Pracujące dzieci

Nieźle zarabiają, chociaż mają po kilka lat. Rodzice pracujących w reklamach dzieci przekonują, że ich pociechy świetnie się bawią podczas sesji zdjęciowych, przy okazji zarabiają.

Pracujące dzieci

28.03.2008 | aktual.: 29.03.2008 09:08

Nieźle zarabiają, chociaż mają po kilka lat. Rodzice pracujących w reklamach dzieci przekonują, że ich pociechy świetnie się bawią podczas sesji zdjęciowych. Czy rzeczywiście tak jest? A może są po prostu doskonałym źródłem rodzinnych dochodów?

Pozowanie do kalendarza, udział w reklamie telewizyjnej producenta butów dla dzieci, sesja zdjęciowa dla czasopisma - to dorobek 3-letniego Damiana. Mama twierdzi, że "praca" dla chłopca nie była uciążliwa. Udział w reklamie zaproponował jej znajomy.
- Kolega pracuje w agencji reklamowej, która akurat szukała dzieci do reklamy dziecięcych butów. Zaproponował zdjęcia. Powiedziałam, że to nie dla nas, że nie mamy doświadczenia, no i nie chciałam męczyć Damianka. Gdy kolega zaprosił nas na zdjęcia, żeby zobaczyć jak to jest, skusiłam się. Ostatecznie dziecku nic złego się nie działo. Zgodziłam się na sesję, która trwała tydzień. Ekipa była delikatna, wszystko było tak zorganizowane, żeby dziecka nie przemęczyć. Powstała bardzo interesująca reklama. Zarobiliśmy na tej reklamie tyle, ile ja dostałabym za pół roku pracy w szkole. Po kilku miesiącach dostaliśmy kolejną propozycję, też się zgodziłam - mówi Aneta Paliwoda, wychowuje chłopca samotnie, jest nauczycielką matematyki w szkole podstawowej w Warszawie.

Siedmioletnia córka Jagody z Torunia też bierze udział w reklmowych sesjach zdjęciowych. Ostatnio dziewczynkę można było zobaczyć w telewizyjnej reklamie przetworów mlecznych jednej ze znanych firm.
- Zdjęcia Asi znajdują się w bazach kilku czołowych agencji reklamowych. Od czasu do czasu zapraszano ją na zdjęcia. Asia marzyła jednak o prawdziwej reklamie. Dowiedziałam się o castingu w Warszawie z Internetu. Przesłałam zdjęcia Asi, które zakwalifikowano na casting. Przesłano nam tekst reklamy, którego Asia musiała się nauczyć na pamięć. Casting był bardzo uciążliwy. Dali nam numerek i trzeba było czekać. Asia była 207. Chociaż obsługa bardzo się starała, czekanie bardzo się przedłużyło. Niektóre dzieci nie wytrzymywały, płakały, grymasiły, chciały iść do domu, ale rodzice byli nieubłagani. Na szczęście czekanie nie przeszkadzało mojej Asi. Musiała zagrać dziecko jedzące jogurt przy stole podczas rodzinnego śniadania. Pięknie się zaprezentowała, ma doskonałą dykcję i talent aktorski. Myślę, że pójdzie w tym kierunku. Jak się chce do czegoś dojść, trzeba zacząć wcześnie. Tancerze, czy pianiści też wcześnie zaczynają. Niczego jej nie każę. Asia jest bardzo pracowita i dojrzała jak na swój wiek. Wie, że
najważniejsza jest nauka - twierdzi Jagoda Gołębiowska. Nie pracuje, jej mąż ma niewielką firmę transportową. Asia ma jeszcze 18-letniego brata. Jak mówi mama, Asia za reklamę jogurtów zarobiła 25 tys. zł. Pieniądze trafiły na osobiste konto dziewczynki.
- To będzie jej zabezpieczenie na życie. Proszę sobie nie myśleć, że za zarobione przez Asię pieniądze jedziemy sobie na wakacje. Jak na razie jej udział w reklamach nie wpływa na nią negatywnie. Asia ma czas na szkołę i na to, by być dzieckiem. Zareaguję, gdy te proporcję się zachwieją - przekonuje mama.

Siedemnastoletni Michał jest modelem. Bierze udział w sesjach zdjęciowych dla pism o modzie. Rodzice nie mają nic przeciwko pracy chłopaka. Ojciec cieszy się, że Michał sobie dorabia.
- Jak ja miałem 17 lat to nosiłem cegły na budowie. Ojciec mi powiedział, że jak chcę jechać na wakacje, to muszę sobie na nie zarobić. Michał prezentuje modę i mu za to płacą. Tę robotę sam sobie załatwił. Tylko się cieszyć, że jest taki przedsiębiorczy - mówi Ernest Mika, tata Michała.

- A ja się trochę o niego boję - mówi Anna Mika, mama. - Jest w trudnym wieku. A wiadomo, że to środowisko może sprzyjać złym nawykom. Wolałabym, żeby skupił się na nauce.

- Do tej pracy zachęcił mnie kolega, który też jest modelem. Można było sporo zarobić, więc postanowiłem spróbować. Poszedłem na casting, zrobili mi jakieś fotki, które umieścili w bazie. Po kilku miesiącach zadzwonili. Powiedzieli, że nie jestem typem przystojniaka, ale dobrze wyglądam w garniturach. Prezentowałem marynarki, bluzy, jeansy, nawet dziwaczne fryzury. Dwa razy byłem na okładce pisma. Nie wiem, czy chce być modelem. Dla mnie to źródło pieniędzy i tyle. Za pięć tysięcy za sesję, chyba każdy zgodziłby się porobić miny do obiektywu i się poprzebierać. Za zarobione pieniądze chciałbym wyjechać w tym roku na wycieczkę do Azji - mówi Michał Mika.

Co o pracy w reklamie mówią psychologowie i pedagodzy? Niektórzy są przeciwnikami angażowania dzieci w tego typu przedsięwzięcia. To odbieranie dzieciom dzieciństwa, zarabianiem pieniędzy powinni zajmować się dorośli - mówią. Inni uważają, że jeśli nie przekroczy się granicy, praca dzieci nie jest niczym szkodliwym.

- W mojej klasie jest dziewczynka, którą fotografowali do jakiegoś kalendarza. Dziewczynka chwali się w klasie, czuje się lepsza od koleżanek, mówi że będzie modelką, bo jest piękna. Gdy jej kiedyś zwróciłam uwagę, bo była nieprzygotowana do lekcji, powiedziała, że miała ważniejsze rzeczy na głowie, niż tabliczka mnożenia i żebym się nie wtrącała, bo zarabia więcej niż ja. Byłam w szoku. Chyba ktoś jej robi wielką krzywdę - mówi Katarzyna Morawska, nauczycielka nauczania początkowego w Warszawie.

- Udział w reklamie może być dla dziecka świetną przygodą, o ile nie jest do tego zmuszane i nie realizuje wygórowanych ambicji rodziców. Ale może być też szkodliwy. Reklama nie może być dla dziecka pracą, nie może być ponad siły i kosztem szkoły, czy zabawy. Trzeba umiejętnie wyjaśnić dziecku, czym jest udział w reklamie i że nie jest przez to lepsze od innych dzieci. Dziecko nie powinno dysponować samodzielnie zarobionymi pieniędzmi. Rodzic powinien otoczyć dziecko szczególną opieką podczas takiego przedsięwzięcia. Niestety często się zdarza, że to rodzic potrzebuje opieki, czy wręcz terapii. To rodzice często pchają dzieci do reklamy. Mówią, że dziecko zrobi zawrotną karierę, gdy nic z tego nie wychodzi, pociecha ma problemy. Myśli o samobójstwie, nienawidzi rodziców. Takich przykładów jest bardzo dużo - wyjaśnia Magdalena Pokojewicz, psycholog z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Gdyni.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)