Pracowniczy szał na plantacjach

Średnio 2,5 zł będą oferować plantatorzy za zebranie kobiałki truskawek. Dla polskich pracowników to stanowczo za mało.

Pracowniczy szał na plantacjach

30.05.2008 | aktual.: 30.05.2008 16:02

W ubiegłym roku tony truskawek zgniły na polach, bo nie było rąk do pracy. Plantatorzy boją się, że sytuacja się powtórzy. Szturmują urzędy pracy, za pracownikami rozglądają się też za wschodnią granicą.

"Gazeta Wyborcza" podaje, że plantatorzy będą średnio płacić za zebranie kobiałki truskawek 2,5 zł. Dla Polaków to za mało. Gospodarze sięgają więc po pracowników zza wschodniej granicy. W ub. roku Polska otworzyła rynek pracy dla cudzoziemców za późno - pod koniec lipca. W tym roku gospodarze nie chcą się spóźnić. Zbiór truskawek pełną parą ruszy na początku lipca.

Rolnicy sprowadzają ludzi przede wszystkim z Białorusi. Na szczęście procedura nie jest zbyt skomplikowana. Wystarczy zgłosić się z deklaracją o chęci zatrudnienia obcokrajowca do Powiatowego Urzędu Pracy. Pracowników szuka się przez prywatnych pośredników, czasem przez ogłoszenia we wschodniej prasie. Ci muszą postarać się o wizę w konsulacie właściwym dla miejsca zamieszkania. Obcokrajowcy mają prawo pracować u nas raz na pół roku przez trzy miesiące. Bez zezwolenia i tylko na podstawie wizy pracowniczej.

Plantatorzy przyciągają pracowników jak tylko mogą. Oferują im nocleg, wyżywienie, dojazd do pracy.
"Mam już zaklepane 30 osób i zastanawiam się, czy ściągać dodatkowe 15. Muszę ubezpieczyć ich w ZUS i wyrobić wizy pracownicze, to nieuniknione koszty. Nie mogę jednak dopuścić do sytuacji z ubiegłego roku: zmarnowały mi się truskawki z półhektarowej uprawy, straciłem około 60 tys. zł" - mówi gazecie Franciszek Banel, plantator ze wsi Kumiała.

Jeszcze kilka lat temu zbiór truskawek, czy inne zajęcia w rolnictwie były atrakcyjne dla młodych, którym zależało na wakacyjnym zarobku. Dziś młodzi wolą pracę w gastronomii, czy handlu.

- Przez cały lipiec i połowę sierpnia będę sprzedawać biżuterię na Miariackiej w Gdańsku. Jestem zadowolona, wynegocjowałam dobre wynagrodzenie. Za miesiąc pracy dostanę 2,5 tys. zł. Jeśli utarg będzie wyższy niż przewidywany, otrzymam też pokaźną premię. Koniec wakcji planuję spędzić ze znajomymi w Hiszpanii. Uważam, że nie ma problemu ze znalezieniem dobrej pracy sezonowej, pod warunkiem że się zna języki - mówi Natalia Pinkiewicz, uczennica II LO w Gdańsku.

Według szacunków Krajowej Rady Izb Rolniczych w gospodarstwach rolnych w Polsce brakuje od 50 do 100 tys. pracowników, a w ścisłym sezonie ta liczba wzrasta nawet kilkakrotnie. W ubiegłym roku Główny Urząd Statystyczny oszacował, że w okresie wzmożonych prac rolniczych w kraju brakowało, nawet pół miliona pracowników.

Największe zapotrzebowanie na pracowników sezonowych mają rolnicy w sześciu województwach: mazowieckim, lubelskim, łódzkim, świętokrzyskim, wielkopolskim i kujawsko - pomorskim.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)