Poznań szukał profesjonalistów. A ilu znalazł?
"Warszawiaka, Łodzianina, Gdańszczanina … zatrudnię od zaraz – Poznań szuka profesjonalistów”. Billboardy z takim hasłem zawisły we wszystkich dużych miastach Polski. Poszukiwani byli m.in. inżynierzy, informatycy, programiści, konsultanci czy specjaliści od zarządzania.
11.01.2013 | aktual.: 11.01.2013 16:15
*Polecamy: *Zarobki w Wielkopolsce - różne branże
Czy rzeczywiście tak mało osób znalazło zatrudnienie? Zapytaliśmy w urzędzie.
- To nieprawdziwe informacje. Nie mamy danych o dwóch osobach zatrudnionych – wyjaśnia Paweł Marciniak, rzecznik prasowy Urzędu Miasta i Prezydenta Poznania. - Dopiero kilka dni temu dostałem wstępny raport od firm, które umieszczały ogłoszenia na stronie. Kolejny będziemy mieli w marcu.
Portal www.poznandajeprace.pl działał od końca listopada, akcja zakończyła się w grudniu. Na stronach kilkanaście firm umieściło prawie 300 ogłoszeń o pracę. Według rzecznika, właśnie trwają rekrutacje i obecnie nie można powiedzieć, ile osób otrzyma pracę dzięki kampanii.
- Trwa właśnie proces rekrutacyjny, długi bo to specjalistyczne stanowiska, czasem kierownicze. Na ogłoszenia przez miesiąc, nie licząc okresu świąteczno-noworocznego, odpowiedziało prawie tysiąc osób – dodaje Marciniak.
Ale kontrowersje dotyczą nie tylko ilości zatrudnionych dzięki akcji. Niektórym nie podoba się to, że Poznań za miejskie pieniądze szukał pracowników dla prywatnych firm. Rzecznik wyjaśnia, że ściągnięcie specjalistów oznacza rozwój miasta i zwiększenie liczby inwestycji.
- Poznańskie firmy - między innymi z Konsorcjum Marki Poznań - informowały, że w niektórych branżach brakuje specjalistów, co w dłuższej perspektywie oznacza zatrzymanie rozwoju. Miasto chciało pomóc, bo to także interes miasta, by te firmy się rozwijały. My kampanię oceniamy bardzo dobrze, bo wszyscy mówią o poznańskim rynku pracy. Firmy też są zadowolone, bo na trudne stanowiska mają ciekawe zgłoszenia, także z Poznania. Miasta z których przychodziły ogłoszenia to również: Warszawa, Gdańsk, Wrocław, Bydgoszcz, Zielona Góra – twierdzi rzecznik.
Zdaniem specjalistów akcja miała nie tyle pomóc w szukaniu pracowników, co wzmocnić wizerunek miasta. Poprzez billboardy Poznań kojarzy się jako przedsiębiorczy i stabilny pod względem zatrudnienia.
Polecamy: Ile zarabia kadra zarządzająca w Polsce?
- Nawet jeśli zbyt dużo kandydatów nie znajdzie pracy dzięki akcji, to i tak trzeba stwierdzić, że jest ona strzałem w dziesiątkę. To klasyczny przykład kampanii wizerunkowej – mówi Adam Sobieraj, specjalista od reklamy i PR.
Obecnie wiele miast korzysta z nietypowych form autopromocji. Prześcigają się one w sposobach na przyciągnięcie inwestorów, pracowników, studentów czy turystów.
- Na przykład miasta zabiegają o to, by to właśnie na ich ulicach kręcono odcinki popularnych seriali. Ale też ogłaszają konkursy lub też organizują festiwale czy zawody sportowe. Spójrzmy na Sandomierz, który reklamuje się w serialu „Ojciec Mateusz” albo na Wiślinkę, w której niedawno odbyły się skoki narciarskie. Te miasta trzeba tylko chwalić za operatywność - uważa Adam Sobieraj.
Niektórzy jednak – głownie bezrobotni – czują się rozczarowani. „Powinni zrobić porządną akcję, dzięki której pracę zdobędą bezrobotni, a nie tylko kierownicy czy informatycy, którzy i tak nie mają problemów z pracą. Dlaczego nie zrobi się akcji dla prawdziwych bezrobotnych? Pieniądze z podatków idą na jakieś niby akcje, które mają reklamować miasto” - napisała na forum WP Lidka.
Dodajmy, że według ostatnich danych bezrobocie w Poznaniu wyniosło 4,1 proc. i jest jednym z najniższych w kraju.
AK, MA, WP.PL