Popyt przejmuje inicjatywę na giełdach
We wtorek inwestorzy otrzymali porównywalną liczbę pozytywnych i negatywnych informacji, ale po spadkowej serii na większości parkietów, inicjatywę przejęli kupujący akcje.
17.04.2012 17:27
W poniedziałek, oprócz danych o sprzedaży detalicznej w USA, inwestorzy poznali również inne informacje, które mogły być pomocne przed wtorkowymi odczytami publikacji z rynku nieruchomości oraz produkcji przemysłowej. Przestrogą przed nadmiernym optymizmem, co do koniunktury w amerykańskim sektorze wytwórczym był zaskakujący spadek indeksu nastrojów części reprezentantów branży (NY Empire State Manufacturing spadł z 20,2 do 6,5 pkt), natomiast oczekiwania inwestorów wierzących, że rynek nieruchomości najgorsze ma już za sobą, stonował nieco odczyt indeksu zrzeszenia budowniczych domów. Jednak zanim inwestorzy poznali marcową dynamikę produkcji przemysłowej w USA oraz liczbę nowych pozwoleń na budowy i liczbę rozpoczętych budów, nie brakowało innych istotnych czynników wpływających na ceny akcji i kursy walut.
Przed sesją w USA wyniki kwartalne opublikował m.in. bank Goldman Sachs i podobnie, jak raporty innych dużych banków, które już chwaliły się zyskami, wypadły one lepiej od prognoz analityków (zysk netto wyniósł 3,9 USD na akcję, oczekiwano ok. 3,5 USD). W Europie nieco optymizmu tknął w inwestorów indeks ZEW, który utrzymuje się powyżej 0 od trzech miesięcy, choć warto pamiętać, że nie mierzy on kondycji realnej gospodarki Niemiec (która ostatnio rozczarwuje), ale oczekiwania inwestorów instytucjonalnych. Do pozytywnych czynników można było we wtorek zaliczyć raczej udane emisje długu przeprowadzane przez Hiszpanię, Grecję, Belgię i Węgry (popyt okazał się wysoki, ale jednocześnie inwestorzy wymagali wyraźnie wyższej premii za ryzyko niż podczas poprzednich analogicznych aukcji). Ponadto obserwowana przez cały świat finansów rentowność dziesięcioletnich obligacji spadła po południu do ok. 5,9 proc. z 6,15 proc. dzień wcześniej, a na rynku walutowym euro zaczęło się umacniać w stosunku do dolara, pomagając
tym samym złotemu.
W takim otoczeniu oraz po głębokiej wyprzedaży akcji z ostatnich dni, na Starym Kontynencie główne indeksy giełdowe rosły głównie dzięki bankom. Ok. godz. 16.30 o blisko 2 proc. rosły indeksy w Grecji i Francji, niemiecki DAX zyskiwał na wartości ok. 1,3 proc., a WIG20 poruszał się o ok. 1 proc. powyżej poniedziałkowego zamknięcia. Umocnienie złotego, któremu sprzyjały kolejne wypowiedzi przedstawiciel RPP (A. Rzońcy i J. Winieckiego) uznających poziom stóp procentowych za niewystarczająco wysoki do skutecznej walki z inflacją, nie było zbyt imponujące - dolara wyceniano po południu na 3,18 PLN, euro na 4,18 PLN, a franka 3,48 PLN.
Publikacje makroekonomiczne, które miały być wydarzeniem dnia rozczarowały. Produkcja przemysłowa w USA trzeci miesiąc z rzędu nie uległa zmianie w ujęciu miesiąc do miesiąca (za każdym razem oczekiwano wzrostu). Na rynku nieruchomości wydano więcej niż prognozowano pozwoleń (747 tys., oczek. 710 tys.), ale z drugiej strony liczba rozpoczętych budów była o blisko 50 tys. niższa niż szacowali ekonomiści. Pierwsze godziny handlu na Wall Street przyniosły jednak odrabianie strat z poprzedniej sesji i wzrosty głównych indeksów o ponad 1 proc.
KOMENTARZ PRZYGOTOWAŁ
Łukasz Wróbel,
Noble Securities