Prąd z domowej elektrowni. Zwraca się już po kilku latach

Nie ma żadnych ukrytych opłat ani niespodzianek. Zakup instalacji fotowoltaicznej do domu można rozłożyć na nieoprocentowane raty, a przy okazji dobrze na tym zarobić.

Prąd z domowej elektrowni. Zwraca się już po kilku latach
Źródło zdjęć: © Adobe Stock

27.05.2020 12:02

Materiał powstał przy współpracy z marką Tauron

Najbezpieczniejsza inwestycja w trudnych czasach? Nie złoto, nie sztuka, nie kryptowaluty.

Prąd. Wystarczy zainstalować panele fotowoltaiczne i płacić niższe rachunki.

Gdzie tu inwestycja, przecież to wydatek! No właśnie – wszystko zależy od tego, jak do sprawy podejdziesz. Bo jeśli faktem jest, że rocznie można osiągnąć zwrot z wydanej kwoty na poziomie nawet 11%, to chyba można to potraktować jako inwestycję, i to naprawdę niezłą. Zacznijmy jednak od początku.

Gdzie tu jest zysk?

Fotowoltaika to pozyskiwanie energii ze słońca. Wystarczy zainstalować na swoim dachu zestaw paneli i falownik (urządzenie zamieniające prąd stały z paneli na prąd zmienny, który płynie w naszej domowej instalacji). Nadwyżki wyprodukowanego prądu będziemy wysyłać do sieci, a w godzinach, gdy nasze panele nie będą pracować (np. w nocy), będziemy pobierać prąd z elektrowni (tak jak obecnie przez cały czas). Potrzebujemy więc dodatkowo dwukierunkowego licznika, żeby to wszystko było odpowiednio rejestrowane. Za każdą kWh, którą wyślemy do sieci w dzień, będziemy mogli zużyć bezpłatnie 0,8 kWh (albo 0,7 kWh dla instalacji powyżej 10kW) w nocy. Na rachunku zobaczymy tylko kwotę za kilowatogodziny zużyte ponad ten limit. Jeśli w ogóle go przekroczymy, bo przecież w nocy zużywa się zwykle mniej energii niż w dzień. Może się więc zdarzyć, że w ogóle nie zapłacimy za prąd.

I tutaj kryje się nasz zwrot z inwestycji – im więcej zapotrzebowania na energię pokryją panele na naszym dachu, tym więcej zyskamy, bo zaoszczędzimy na energii, którą i tak byśmy zużyli.

Wkład własny, czyli ile trzeba wydać?

Zanim będziemy mogli produkować prąd ze słońca – musimy zainwestować w odpowiednią instalację. Koszty różnią się w zależności od miejsca zainstalowania paneli – średnio dla jednorodzinnego domu to wydatek ok. 26 tys. zł.

Można na to otrzymać dofinansowanie z programu "Mój Prąd", prowadzonego przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Każda osoba, która zainstaluje panele, może dostać zwrot połowy wydanej kwoty, nie więcej jednak niż 5 000. zł na instalację. Mamy więc już nie 26 000, a 21 000 zł wydatków.

Do tego można skorzystać z ulgi podatkowej na termomodernizację. To odliczenie od podstawy opodatkowania środków wydanych na polepszenie efektywności energetycznej budynków – nie podlegają mu pieniądze otrzymane z dotacji. Mamy więc nasze 21 000. zł (po odjęciu dotacji), które pomniejszą nam podstawę opodatkowania. Przy rozliczaniu rocznego PIT-u zaoszczędzimy więc na podatku 3 570 zł.

Czyli z własnej kieszeni musimy wyjąć realnie 17 430 zł. To nasza kwota inwestycji.

Czas na obliczenie stopy zwrotu.

Ile można zarobić?

Do obliczeń przyjmujemy dane dostarczone przez firmę Tauron – roczna produkcja prądu z instalacji 4,5 kW w domu jednorodzinnym to 4500 kWh.

Przyjmujemy, że wykorzystamy od razu ok. 30%wyprodukowanej energii, nie będziemy musieli jej kupować – czyli nie będziemy musieli miesięcznie płacić za 1350 kWh. To daje 850 zł rocznie. To pierwsza część naszego zysku.

Pozostałe 70 procent wyprodukowanej energii trafi do sieci publicznej. Jeśli ją potem (np. w nocy lub pochmurny dzień) wykorzystamy, 80% tego, co oddamy możemy zużyć za darmo. Jeśli więc założymy, że odbieramy sobie całą pulę, którą wcześniej oddaliśmy – rocznie oszczędzamy 1588 zł (tyle nie wydamy na prąd, który i tak zużywamy). To druga część naszego zysku.

Mamy więc razem kwotę 2438 zł rocznie. Inwestycja – jak pamiętamy – to 17430 zł (po odjęciu dotacji i ulgi podatkowej). Stopa zwrotu: 13,9%!

Nie ma obecnie na rynku takiego produktu inwestycyjnego, który da gwarantowaną stopę zwrotu na tym poziomie. Oprocentowanie lokat oscyluje w okolicach jednego procenta, najlepsza obecnie oferowana w promocji to ok. 2,5%. Nasze 17 430 zł inwestycji dałoby więc około 437,5 zł zysku, i to jeszcze przed odjęciem podatku Belki, którego w przypadku zakupu instalacji fotowoltaicznej przecież nie ma.

Do tego jesteśmy ekologiczni, a inwestycja zwróci się po ok. 8 latach. Panele fotowoltaiczne mają ok. 25 lat żywotności, więc będziemy się nimi cieszyć jeszcze wiele lat po tym, kiedy "się spłacą". I wciąż będziemy zarabiać każdego roku niemałą kwotę.

Bez wkładu własnego, czyli kredyt 0 procent

Brzmi nieźle? Owszem, szczególnie gdy dodam, że nie trzeba mieć nawet tych 20 000 zł, żeby wejść w taką inwestycję.

Tauron zachęca teraz swoich klientów do zainstalowania fotowoltaiki, oferując im kredyt RRSO 0%. Pieniądze pożycza bank Credit Agricole, ale wszystkie formalności przechodzą przez Taurona.

Mamy więc pieniądze na instalację bez odsetek, bez prowizji, bez konieczności wpłaty własnej, do tego wystarczy oświadczenie o dochodzie do kwoty 20 000 zł.

Są pieniądze, jest też wsparcie Taurona w procesie zamawiania i instalowania fotowoltaiki – całkowicie zdalnie, co w dzisiejszych czasach jest dużym plusem. Nie wychodząc z domu ustalimy wszystkie szczegóły, dostaniemy ofertę i zawrzemy umowę.

Dodajmy jeszcze, że instalacja jest zupełnie bezobsługowa. Jej pracę i wszystkie wskaźniki dotyczące wydajności można monitorować np. za pomocą smartfona.

Materiał powstał przy współpracy z marką Tauron

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (116)