Presja na spadek cen złota może jeszcze potrwać

W zasadzie cały lipiec jest póki co okresem spadku cen żółtego kruszcu, przy czym najbardziej pamiętny był poniedziałek w ubiegłym tygodniu, kiedy to w ciągu zaledwie kilku minut w czasie trwania sesji w Chinach, ceny złota tąpnęły o kilkadziesiąt dolarów na uncji. Od tamtego czasu cena złota jest znacznie stabilniejsza, ale i tak znajduje się pod wyraźną presją podaży.

Ta presja wynika głównie z siły amerykańskiego dolara, która zwiększyła się po wczorajszym komunikacie po posiedzeniu FOMC. Amerykańska Rezerwa Federalna rozczarowała pod tym względem, że nie przedstawiła żadnych klarownych wskazówek świadczących o tym, kiedy mogłoby dojść do pierwszej podwyżki stóp procentowych w USA od 2006 roku. Przedstawiciele Fed ocenili jednak, że amerykańska gospodarka w ostatnich miesiącach podniosła się ze spowolnienia w pierwszym kwartale i obecnie "rozwija się w umiarkowanym tempie". To zostało odczytane jako sugestia, że podwyżka we wrześniu jest możliwa - co z kolei pozytywnie wpłynęło na wartość amerykańskiego dolara i negatywnie wpłynęło na cenę złota.

Spadkom notowań złota sprzyja także sytuacja fundamentalna na tym rynku. W opublikowanym we wtorek przez GFMS/Reuters raporcie dotyczącym rynku złota w II kwartale br., podano, że w analizowanym czasie popyt na ten kruszec był najniższy od 6 lat. Przyczyną tak słabego wyniku było odwrócenie się od złota konsumentów i inwestorów w Chinach - ci w II kwartale woleli lokować kapitał na rynkach akcji. Z kolei import złota do Indii spadł o 10% do najniższego poziomu od 5 kwartałów. W rezultacie, nadwyżka na rynku złota w II kwartale była największa od 2010 r.

Dzisiaj rano cena złota kontynuuje spadki. Za najbliższy poziom wsparcia można uznać okolice 1071 USD za uncję, czyli śródsesyjne minimum z poprzedniego poniedziałku.

Paweł Grubiak - członek zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI

(ISBnews/ Superfund TFI)