Pralka legalnie w kuchni. Nowe przepisy czekają na podpis ministra
Przepisy często nie przystają do rzeczywistości. Choćby te zobowiązujące inwestora do wydzielenia miejsca na pralkę w łazience - nie w kuchni ani specjalnym pomieszczeniu gospodarczym. Określenie minimalnej powierzchni pokoju w kawalerce też brzmi anachronicznie. Prawdopodobnie z końcem grudnia pożegnamy te nieżyciowe przepisy. Nowelizacja przewiduje też miłą niespodziankę dla posiadaczy dużych samochodów, którzy każdego dnia z trudem parkują w garażu podziemnym.
19.11.2017 11:52
Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa przygotowało nowelizację rozporządzenia, które reguluje warunki techniczne, jakim muszą odpowiadać budynki. Pochodzi ono z 2002 r. i w wielu miejscach zupełnie nie przystaje do rzeczywistości, a jest zbiorem mieszkaniowych absurdów. Omówimy najważniejsze zmiany.
Tam twój kosz na brudne ubrania, gdzie twoja łazienka
Czy pralka w państwa mieszkaniu znajduje się w łazience, czy może w kuchni albo pomieszczeniu gospodarczym? Zgodnie z prawem, tylko w jednym z nich może być zainstalowana legalnie. Zabawnym przykładem na to, jak bardzo prawo chce regulować sposób, w jaki żyjemy, jest § 92 ust. 3 rozporządzenia z 2002 r.
"W budynku mieszkalnym wielorodzinnym w łazienkach powinno być możliwe zainstalowanie wanny lub kabiny natryskowej, umywalki, miski ustępowej (jeżeli nie ma ustępu wydzielonego), automatycznej pralki domowej, a także usytuowanie pojemnika na brudną bieliznę. Sposób zagospodarowania i rozmieszczenia urządzeń sanitarnych powinien zapewniać do nich dogodny dostęp."
Oznacza to, ni mniej, ni więcej, że w mieszkaniach od Bałtyku aż po Tatry łazienki powinny umożliwiać zainstalowanie wanny/kabiny prysznicowej (co nie dziwi), ale także pralki i kosza do przechowywania ubrań przeznaczonych do prania.
Nie trzeba być inspektorem budowlanym, by wiedzieć, że przepis ten nie był przestrzegany, bo pralki bardzo często znajdują się w innych pomieszczeniach. By zerwać z nieprzystającym do współczesnych wymogów przepisem, nowelizacja pomija całkowicie konieczność przewidzenia w łazience miejsca zainstalowania pralki (i kosza na bieliznę).
Aneks kuchenny bez wymogów technicznych
Pewne zmiany dotkną także kuchni. Nowelizacja rezygnuje z wymogu, by „Kuchnia i wnęka kuchenna była wyposażona w trzon kuchenny, zlewozmywak lub zlew oraz miała układ przestrzenny, umożliwiający zainstalowanie chłodziarki i urządzenie miejsca pracy” (§ 92 ust.2).
Pojęcia "wnęka kuchenna" zastąpi "aneks kuchenny", który będzie mógł być zarówno częścią przedpokoju lub pokoju. W rezultacie w kawalerce będzie można zaprojektować aneks kuchenny połączony z pokojem - przy czym deweloper będzie musiał zainstalować co najmniej wentylację grawitacyjną oraz kuchnię elektryczną, a nie gazową.
Dziś wciskamy się na centymetry
Złośliwi powiedzą, że z poszerzenia miejsc postojowych ucieszą się przede wszystkim kobiety. W rzeczywistości zadowolona powinna być znacznie większa grupa kierowców, bo uskarżanie się na ciasnotę jest powszechne.
W obowiązującym cały czas rozporządzeniu czytamy, że miejsca postojowe w hali garażowej dla samochodów osobowych usytuowane prostopadle do jezdni powinny mieć szerokość równą przynajmniej 2,3 m i długość 5 m, z zachowaniem co najmniej półmetrowej przerwy między bokiem auta a ścianą lub słupem (dla osób niepełnosprawnych szerokość przerwy powinna mieć przynajmniej 1,2 m i pozwolić na swobodny dojazd wózka inwalidzkiego do samochodu).
230 cm to niemało, ale gdy wziąć pod uwagę, że w tę szerokość wliczane są również linie boczne wyznaczające stanowisko parkingowe (każda powinna mieć 12 cm szerokości), okazuje się, że kierowca musi zmieścić się na 206 cm. Przyjęta zasada (nie prawo, raczej rodzaj savoir vivre) zakłada, że koła nie powinny znajdować się na żadnej linii.
Nie trudno znaleźć na rynku samochody, których szerokość (z rozłożonymi lusterkami bocznymi) zbliża się do 220 cm. W takiej sytuacji bezpieczne zaparkowanie, w trakcie którego nie dojdzie do zarysowania sąsiadującego samochodu, wymaga ogromnej precyzji.
Problem jest widoczny w galeriach handlowych (które w kwestii wymiarów miejsc postojowych obowiązują te same zasady co wielorodzinne budynki mieszkalne), w których ruch jest na tyle duży, że próbujący nieumiejętnie wpasować się kierowcy potrafią skutecznie zablokować ruch na parkingu. Propozycja poszerzenie miejsc powinna zadowolić więc wszystkich kierowców, ale czy nie podniesie kosztów budowy i eksploatacji, które finalnie i tak zostaną przerzucone na nabywców mieszkań?
- Zapowiedziana zmiana nie będzie miała bezpośredniego wpływu na wzrost cen mieszkań. Być może przełoży się natomiast na wzrost ceny miejsca postojowego. W przypadku klientów zainteresowanych zakupem mieszkania „z górnej półki” dodatkowa dopłata za większe miejsce postojowe nie będzie problemem. Może nim być natomiast dla klientów inwestycji o niższym standardzie - wyjaśnia Andrzej Gutowski, członek zarządu w firmie deweloperskiej Ronson Development.
Zmiana ta wpłynie z pewnością na koszty związane z „produkcją” miejsca postojowego. Już teraz deweloperzy skarżą się na to, że ledwo się mieszczą z budową garaży podziemnych, teraz ten problem będzie jeszcze większy.
Będzie można zaparkować pod oknem
To nie koniec zmian dotyczących miejsc parkingowych. Kto myśli, że mając dom jednorodzinny może parkować samochód (dla jasności dodajmy: na własnej działce) w dowolnym miejscu - jest w błędzie. Zgodnie z obowiązującymi przepisami odległość wydzielonych miejsc postojowych od okien nie powinna być mniejsza niż 7 metrów. Pewne ułatwienia dotyczą osób niepełnosprawnych. Ich miejsca postojowe można zbliżać do domu rodzinnego bez żadnych ograniczeń - ale pod warunkiem, że z miejsca korzysta wyłącznie osoba niepełnosprawna. Jeśli jedno z małżonków jest niepełnosprawne, a korzystają z tego samego samochodu, to ten w pełni sprawny musi mieć wyznaczone miejsce w określonej odległości od okna.
Bzdura? Zdecydowanie. Nowe przepisy znoszą obowiązek zachowywania odpowiedniej odległości od okien.
Zobacz też:
Mieszkanie nie mniejsze niż 25 mkw.
Prawda o zagęszczeniu polskich mieszkań jest smutna: biorąc pod uwagę kryteria przyjęte w Unii Europejskiej, są one przeludnione. Na Europejczyka przypada średnio 1,6 pokoju, na Polaka - zaledwie 1,1. W rezultacie aż 67,8 proc. mieszkań w Polsce jest przeludnionych (dane Eurostatu).
Tymczasem do sprzedaży trafiają nawet mieszkania o powierzchni 15 mkw. Tylko jak pogodzić oddawanie do użytku tak małych mieszkań z przepisem wspomnianego we wstępie rozporządzenia, który stanowi, że w kawalerce pokój musi mieć co najmniej 16 mkw?
Deweloperzy skutecznie obchodzą prawo i budują tzw. aparthotele, czyli budynki, z wyodrębnionymi małymi mieszkaniami, które, zgodnie z definicją, powinny być przeznaczone do krótkotrwałego wynajmu. Aparthotel nie jest więc budynkiem mieszkalnym i nie spełnia wymogów, jakim musi odpowiadać budynek mieszkalny.
Udział mikrokawalerek w rynku mieszkań jest marginalny, nie stanowią nawet 1 proc. wprowadzanych do sprzedaży lokali. Tymczasem znowelizowane rozporządzenie zakłada, że nowe mieszkania nie będą mogły być mniejsze niż 25 mkw.
O ile wykreślenie obowiązku wyodrębnienia miejsca do zainstalowania pralki w łazience można ocenić tylko jako dobre (bo wprowadza większa elastyczność w procesie projektowania), to wprowadzenie minimalnego metrażu jest już kontrowersyjne, bo tę elastyczność zmniejsza. Intencją ustawodawcy było doprowadzenie do sytuacji, w której na mieszkańca przypadnie większa liczba metrów kwadratowych, ale od wprowadzenia zakazu nikomu nie przybędzie pieniędzy, by faktycznie pozwolić sobie na większe mieszkanie.
Mikrokawalerki kupowane są przez studentów, którzy wolą mieć choćby najmniejsze mieszkanie w mieście, w którym studiują oraz ludzi, którzy dużo czasu spędzają poza domem i potrzebują tylko miejsca, gdzie będą mogli przechowywać rzeczy i przenocować od czasu do czasu. Wybór mikrokawalerki jest w przypadku tych dwóch grup nabywców przemyślaną decyzją. Ponadto wśród nabywców znajdują się firmy, które na tyle często delegują pracowników do innych miast, że bardziej opłaca się im kupić małe mieszkanie, niż płacić każdorazowo za hotel.
Inną kwestią jest to, że cena metra kwadratowego mikrokawalerki jest wyższa niż większego mieszkania, więc nabywcami rzadko są ludzie najmniej zarabiający.
Byłoby doskonale, gdyby problem przeludnienia dotyczył 10 proc. społeczeństwa, jak to ma miejsce np. w Holandii i Belgii, ale droga do tego nie wiedzie przez ustawowy zakaz budowy bardzo małych mieszkań.
Dotychczas przepisy nie przewidywały minimalnej powierzchni, a jedynie stanowiły, że w kawalerce pokój musi mieć co najmniej 16 mkw.
Pytamy dewelopera, na co jeszcze czeka branża
Projekt nowelizacji został notyfikowany w Komisji Europejskiej. Kolejnym krokiem będzie podpisanie jej przez ministra infrastruktury. Przepisy powinny wejść w życie z początkiem 2018 r.
Projekt ustawy wprowadza różne ułatwienia, ale wciąż jeszcze są obszary, którymi ustawodawca powinien się zająć. Zapytaliśmy Andrzeja Gutowskiego z Ronson Development, jakich rozwiązań życzyłaby sobie branża budowlana.
- Solą w oku wszystkich deweloperów jest proces związany z uzyskaniem pozwolenia na budowę na już zakupionej nieruchomości. W tym momencie trwa on minimum rok, a zdarza się, że pozwolenie uzyskuje się po trzech latach od momentu zakupu gruntu. Generalnie chodzi
o to, że deweloperzy kupując ziemię pod inwestycję „zamrażają” środki finansowe, które wydali na jej zakup, ponieważ później przez rok lub dłużej muszą czekać na zgodę na rozpoczęcie inwestycji. W tym czasie nie mamy możliwości na prowadzenie na zakupionym gruncie normalnej działalności biznesowej. Skrócenie procesu potrzebnego na uzyskanie pozwolenia na budowę ucieszyłyby wszystkich deweloperów - mówi Gutowski.