Pomorska Kolej Metropolitalna to inwestycja na dziesiątki lat
Z dr. Marcinem Wołkiem z Katedry Rynku Transportowego UG rozmawia Paweł Rydzyński.
02.08.2010 | aktual.: 03.08.2010 10:49
Budowa linii Wrzeszcz - Rębiechowo, najważniejszej w projekcie Pomorskiej Kolei Metropolitalnej, ma kosztować, wedle najnowszych szacunków, ok. 700 mln zł. Bardzo dużo...
- Mieszkańcy muszą mieć tego świadomość - a niebagatelną rolę w uświadamianiu odgrywa m.in. "Dziennik Bałtycki", że na infrastrukturę trzeba wydać dużo, by na dziesiątki lat zapewnić podwaliny pod rozwój regionu. Świat się zmienia, są nowe technologie, jest internet, ale to sprawne przemieszczanie się będzie stanowić fundament rozwoju. Jest to zgodne z polityką Komisji Europejskiej, która wytycza tzw. sieci obywatelskie.
Jest to założenie, że każdy mieszkaniec Unii, w którego miejscu zamieszkania nie ma wyższej uczelni, specjalistycznych sklepów czy teatru, będzie mógł dojechać do takich obiektów i wrócić tego samego dnia w sensownym czasie. Na Pomorzu są obszary pod tym względem mocno "upośledzone". Weźmy choćby Bytów: sytuacja, w której miasto powiatowe nie posiada połączenia kolejowego, jest bardzo niekorzystna.
Ale czy budowa nowej linii kolejowej na terenie Gdańska ma sens, zwłaszcza że za dwa lata gotowa będzie m.in. Trasa W-Z i południowa obwodnica Trójmiasta?
- To dobrze, że buduje i modernizuje się drogi, nadrabiamy stracony przed 1990 r. czas. Ale nieważne ile zbudujemy dróg, i tak będzie za mało. Polepszenie infrastruktury automatycznie powoduje zwiększone zapotrzebowanie na transport. Na zasadzie: "skoro w końcu zaczęli budować drogi, kupmy drugi albo trzeci samochód w rodzinie". To są zweryfikowane doświadczenia krajów Europy Zachodniej czy USA. To ślepa uliczka, drogi w końcu całkiem się zatkają.
Przeciwnicy budowy linii Wrzeszcz - Rębiechowo wskazują na zagrożenie, że trasa, biegnąca w znacznej części po śladzie przedwojennej linii do Kokoszek, będzie poprowadzona po niezagospodarowanych terenach, z dala od osiedli.
- Paradoksalnie, to jest szansa na właściwe planowanie: najpierw budujemy infrastrukturę transportową, a potem dodajemy m.in. funkcje mieszkaniowe. Do tej pory było odwrotnie: intensywnie rozwijały się osiedla na Górnym Tarasie, powstawały tam centra handlowe, a potem w panice podejmowaliśmy działania ratujące, gdy okazywało się, że nie ma jak tam dojechać. Wystarczy popatrzeć, jak wygląda obsługa komunikacyjna takich dzielnic jak np. Osowa.
Od lat szwankuje "integracja" SKM z trójmiejskimi tramwajami, autobusami czy trolejbusami; w dalszym ciągu nie wszędzie są np. zsynchronizowane rozkłady. W przypadku SKM chodzi "tylko" o zmodyfikowanie istniejącego systemu. W przypadku PKM sprawa jest trudniejsza, bo system trzeba zbudować od zera. A na razie słyszymy tylko: "poczekajmy".
- Chyba słusznie, bo PKM jest w fazie projektu. Linia Wrzeszcz - Rębiechowo ma być otwarta, jeśli wszystko dobrze pójdzie, w 2014 r. Na działania związane z integrowaniem mamy czas. Integrację rozkładową można osiągnąć, choćby ze względu na rosnącą rolę samorządów w zarządzaniu SKM i Przewozami Regionalnymi.
Muszę przyznać, że osobiście trochę się boję, że za kilka lat od przystanku PKM zlokalizowanego gdzieś na skraju Moreny czy Strzyży do najbliższego przystanku autobusowego trzeba będzie iść dwa kilometry przez las...
- Wierzę w umiejętność porozumienia się, wierzę, że tak nie będzie. Tu dobrym przykładem jest przystanek kolejowy w Wielkim Kacku, dziś zlokalizowany na uboczu. W ramach modernizacji linii Gdynia - Kościerzyna przystanek ma być przeniesiony kilkaset metrów, pod wiadukt w ul. Wielkopolskiej. Oprócz węzła przesiadkowego mają tam też powstać parkingi dla samochodów i rowerów.
W kontekście PKM najczęściej mówimy o sprawnym połączeniu Trójmiasta z Kartuzami i Kościerzyną, w drugiej kolejności z Bytowem i Chojnicami. Trochę niezależnie rozpatrywana jest kwestia uruchomienia połączenia kolejowego do Kosakowa. Jakie jeszcze linie można byłoby włączyć w przyszłości w projekt PKM?
- Dla osób związanych z projektem, czy to ekspertów, czy entuzjastów, wyobraźnia jest nieskończona. Ale np. w Niemczech można znaleźć wiele przykładów linii, które przywraca się do życia, choć wiele lat temu na torach wyrosły drzewa... Każda inwestycja musi być poprzedzona dokładną analizą, bo wydawane są środki publiczne. Moim cichym marzeniem jest reaktywacja w przyszłości linii Kartuzy - Sierakowice. Dzięki PKM Kartuzy uzyskają szybkie połączenie z Gdańskiem: ok. 45 min, czyli mniej, niż dziś zajmuje dojazd do centrum z niektórych dzielnic Gdańska. I to jest czas gwarantowany, bez względu na porę roku czy korki. Gdy takie połączenie już będzie, to spodziewam się, że opinia publiczna w gminie Sierakowice zacznie domagać się pociągu u siebie. Zostawmy jednak ludziom tę decyzję. Jeśli nie będzie zainteresowania, to otwieranie linii nie ma sensu.
O linii Wrzeszcz - Rębiechowo mówi się przede wszystkim w kontekście kursowania po niej pociągów aglomeracyjnych, podmiejskich, ewentualnie w przyszłości także tramwajów. A czy powinny po niej kursować także pociągi dalekobieżne?
- Jeśli linia będzie miała wystarczającą zdolność przepustową i będzie popyt, to czemu nie? Byłoby to ciekawe rozwiązanie zwłaszcza w sezonie wakacyjnym.