Pracownicy leśni protestowali na ulicach Szczecina

Setki pracowników leśnych z zewnętrznych firm pracujących dla lasów państwowych protestowały w środę na ulicach Szczecina; domagano się m.in. wyższych stawek za kontraktowane prace.

02.09.2015 14:55

Przedstawiciele firm leśnych pracujących dla Lasów Państwowych, drwale, pilarze i ich rodziny, prywatni przedsiębiorcy leśni, przyjechali do Szczecina z nadleśnictw podległych regionalnej dyrekcji lasów państwowych. Byli też drwale z innych części Polski.

Przemarsz zakończyli pod siedzibą dyrekcji. Do protestujących wyszli pod jego nieobecność m.in. dwaj zastępcy dyrektora. Strony zdecydowały, że siądą do rozmów. Ich terminu jednak nie ustalono.

Według danych organizatorów, członków komitetu protestacyjnego firm leśnych pracujących na terenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Szczecinie, w przemarszu wzięło udział około 2 tys. osób. Policja szacuje, że protestujących było około 1,5 tys.

Protestujący podczas przemarszu włączali piły, trąbili i gwizdali. Na czele pochodu nieśli kukłę leśniczego posadowioną na tronie z napisem "Pan naszej egzystencji".

To kolejny, po proteście w Szczecinku w lipcu tego roku, protest zewnętrznych pracowników w lasach państwowych.

W petycji skierowanej do dyrektora Dyrekcji drwale domagają się m.in. "stosowania uczciwej stawki, umożliwiającej legalne zatrudnienie; uczciwego kosztorysowania prac leśnych; podjęcia działań mających na celu likwidację szarej strefy w usługach leśnych oraz przeciwdziałania nieuczciwej konkurencji na rynku usług leśnych".

Dyrektor RDLP w Szczecinie Witold Koss w odpowiedzi protestującym, umieszczonej na portalu Dyrekcji napisał m.in., że "w liście od przedsiębiorców leśnych znalazły się słuszne postulaty, takie jak likwidacja szarej strefy i nieuczciwej konkurencji wśród przedsiębiorców". "Niestety petycja zawiera wiele stwierdzeń nieprawdziwych lub wręcz pomówień" - zaznaczył. Podkreślił, że chce rozmawiać, by rozwiązać problemy protestujących.

Pracownicy firm leśnych chcą też, by zaprzestano na - ich zdaniem zbyt dużą skalę - korzystania z tzw. pakietów specjalistycznych, czyli usług dużych, wyspecjalizowanych firm, które dysponują nowoczesnymi maszynami do wycinki drzew i oferują swe usługi na terenie całego kraju. Boją się, że odbiorą one im pracę lub zaniżą stawki. W tej bowiem chwili - argumentują - nadleśnictwa ogłaszają przetargi, w których już stawki wyjściowe są niskie, a przedsiębiorcy walcząc o zlecenia schodzą jeszcze niżej z cenami. W efekcie nawet cześć drwali jest zatrudniana na czarno - dodają.

Jak tłumaczył w rozmowie z PAP przewodniczący komitetu protestacyjnego Robert Gruszka, korzystanie z "pakietów specjalistycznych" - to niszczenie lokalnych miejsc pracy. W tym roku, w części nadleśnictw podległych szczecińskiej dyrekcji nawet 40 proc. drzew było wyciętych w pakietach; w planach na przyszły rok są nadleśnictwa, w których szacuje się, że będzie to nawet 50 proc. drzew - podkreśla.

"90 proc. naszych pracowników to ludzie z terenów popegeerowskich, gdzie panuje duże bezrobocie. Jeśli my ich nie zatrudnimy przy pracach w lesie, nie znajdą nigdzie pracy - podkreślił Gruszka.

Według szacunków protestujących, w regionie w zewnętrznych firmach pracujących w lasach państwowych jest zatrudnionych 8-10 tys. ludzi. W skali kraju takich pracowników jest około 60 tys.

Zewnętrzni pracownicy leśni zapowiadają kolejny protest - tym razem w Warszawie 16 października.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)