Premier Francji odda tylko część pieniędzy za prywatne wykorzystanie rządowego samolotu

Manuel Valls wydał około 12 tys. euro. Chce oddać tylko 2,5.

Premier Francji odda tylko część pieniędzy za prywatne wykorzystanie rządowego samolotu
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/EPA

Premier Francji Manuel Valls znalazł się w ogniu krytyki za to, że samolotem rządowym poleciał na mecz finału Ligi Mistrzostw w Berlinie, udając się tam również ze swoimi dziećmi. W czwartek oznajmił, iż zwróci do kasy państwowej 2,5 tysiąca euro.

- W ramach podróży służbowej skorzystałem z zasobów, jakie zwykle ma do dyspozycji premier. Jednak oczywiście jestem wrażliwy na reakcję Francuzów. Drugi raz tak bym nie zrobił. I aby rozwiać wszelkie wątpliwości, zdecydowałem się wziąć na siebie zobowiązania za moje dzieci, czyli 2,5 tys. euro - powiedział Valls na marginesie wizyty na wyspie Reunion.

Kwota 2,5 tys. euro odpowiada średniej cenie podróży lotniczej z Poitiers we Francji do Berlina i z powrotem - ocenia otoczenie premiera. Natomiast AFP podaje, powołując się na źródło rządowe, że koszt podróży Vallsa wyniósł od 12-15 tys. euro.

Dziennik "Le Monde" wyjaśnia, że premier odbył w sobotę kilka podróży. Poleciał do Poitiers na kongres rządzącej Partii Socjalistycznej, stamtąd wrócił do Paryża, dalej również samolotem rządowym udał się na mecz wieczorem w Berlinie i stamtąd wrócił do stolicy. Następnie znów poleciał do Poitiers na kongres socjalistów, a potem wrócił do Paryża, by pojawić się na finale turnieju tenisowego French Open.

Jednocześnie we wtorek pojawiły się informacje, że w Berlinie premierowi towarzyszyła dwójka jego dzieci.

Valls, który jest fanem piłki nożnej i klubu FC Barcelona, zapewniał, że chodziło o podróż służbową. Wskazał, że do Berlina poleciał na zaproszenie szefa UEFA Michela Platiniego. UEFA potwierdziła zaproszenie, wyjaśniając, że chodziło o rozmowy o Euro 2016. Valls i Platini rozmawiali w Berlinie z szefem komitetu organizacyjnego Jacquesem Lambertem. Euro 2016 odbędzie się we Francji.
"Le Monde" wyjaśnił, że za podróże premiera między Poitiers i Paryżem płaciła Partia Socjalistyczna, natomiast koszty lotu do Berlina, jako podróży służbowej, pokryło państwo.

Gazeta postawiła zarazem pytanie, czy udział w finale Ligi Mistrzów może być uznany za część obowiązków premiera. Zauważyła, że podróż nie figurowała w tygodniowym grafiku szefa rządu, kończącym się na piątku 5 czerwca. - Czy organizacja mistrzostw Europy jest tak pilna, że wymaga podróży premiera w środku weekendu? - zastanawia się dziennik.

Sprawa zaszkodziła wizerunkowi premiera. 77 proc. Francuzów było "zaszokowanych" tym wydarzeniem - wynika z opublikowanego w środę sondażu dla prywatnej telewizji BFMTV.

Zobacz też: Polska wódka będzie promowana przez francuskie wino

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (13)