Prezes Lotosu: potrafiliśmy oswoić kryzys
Biznes jest sztuką realizmu i sentymenty nie grają tutaj roli. Tak długo, jak rosyjska ropa będzie dostępna po dobrej cenie z gwarancją bezpiecznych i terminowych dostaw, tak długo będziemy z niej korzystać - deklaruje Paweł Olechnowicz, prezes grupy Lotos.
05.11.2009 18:16
*Polska jest jednym z krajów najlepiej radzących sobie z kryzysem gospodarczym. Jak ze spowolnieniem radzi sobie grupa Lotos, jaka jest kondycja firmy? *
Najtrudniejszy okres mamy chyba za sobą. Dotyczył on skumulowania się głównych prac inwestycyjnych przy Programie 10+, a więc i skumulowania się nakładów inwestycyjnych oraz wydatków. Dodatkowo w tym samym czasie mieliśmy 33-dniowy postój remontowy. Jak wiadomo, nie ma wówczas działalności operacyjnej, a są dodatkowe koszty. Przejście przez ten okres trudniejszego finansowania i koncentracji prac na terenie, gdzie normalnie pracuje ok. 2 tys. osób, a przy inwestycji dodatkowe 3,7 tys., przy remoncie jeszcze kolejne 1,5 tys., było trudnym wyzwaniem. Zwłaszcza że nie chcieliśmy zwiększyć kosztów. Z satysfakcją mogę powiedzieć, że logistyka, postęp prac, zarządzanie nimi były na tyle dobre, że poczyniliśmy nawet pewne oszczędności. Zachowaliśmy dobrą płynność finansową, spółka ma bezpieczną sytuację bilansową.
*Koszty pod kontrolą? *
Na początku roku, kiedy spodziewaliśmy się różnych trudności i ocenialiśmy ryzyka wynikające z kryzysu, podjęliśmy działania, które zdefiniowaliśmy w pakiecie antykryzysowym. Związane ze zdyscyplinowaniem wydatków, obniżeniem kosztów, poprawą efektywności, sprawniejszym zarządzaniem na rynku detalicznym i hurtowym.
*Czy ten kryzys oprócz niewątpliwego pogorszenia wyników firmy, odbił się jeszcze jakoś na jej działalności? *
Sądzę, że tak. Potrafiliśmy "oswoić" kryzys i tak zaprogramować walkę z nim, że wyszliśmy z niego obronną ręką. Z jednej strony zapewniliśmy otwartą drogę głównym projektom, takim jak 10+, czy niektóre działania rozwojowe w upstreamie, a z drugiej resztę spowolniliśmy po to, żeby wrócić do nich, gdy nastąpi poprawa koniunktury. Nastąpiła pełna, harmonijna koncentracja na głównym programie rozwojowym, który spółce zapewnia przyszłość. Kryzys wymusił pewne zmiany, ale kluczowe cele były i są realizowane.
*Spółka chwaliła się sporymi oszczędnościami, w czasie kryzysu to kluczowe. Które działania przyniosły wam największe oszczędności? *
Widząc w najtrudniejszych okresach, że mamy płynność na bezpiecznym poziomie i przewidując różne zdarzenia na rynku, podjęliśmy działania, tworzące tzw. dodatkową poduszkę finansową. To jest ten nasz pakiet antykryzysowy. W swojej konstrukcji ma on dwa bloki. Jeden zwany efektywnościowo-kosztowym. Efektywność ma bezpośrednie przełożenie na wynik finansowy. Oszczędności przekładają się i na wynik finansowy, i na bezpieczeństwo finansowania realizowanych projektów.
Drugi blok to działania inwestycyjne. Takie, które po wstrzymaniu za jakiś czas będą ponownie analizowane i być może zaniechane, jak też i takie, które uruchomimy, gdy pakiet zostanie odblokowany. W sumie, do końca lipca tego roku, efektywna realizacja pakietu dała nam 390 mln złotych oszczędności, co ma bezpośredni wpływ na polepszenie naszej płynności. Przyjęcie pakietu nie było łatwe, bo w jego skład wchodziły także działania zamrażające płace, a przecież oczekiwania w tej kwestii były duże. Siłą rzeczy musiał więc mieć on akceptację społeczną. Osiągnęliśmy porozumienie.
*Program 10+ powoli dobiega do finału. Co dalej? Jakie planujecie kolejne inwestycje? Bez nich firma nie będzie się przecież rozwijała. *
Będziemy realizowali to, co mamy zapisane w strategii. Jest to rozwój technologiczny i rozwój nowego biznesu, którego wcześniej w firmie nie było, czyli poszukiwanie i wydobycie ropy naftowej. To pole do popisu na wiele lat. Jest tylko pytanie, jak dynamicznie i w jaki sposób będziemy mogli ten zakres działalności rozwijać. Same dobre wyniki firmy nie wystarczą, tu potrzebne są ogromne pieniądze. Być może potrzebny jest partner.
*Czy już takiego partnera szukacie? Przecież takich rzeczy nie załatwia się w tydzień czy dwa... *
Kryzys nas lekko zastopował. Natomiast pojawiła się nowa sytuacja, nowa jakość. Z problemów związanych z kryzysem wyszliśmy obronną ręką. Kluczowe jest także przyjęcie przez rząd "pakietu prywatyzacyjnego", w którym to znalazł się i Lotos. Jeśli to ma być zrealizowane w przyszłym roku (wtedy sprzedaż 13 proc. akcji Lotosu zakłada rząd - przyp. aut.), już teraz trzeba zacząć zastanawiać się nad najlepszym rozwiązaniem. *A jakie byłoby pana zdaniem najlepsze? *
Takie, które przynosi dobry efekt długoterminowy dla właściciela. Czyli zakładany będzie jednorazowy wpływ do budżetu związany z transakcją zbycia pakietu akcji. Jednakże sprzedaż ta powinna być tak zrealizowana, aby osiągnąć również efekt długoterminowy, którym jest trwały wzrost wartości aktywów Lotosu. Wydaje się, że taki cel można osiągnąć poprzez sprzedaż inwestorowi strategicznemu, który wzmocniłby Lotos właśnie w prowadzeniu działalności związanej z poszukiwaniem i wydobyciem ropy naftowej. O ile znajdzie się taki zainteresowany, by kupić udziały w Lotosie, to można zakładać, że będzie również zainteresowany, by Lotos rozwijał się także w części upstreamowej.
*To kto może być takim inwestorem - Rosjanie? *
Biznes jest sztuką realizmu i sentymenty lub ich brak nie grają tutaj roli. Polityka firm rosyjskich jest, na dzisiaj, dość agresywna. Rynek Unii Europejskiej jest zdominowany zarówno w gazie, jak i ropie naftowej przez firmy rosyjskie. Powinno być więcej równowagi. My współpracujemy z Rosjanami, kupując od nich ogromną większość przerabianej w Gdańsku ropy. Musimy pamiętać o bezpieczeństwie energetycznym państwa, a ono zależy min. od tego, które strategiczne aktywa są przez państwo kontrolowane. Mamy lokalizację nad morzem, znajdujemy się w kapitalnej logistycznie sytuacji, by myśleć o rejonie północnej Europy. Jesteśmy predysponowani do tego, by biznes ten rozwijać właśnie tu.
*- To zawęża jednak liczbę potencjalnych inwestorów? Norwedzy… *
Nie czas i miejsce, aby się na ten temat szerzej wypowiadać. To właściciel, a więc minister Skarbu Państwa zdecyduje, kiedy i komu sprzeda pakiet akcji Lotosu.
*Kolejne rządy długo dojrzewały do takiego rozwiązania… *
Ale ono jest i trzeba je zrealizować, z jak największymi dla Lotosu i Polski korzyściami. Oczywiście istnieje też opcja sprzedaży na rynku rozproszonym, tyle że nie da to tak dużych korzyści, jak oferta skierowana do inwestora strategicznego. Jeszcze raz więc podkreślę: strategiczny inwestor nie tylko wesprze budżet, ale podniesie wartość Lotosu. A o to nam wszystkim przecież chodzi.
*Grupa Lotos ma w swej strukturze spółkę wydobywczą Petrobaltic. Pojawiły się pomysły, aby wprowadzić ją na giełdę. Zyskiem byłoby otrzymanie gotówki potrzebnej na zwiększenie poszukiwań i wydobycia ropy naftowej. *
To jeden z pomysłów możliwy do rozważenia. Jeżeli pojawiłby się inwestor, który działa w sferze wydobycia ropy naftowej, jeśli posiada możliwości wsparcia inwestycyjnego Petrobalticu, jeśli dodatkowo wpłynie to na wzrost wartości akcji grupy Lotos na giełdzie, to jest pytanie, czy istnieje potrzeba innego pozyskania środków na rozwój wydobycia ropy naftowej. Jeżeli byłaby inna droga i nie mielibyśmy tego efektu, związanego z wejściem doświadczonego w wydobyciu ropy inwestora, to wówczas ten kierunek mógłby być interesujący. Petrobaltic obejmuje bowiem całość naszego wydobycia surowca. Pozyskanie pieniędzy na rozwój poprzez giełdę jest pewnie dobrym pomysłem.
*Wydobycie to także sposób na zagwarantowanie sobie dostaw ropy. Czy to oznacza, że będziecie odchodzić od rosyjskiego surowca? *
Tak długo, jak rosyjska ropa będzie dostępna po dobrej cenie z gwarancją bezpiecznych i terminowych dostaw, tak długo będziemy z niej korzystać. W przypadku przerw w dostawach surowca rurociągiem "Przyjaźń" mamy zabezpieczenie dostaw drogą morską, min. na podstawie porozumienia podpisanego ze Statoilem. Decyzje, z jakiego modelu skorzystamy, trzeba podejmować w oparciu o rachunek ekonomiczny. Kupujemy ropę od Rosjan, bo cena i warunki dostaw są dla nas satysfakcjonujące. To, co chcielibyśmy poprawić, to więcej ropy naftowej pochodzącej z własnego wydobycia.
*Mówiliśmy o przerobie, o planach dotyczących wydobycia, a co ze sprzedażą paliw? Jak radzicie sobie ze zmianami na rynku? Liczba stacji w kraju spada. *
Mieliśmy już blisko 400 stacji, a teraz mamy ich nieco ponad 320. Zdecydowaliśmy się na poprawę jakości w tym kanale dystrybucji, stąd mniejsza liczba obiektów. Stawiamy na jakość. Liczą się więc tylko dobre lokalizacje i efektywnie działające stacje o dużych wolumenach sprzedaży. Nowe obiekty budowane są właśnie w oparciu o te parametry, dlatego tak atrakcyjne są min. miejsca przy autostradach. Zresztą podobnie myśli konkurencja. Wszyscy ponieśliśmy koszty tej transformacji i większość firm z branży podchodzi do kwestii stacji inaczej niż jeszcze kilka lat temu. Rynek to wymógł.
Dariusz Malinowski
Nowy Przemysł