Polskie kopalnie wycofują z rynku najniższej klasy węgiel, ale jego import z Rosji trwa w najlepsze. Rząd do dziś nie zrobił nic w tej sprawie

Polska Grupa Górnicza poinformowała, że wycofuje z rynkowej oferty muły węglowe i flotokoncentraty, czyli paliwa, które najbardziej przyczyniają się do powstawania smogu. Największego producenta węgla w Europie zmusiły do tego uchwały antysmogowe samorządów. Tymczasem rząd do dziś nie zrobił nic w sprawie ograniczenia importu najniższej klasy węgla, głównie z Rosji.

Polskie kopalnie wycofują z rynku najniższej klasy węgiel, ale jego import z Rosji trwa w najlepsze. Rząd do dziś nie zrobił nic w tej sprawie
Źródło zdjęć: © East News | MAREK LASYK/REPORTER
Jacek Bereźnicki

22.08.2017 | aktual.: 22.08.2017 09:42

Jeszcze w styczniu minister energii Krzysztof Tchórzewski mówił, że "nie widzi potrzeby", żeby muły węglowe zniknęły z rynku.

Zapowiedziana przez premier Beatę Szydło w styczniu nowelizacja ustawy o jakości węgla ugrzęzła na etapie prac rządowych i nie ma szans na to, by weszła w życie przed zbliżającym się sezonem grzewczym.

Resort energii nie zgadza się na wprowadzenie certyfikatów jakości paliw stałych, czego domagają się eksperci, samorządowcy, a nawet związkowcy. Zamierza jedynie wprowadzić obowiązek sortowania węgla sprzedawanego w Polsce.

Wagony rosyjskiego węgla wjeżdżają do Polski

Brak nawet takich przepisów oznacza, że bez żadnych przeszkód do Polski wjeżdżają miliony ton najgorszej jakości rosyjskiego węgla.

Tylko przez cztery pierwsze miesiące tego roku z Rosji wjechało do Polski 1,8 mln ton "czarnego złota", głównie najniższej jakości. To właśnie takim - tanim, ale bardzo zanieczyszczonym - paliwem pali się głównie w piecach w polskich domach. To zaś przyczynia się do powstawania smogu.

Popularność rosyjskiego węgla wśród odbiorców indywidualnych oznacza, że zapowiedziane w sierpniu przez Polską Grupa Górnicza wycofanie miałów węglowych nie będzie mieć większego znaczenia dla poprawy jakości powietrza.

Co ciekawe, wiele - jeśli nie zdecydowana większość - składów węgla, w których zaopatrują się zwykli mieszkańcy, nawet nie ma w ofercie węgla z polskich kopalń.

To, że wycofanie mułów i flotokoncentratów z rynku ma znikome znaczenie, przyznaje nawet sama Polska Grupa Górnicza, do której należy 9 kopalń. Spółka pisze, że sprzedaż takich paliw "jest marginalną częścią ogólnego wolumenu sprzedaży".

Samorządy biorą sprawy w swoje ręce

O wycofanie ze sprzedaży dla indywidualnych odbiorców mułów i flotokoncentratów apelował w lipcu marszałek woj. śląskiego Wojciech Saługa.

Samorządowiec przypominał, że już 1 września wchodzą w życie przepisy przyjętej przez regionalny sejmik uchwały antysmogowej. Muły stracą status legalnego paliwa i będą wymagać utylizacji.

Już w lipcu podobna uchwała weszła w życie w Małopolsce. Wprowadzenie antysmogowych przepisów zapowiadają kolejne województwa: mazowieckie, dolnośląskie, łódzkie i opolskie.

Polska Grupa Górnicza szacuje, że przyjęte na Śląsku i w Małopolsce uchwały antysmogowe wyeliminują z rynku 2,5 mln ton węgla - nie tylko muły i flotokoncentraty, ale także część miałów energetycznych.

Muły węglowe i flotokoncentraty to węgiel najniższej jakości. Są to w praktyce odpady z produkcji lepszych gatunków. Ich spalanie w domowych piecach to główna przyczyna powstawania smogu w Polsce.

Spółka przekonuje w swoich komunikatach, że najniższej klasy węgiel wycofuje "w trosce o środowisko naturalne", ale prawda jest taka, że została zmuszona do tego przez uchwały przyjęte przez polskie samorządy.

Niestety żadnego udziału w poprawie jakości paliw stałych dostępnych na polskim rynku nie ma rząd, pomimo gromkich zapowiedzi premier Szydło z początku roku, gdy Polskę spowił rekordowy smog.

Minister nie widzi potrzeby, by miał węglowy zniknął

Po tym, gdy temat zanieczyszczenia powietrza odbił się szerokim echem w opiniotwórczej prasie zagranicznej, 9 stycznia Beata Szydło ogłosiła, że rząd zajmie się problemem smogu i już 17 stycznia przedstawi "konkretne działania".

Początkowo wszystko wyglądało dobrze. Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów pod przewodnictwem wicepremiera Mateusza Morawieckiego przedstawił plan działań w czternastu punktach. Jednym z nich było "pilne" wprowadzenie rozporządzenia w sprawie norm jakościowych dla paliw stałych.

Wielkim hamulcowym okazało się Ministerstwo Energii. Gdy kierowany przez Krzysztofa Tchórzewskiego resort opublikował projekt rozporządzenia norm na węgiel, okazało się, że założono dramatycznie niskie wymagania jakości tego paliwa.

Nie tylko ekspertów i działaczy antysmogowych w osłupienie wprawił sam minister Tchórzewski, który na pytanie, czy ze sprzedaży detalicznej znikną takie paliwa, jak muły i miał węglowy, odpowiedział: "Dlaczego miałyby zniknąć? Ja nie widzę potrzeby, żeby zniknęły".

Jak na ironię, rekord Polski smogu w poprzednim sezonie grzewczym pobiły Brzeszcze, czyli rodzinne miasto premier Beaty Szydło.

Spośród 180 stacji pomiarowych w całym kraju największe średnie stężenia pyłów zanotowano właśnie w tym 20-tysiecznym mieście w Małopolsce. Normy smogowe były przekraczane nawet ponad 8 razy.

Europejska Agencja Środowiska szacuje, że zanieczyszczenie powietrza w Polsce przyczynia się do przedwczesnej śmierci ok. 45 tys. mieszkańców, a statystyczny Polak z powodu smogu żyje krócej o 9 miesięcy.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (245)