mógłby lepiej odpowiadać oczekiwaniom przedsiębiorców. Wydaje się zresztą, że i w przypadku innych programów nie jest najlepiej. Ponad połowa przedstawicieli największych środkowoeuropejskich firm sądzi, że granty unijne są trudno osiągalne. Najwięcej negatywnych odpowiedzi padło w Rumunii (69,2 proc.) i na Słowacji (53,3 proc.). W Polsce łącznie 44,2 proc. największych firm uważa, że mają utrudniony dostęp do funduszy europejskich. Przeciwnego zdania jest prawie 42 proc. ankietowanych.
Stabilizuje się za to sytuacja na środkowoeuropejskim rynku pracy, chociaż na razie brak dobrych informacji dla osób poszukujących pracy. Co prawda ponad połowa przedstawicieli ankietowanych firm nie zamierza w najbliższym czasie przeprowadzić kolejnych zwolnień, ale także nie myśli o zwiększeniu poziomu zatrudnienia. Dalszych zwolnień należy się przede wszystkim spodziewać w Chorwacji (55,3 proc.), w Czechach (45,2 proc.) i w Rumunii (42,3 proc.). Z kolei w Polsce nieco ponad jedna czwarta firm deklaruje, że w przeciągu 12 miesięcy zmniejszy swoje zatrudnienie. Zatrudniać zamierza jedynie 14 proc. lokalnych przedsiębiorców. Najlepsze perspektywy ma przed sobą węgierski rynek pracy, gdzie nowe rekrutacje zapowiada aż 25,8 proc. pracodawców.
Na razie bez przejęć
Odpowiedzi na kolejne pytania wskazują też, że nie należy się spodziewać szybkiego odbicia na rynku fuzji i przejęć. Równo 60 proc. środkowoeuropejskich firm nie zamierza podejmować tego typu przedsięwzięć, choć i w tym przypadku polscy przedsiębiorcy są nastawieni nieco bardziej optymistycznie: co prawda fuzjom mówi „nie” aż 41,9 proc. badanych, ale jednocześnie aż 30 proc. rozważa taką możliwość.
Równie pesymistycznie przedsiębiorcy z Europy Środkowej podchodzą do otoczenia regulacyjnego. 61 proc. ankietowanych nie spodziewa się w tej dziedzinie zmian na lepsze. Zdaniem Rafała Antczaka - nie do końca słusznie, bowiem czas spowolnienia gospodarczego to niezła okazja, by przedsiębiorcy wyraźniej formułowali wobec rządzących swoje oczekiwania odnośnie uproszczenia warunków prowadzenia biznesu. To jednocześnie także okazja dla władz, by stosunkowo prosto ograniczyć skutki kryzysu.
- Trzeba odnotować znaczący odsetek negatywnych odpowiedzi dotyczących zmian w otoczeniu regulacyjnym - zaznacza Rafał Antczak. - W okresie dekoniunktury wydawałoby się, że są to najprostsze rezerwy, które powinny wykorzystywać rządy dla poprawy sytuacji firm.
Chociaż badania pokazują, że większość firm raczej pesymistycznie postrzega przyszłość, to pojawiają się też pierwsze oznaki tego, że kryzys może się powoli kończyć (relatywnie dobry dostęp do kredytu czy ograniczenie zwolnień). Nie bez znaczenia są też pozytywne nastroje dużych przedsiębiorstw odnotowane na największym rynku regionu - w Polsce, które wzmacniają środkowoeuropejski trend. Niestety wciąż jeszcze za wcześnie, byśmy mogli powiedzieć: kryzys to już historia.
Krzysztof Garski
Gazeta Bankowa