Pożar strawił jej sklep zoologiczny. Ludzie pytają o zwierzęta

Klienci plotkują, że w momencie pożaru przy Marywilskiej 44 w sklepie ZOOgroda znajdowały się żywe zwierzęta. Po tragicznym dla kupców zdarzeniu rozmawiamy z właścicielką i pracowniczkami placówki. - Żadne zwierzę nie ucierpiało, bo sklep nimi nie handluje - tłumaczy Agnieszka Jarosz.

Załoga sklepu zoologicznego ZOOgroda.
Załoga sklepu zoologicznego ZOOgroda.
Źródło zdjęć: © WP Finanse | Kamil Rakosza-Napieraj
Kamil Rakosza-Napieraj

13.05.2024 | aktual.: 13.05.2024 20:50

Swąd jest nie do opisania. Gryzący, kwaśny zapach unosi się w odległości kilkuset metrów od pogorzeliska. Na miejscu ostatnie zastępy straży pożarnej, do tego mnóstwo policjantów obstawiających bramy prowadzące na teren centrum handlowego. Nie wpuszczają nikogo poza służbami mundurowymi i prasą.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Im większe ryzyko, tym większa musi być marża - Jarosław Szanajca - Dom Development w Biznes Klasie

Dramat kupców z Marywilskiej

Ci, którzy kiedyś posiadali tu swoje biznesy, usiedli w kucki przed płotem. Wlepiają wzrok w pokrytą sadzą konstrukcję. Wśród nich Polacy i Wietnamczycy, którzy jeszcze w sobotę otwierali tutaj swoje sklepy. Dzień później ogień strawił je doszczętnie.

Hala mówi wszystko – podkreśla Agnieszka Jarosz, właścicielka sklepu zoologicznego ZOOgroda.

- Trzynaście lat tutaj - wskazuje ręką na pogorzelisko. - Przyjechaliśmy wczoraj o 5 rano, to już nie było co zbierać. Ogień był jeszcze na Biedronce, w przypadku innych dotkniętych ogniem sklepów było już po wszystkim - dodaje.

Od lewej Daria Jarosz, Anna Piec i Agnieszka Jarosz.
Od lewej Daria Jarosz, Anna Piec i Agnieszka Jarosz.© WP Finanse | Kamil Rakosza-Napieraj

Straciły "sklep matkę"

Agnieszka Jarosz otworzyła swój sklep w Marywilskiej 44 w 2011 r. Do 2019 r. działał pod inną nazwą, od pięciu lat klienci znają go jako ZOOgrodę. "Sklep matka" - mówią o nim, ponieważ - szczęście w nieszczęściu - placówka, która spłonęła, była jedną z trzech posiadanych przez Jarosz. - Ale to był ten pierwszy sklep. Dlatego jego strata boli najbardziej - dodaje właścicielka.

W ZOOgrodzie przy Marywilskiej pracowało czworo pracowników. Obecnie Jarosz stara się "upchnąć" ich w grafikach pozostałych dwóch sklepów, wydłużając godziny otwarcia placówek. Kolejny problem to brak pieniędzy na wynagrodzenia. Pożar strawił towar na sumę przekraczającą 100 tys. złotych, a to nie wszystko.

W ostatnich dniach ekipa sklepu była na targach w Norymberdze. Nie było szefowej na sklepie, w kasie został utarg. Pieniądze poszły z dymem - opowiada pracownik sklepu.
Pogorzelisko w miejscu hali targowej przy Marywilskiej 44
Pogorzelisko w miejscu hali targowej przy Marywilskiej 44© WP Finanse

Ubezpieczenie nie jest w stanie pokryć wszystkich strat. Było to tylko najbardziej podstawowe OC. Na pozyskanie środków na pilne wydatki takie jak np. wypłaty dla pracowników została założona zbiórka na zrzutka.pl. Załoga ZOOgrody chciałaby pozyskać w ten sposób 50 tys. złotych.

- Zbiórka jest na 50 tys. zł, żeby się ustabilizować na ten moment. Towar, utarg i wyposażenie sklepu, które straciliśmy w ogniu były warte wiele, wiele więcej - mówi Jarosz.

Czy w sklepie były zwierzęta?

Córka właścicielki - Daria, która pracuje w ZOOgrodzie wraz ze swoją mamą, mówi o wsparciu otrzymywanym od klientów sklepu. - Znałyśmy imiona psów i kotów połowy klientek. Wiedziałyśmy, jakie zwierzęta posiadają. Martwiłyśmy się, kiedy nie przychodziły do nas w niedziele - opowiada Daria.

- Teraz martwimy się, że ta społeczność, którą zbudowałyśmy z klientami, spłonęła razem ze sklepem - dodaje Anna Piec, kierowniczka sklepu.

W mediach społecznościowych ZOOgrody pojawiły się wątpliwości internautów, którzy zastanawiali się, czy w sklepie zoologicznym przy Marywilskiej znajdowały się żywe zwierzęta.

Internauci zastanawiali się, czy w sklepie były żywe zwierzęta
Internauci zastanawiali się, czy w sklepie były żywe zwierzęta© Facebook | ZOOGroda

- Chciałybyśmy dodać, że - wbrew plotkom - w naszym sklepie w chwili pożaru nie było żadnych żywych zwierząt, ponieważ nimi nie handlujemy - rozwiewa wątpliwości Agnieszka Jarosz.

Pożar przy Marywilskiej

Jak pisaliśmy w Wirtualnej Polsce, hala targowa przy Marywilskiej 44, w której było ponad 1400 sklepów i punktów usługowych, zaczęła się palić po godz. 3 w niedzielę 12 maja.

W poniedziałek ok. godz. 14, kiedy rozmawialiśmy z właścicielką sklepu ZOOGroda, teren hali był zamknięty. Wejścia pilnowała policja. - Teren został przekazany do właściciela. Państwowy Inspektor Nadzoru Budowlanego wydał zakaz użytkowania obiektu. Na teraz brak jest osób poszkodowanych znajdujących się na terenie hali - powiedział na konferencji prasowej we wtorek wojewoda mazowiecki Mariusz Frankowski.

Zapowiedział również, że we wtorek 14 maja zaplanowane jest spotkanie z przedstawicielami miasta i prezeską Marywilskiej 44.

Kamil Rakosza-Napieraj, wydawca i dziennikarz WP Finanse WP Finanse

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (240)