Ponad półtora miliarda złotych popłynęło do Polaków. Państwowa agencja podliczyła dopłaty
Podwyżki cen gazu doprowadziły do ogromnego wzrostu kosztów zakupu nawozów. Dla rolników to duży problem, więc rząd postanowił w tym roku uruchomić dodatkowe dopłaty. W ramach wsparcia można dostać 500 zł za każdy hektar upraw rolnych, a w sumie do rozdysponowania są prawie cztery miliardy złotych. Według najnowszych danych do rolników popłynęło już ponad półtora miliarda. A to jeszcze nie koniec przelewów.
Ponad 254 tys. rolników otrzymało do wtorku 1,577 mld zł z tytułu pomocy do zakupu nawozów mineralnych - poinformowała w środę Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Agencja rozpoczęła wypłatę pieniędzy 11 lipca, a czas na składanie wniosków w tej sprawie minął z końcem maja.
"500+ dla rolników". Kto może skorzystać
Od rolników wpłynęło w sumie niemal 427 tys. wniosków. ARiMR szacuje na tej podstawie, że dopłaty będą ją kosztować około 3,5 mld zł. Tymczasem rząd zarezerwował na ten cel 3,9 mld zł - "trochę" więc nawet zostanie.
Dofinansowanie ma zrekompensować wyższe koszty zakupu nawozów, które rolnicy kupuli między 1 września 2021 r. a 15 maja 2022 r. O taką pomoc może ubiegać się jedynie rolnik, który złożył wniosek o przyznanie dopłat bezpośrednich za 2022 rok - przypomina ARiMR.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rząd idzie na zwarcie z UE. "Wsparcie z KPO to 80 tys. zł na rodzinę. Potrzebujemy tych pieniędzy"
Dopłaty przysługują na nawozy mineralne inne niż wapno nawozowe i wapno nawozowe zawierające magnez. Wysokość wsparcia dla upraw rolnych wynosi 500 zł na 1 ha, zaś dla łąk i pastwisk oraz traw na gruntach ornych - 250 zł na 1 ha powierzchni.
Pomoc rolnikom ws. dopłat do nawozów jest w "niespotykanej skali" - zapowiadał na początku kwietnia Henryk Kowalczyk. - Gdyby rolnicy nie stosowali nawozów, nastąpiłby spadek plonów, co - w obecnej sytuacji w Ukrainie - mogłoby zachwiać bezpieczeństwem żywności globalnie - tłumaczył powód uruchomienia dopłat wicepremier. W drugiej połowie kwietnia Janusz Wojciechowski, komisarz UE ds. rolnictwa, informował, że zgodę na pomoc publiczną wydała już Komisja Europejska.
Pytany o przewidywane zmiany cen żywności w najbliższych miesiącach, Wojciechowski powiedział, że jeśli wzmocnione zostaną lokalne rynki rolne i sprzedaż bezpośrednia, to nie powinnyśmy obawiać się wielkiego wzrostu cen. "Są warunki, że zrównoważenie produkcji rolnej i odbudowa lokalnych powiązań będzie łagodzić wzrosty cen żywności" - wskazał. "Skrócenie łańcuchów dostaw spowoduje, że rolnik może dostać więcej za swój produkt, a konsument może mniej zapłacić" - wyjaśnił.
Chwila wytchnienia przed kolejnymi wzrostami?
Pod koniec lipca Henryk Kowalczyk przyznawał jednak, że obawia się niekontrolowanych wzrostów cen zbóż i nawozów. Jeśli do nich dojdzie, bardzo prawdopodobne jest, że odbije się to na cenach wielu artykułów spożywczych. Kowalczyk zaapelował, by polscy rolnicy nie wyzbywali się zapasów zbóż, które w tym sezonie były spore.
Lipiec, jeśli chodzi o globalny rynek, przyniósł jednak chwilę wytchnienia. Prowadzony przez Organizację Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa indeks cen spadł w lipcu o o 8,6 proc. w porównaniu z czerwcem tego roku. Tanieją zboża, olej, produkty mleczne, mięso i cukier. Choć da to chwilę wytchnienia w kwestii inflacji, to analitycy przestrzegają, że wkrótce ceny mogą znów zacząć rosnąć.