Prace domowe blokują sukces zawodowy

Pracusiami w oficjalnych godzinach 9-17 nie jesteśmy

Prace domowe blokują sukces zawodowy
Źródło zdjęć: © Thinkstock

04.06.2013 | aktual.: 04.06.2013 10:48

*Pracusiami w oficjalnych godzinach 9-17 nie jesteśmy i zapewne nigdy nie będziemy. Jednym z powodów może być to, że po powrocie do domów mnóstwo czasu spędzamy na zajęciach, które pieniędzy nam nie przynoszą, a zmęczenia dokładają. Takie właśnie liczby pojawiły się w wynikach ostatniego badania czasu pracy w różnych krajach, przeprowadzonego przez OECD (Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju). Choć samo źródło nie jest pierwszej świeżości (rok 2011), to wnioski pozostają aktualne i inspirują do spojrzenia na swoje aspiracje i codzienne obowiązki pod nowym kątem. *

Zgodnie z wynikami, Polacy plasują się poniżej średniej z badania pod względem przepracowanych minut pracy płatnej (średnia – 277 minut, Polska – 249 minut), ale nadrabiamy to znacznie w wymiarze przepracowanych minut pracy niepłatnej (średnia – 207 minut, Polska – 230 minut). Praca niepłatna to takie działania jak zakupy, sprzątanie domu, zajmowanie się ogrodem, opieka nad dziećmi i starszymi osobami, przygotowywanie posiłków. Bardzo ciekawie wypadamy za to sumarycznie: zaledwie pięć minut dzieli nas od średniej.

To sugeruje, żeby popatrzeć na problem nieco szerzej niż tylko pod kątem podziału czasu na pracę płatną i niepłatną. Wtedy można znaleźć kilka dość interesujących i skutecznych rozwiązań. Oto cztery przykładowe wskazówki ekspertów.

Rób więcej tego, co lubisz

Na pierwszy rzut oka nie jest to wskazówka zbyt logiczna – jeśli chcę pracować mniej, to muszę pracować więcej? – ale jej sens szybko wychodzi w praktyce. – Spotkałem osoby, które mówiły „Jestem przepracowany” po upłynięciu zaledwie pół godziny od przyjścia do miejsca pracy. Z drugiej strony, znam osoby, które kończyły bardzo ważny projekt przez 12 lub 14 godzin pod rząd, a potem wstawały od tego zajęcia w świetnej formie. Dlatego uważam, że przepracowanie to raczej odczucie zmęczenia pracą niż faktyczne przekroczenie liczby godzin za biurkiem dziennie – mówi Grzegorz Frątczak, ekspert osobistej efektywności. – Według mnie kłopotem nie jest liczba godzin pracy, ani nawet liczba zadań do wykonania, ale stres związany z opanowaniem wszystkich spraw, które są w toku. Strach, że nie wszystko uda się dokończyć na czas, powoduje, że w głowie natychmiast rodzą się czarne scenariusze: nagany, zwolnienie, wstyd przed rodziną i znajomymi. To jest ten ciężar, którzy przydusza nas do ziemi i pęta nogi.

Dlatego warto znaleźć więcej czasu na robienie tych zadań zawodowych, które dają przyjemność z ich wykonywania. Dla jednych osób mogą to być zajęcia, których wykonanie przychodzi im z łatwością. Dla innych – do których nie muszą angażować się emocjonalnie. Dla jeszcze innych są to zadania związane z ludźmi, a niektórzy są szczęśliwi, gdy nikt nie przeszkadza im w stukaniu na klawiaturze ze słuchawkami na uszach.

Rób mniej rzeczy na raz

Przeprowadź mały eksperyment. Weź do ręki dwa długopisy i zacznij nimi powoli żonglować. Łatwe, prawda? A weź jeszcze jeden i zacznij żonglować trzema. Jasne, po kilku sekundach wszystkie lądują na podłodze lub na blacie biurka.

Dokładnie tak samo wygląda sytuacja z robieniem wielu rzeczy na raz. – W powszechnym rozumieniu, wielozadaniowość stała się synonimem wydajności, ale to nie jest takie proste – wyjaśnia Grzegorz Frątczak. – Profesjonalny żongler może skutecznie podrzucać w powietrze kilka, a nawet kilkanaście przedmiotów. Mogą być one ostre lub mogą płonąć ogniem. Może to robić z zawiązanymi oczami lub na jednokołowym rowerku. Tak samo odpowiednio wytrenowani menedżerowie mogą zarządzać masą informacji, telefonów, spotkań, klientów, projektów. Typowy pracownik po prostu nie ma wyćwiczonej takiej umiejętności. I dla niego, lub dla niej, nagromadzenie kilku zadań oznacza dodatkowy stres. Lepiej robić mniej na raz, a dzięki temu zaoszczędzić energię na cały dzień.

Spójrz inaczej na prace domowe

„Dom to moja druga praca” – często słyszymy to w telewizyjnych talk-shows poruszających problemy społeczne. Temu zdaniu zwykle towarzyszy ciężkie westchnienie. Nic dziwnego – jeśli zamiast ulubionego serialu trzeba zmyć naczynia z całego dnia, jeśli zamiast meczu trzeba odkurzyć bibeloty i książki na regale, to nic dziwnego, że czujemy się wyzuci z energii. Gdyby tylko udało się jakoś pozbyć tych uciążliwych obowiązków…

Niestety, nie da się od nich uciec. – Ktoś musi wykonywać takie czynności jak pranie, odkurzanie, prasowanie, robienie zakupów, gotowanie. Teoretycznie możemy je zlecić osobom trzecim, dla których będzie to praca zarobkowa. Niestety na tę opcję większości naszego społeczeństwa po prostu nie stać – zauważa Dorota Szcześniak-Kosiorek, doradca wizerunku i etykiety w firmie DSK Consulting.

Dlatego w miarę rozsądnym pomysłem jest zmiana postrzegania tych działań. – Skoro statystyczny Polak prawie tyle samo czasu poświęca na obowiązki zawodowe co na zajęcia domowe, można się pokusić o stwierdzenie, że zachowujemy pewną równowagę między pracą a życiem osobistym – sugeruje Dorota Szcześniak-Kosiorek. – Jeśli uznamy, że nasza praca na rzecz domu jest formą spędzania czasu z rodziną, wspólnego wykonywania czynności, wzajemnego pomagania sobie, to czas ten przestanie być postrzegany jako koszt. Stanie się inwestycją w więzi rodzinne i powodem do dumy. W ten sposób można zmienić atmosferę wokół wszystkich domowych obowiązków, włącznie z cotygodniowym sprzątaniem czy weekendowym wyjściem do supermarketu.

Zrób dobry plan – choć nieco inaczej niż przypuszczasz

Wyznawcy podejścia planistycznego w różnych sferach życia nie uznają kompromisów. Według nich dobry plan to taki, który organizuje wszystko co do minuty, co do najdrobniejszego szczególiku. Tylko że w praktyce, gdy pojawia się jakakolwiek nieoczekiwana przeszkoda – a wszystkiego, mimo najlepszych chęci, nie da się przewidzieć – cały plan się zawala.

Dlatego dobry plan powinien być tworzony nieco inaczej. – Po pierwsze, planuj tylko około 60 proc. czasu. Resztę zostaw na niespodzianki, na wrzutki od innych osób, na nieprzewidziane czynności i opóźnienia – radzi Iwona Firmanty, trener/coach, specjalizująca się w relacjach zawodowych między kobietami i mężczyznami, właścicielka firmy szkoleniowej Human Skills. – Po drugie, przy każdej czynności zostaw pięć minut, ale nie więcej, na odwlekanie i przeciąganie rozpoczęcia danego działania. Nie ma sensu walczyć z tym uczuciem. Lepiej dać sobie moment na ujście emocji, potem wziąć głęboki oddech i ruszyć z niezbyt przyjemnym obowiązkiem. Wreszcie po trzecie, planuj w ten sposób zarówno czas domowy, jak i czas zawodowy. Częstym błędem jest przepracowywanie się w godzinach płatnej pracy, aby po przyjściu do domu funkcjonować na zwolnionych obrotach „bo przecież jestem zmęczona”. To łatwa wymówka, ale niszczy ona cały plan i tworzy poślizgi i zatory. Z kolei egzekwowanie planu w obu połówkach naszego życia pozwoli
bardziej cieszyć się nimi obiema. Co szybko przełoży się na dobre samopoczucie, lepszą kondycję fizyczną i poprawę efektów wykonywanych działań.

ML,MA,WP.PL

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)