Premierze, obiecałeś zlikwidować abonament!
Haracz ściągany z ludzi, archaiczny sposób finansowania mediów publicznych, ciężar, który urąga poczuciu przyzwoitości - to tylko niektóre określenia, jakimi premier Donald Tusk (54 l.) określał abonament radiowo-telewizyjny. W 2006 r. nawoływał nawet do tego, by go nie płacić. A teraz...
07.12.2011 | aktual.: 07.12.2011 11:09
Słyszymy to od kilku lat, jednak mimo czterech lat rządów PO nadal musimy utrzymywać publiczne media z własnych kieszeni. A gdy KRRiT zapowiada, że abonament będzie musiał płacić każdy, kto ma prąd, premier odpowiada tylko: – Nie jestem zwolennikiem tego projektu. – Do likwidacji abonamentu potrzeba większości w Sejmie – ucina rzecznik rządu Paweł Graś (47 l.). Nie mamy się więc co łudzić, że ta opłata zniknie.
Likwidacja abonamentu to jedno ze sztandarowych haseł PO, gdy ta szła po władzę ponad cztery lata temu, a potem, gdy Donald Tusk został premierem.
– Abonament radiowo-telewizyjny jest archaicznym sposobem finansowania mediów publicznych, haraczem ściąganym z ludzi, dlatego rząd będzie zabiegał o poparcie prezydenta i opozycji dla jego zniesienia – grzmiał trzy lata temu szef rządu. Co się zmieniło?
Tylko tyle, że premier już nie grzmi, a ze spokojem odpowiada, że nie popiera projektu przygotowywanego przez KRRiT. – Nie jestem jego zwolennikiem – mówi tylko Donald Tusk. Zakłada on, że abonament będą płaciły wszystkie osoby, które mają podłączony prąd, czyli w praktyce wszyscy Polacy. Opłatą zostaną objęte także te osoby, które nie mają telewizora, a mają komputer lub choćby telefon komórkowy.
Projekt KRRiT może pozostać więc tylko projektem, ale abonament i tak nie zniknie. – Do likwidacji abonamentu potrzeba większości w Sejmie – mówi Faktowi rzecznik rządu.
Co nam mówił Tusk w sprawie abonamentu:
Październik 2007 r.
To nie jest telewizja publiczna Przestańmy udawać, że płacimy abonament na telewizję publiczną, a ona jest telewizją rządową. Będziemy chcieli wyegzekwować misyjność mediów. Będę zawsze wszystkim mówił kolegom z PO i PSL, że kto rządzi mediami publicznymi, przegrywa wybory. Chcę, żeby wybili sobie wreszcie z głowy to, że muszą być koniecznie w mediach publicznych. Ta ekipa zrobiła z telewizji publicznej rzecz najgorszą, mamy zwyrodnienie w ośrodkach regionalnych. Wszystkich, którzy tak drastycznie nadużyli mediów publicznych do własnych celów politycznych, czeka bardzo surowe rozliczenie. Nie wykluczam, że także w trybie karnym. Nie chcę straszyć prywatyzacją, lecz oczekuję od mediów publicznych misji.
Listopad 2007 r.
To wyłudzanie pieniędzy Wszystkie dotychczasowe starania, takie jak (...) instytucja abonamentu, mające prowadzić do ochrony mediów publicznych przed nadmiernym upolitycznieniem, okazały się wyłącznie instrumentami - mówię to z pełną odpowiedzialnością - wyłudzania pieniędzy od Polaków na rzecz budowania propagandowej machiny rządowej.
Kwiecień 2008 r.
Abonament to haracz. Abonament radiowo-telewizyjny jest archaicznym sposobem finansowania mediów publicznych, haraczem ściąganym z ludzi; dlatego rząd będzie zabiegał o poparcie prezydenta i opozycji dla jego zniesienia. (...) Nie wyobrażam sobie jednak, aby w finale utrzymać ten niesprawiedliwy, a kosztowny system. (...) Mamy zbyt wiele informacji na temat nieracjonalnego wydawania pieniędzy publicznych, pieniędzy podatnika, jeśli chodzi o media publiczne.
Maj 2008 r.
To wyjątkowo obłudny system. Chciałbym powiedzieć, że nie spoczniemy dopóty, dopóki nie zmienimy tego wyjątkowo obłudnego systemu narzucania haraczu Polakom szczególnie niezamożnym po to, by nieliczna grupa ludzi mogła korzystać z tego materialnie w sposób nieuzasadniony, poza jakąkolwiek kontrolą, i żeby niektórzy najbardziej ambitni politycy wykorzystywali te media publiczne we własnym interesie.