Prezydencja nam nie pomoże. Stracimy euro?
Z dniem 1 lipca 2011 r. Polska obejmie przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej. Spośród sześciu priorytetów prezydencji, jakie wyznaczył sobie polski rząd, wydaje się, że to właśnie negocjacje w sprawie budżetu UE na lata 2014-2020 będą najtrudniejsze. Dyskutowany dziś przyszły 7-letni unijny budżet może bowiem okazać się już nie tak szczodry dla Polski jak poprzedni na lata 2007-2013.
14.02.2011 | aktual.: 14.02.2011 08:16
Z dniem 1 lipca 2011 r. Polska obejmie przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej. Spośród sześciu priorytetów prezydencji, jakie wyznaczył sobie polski rząd, wydaje się, że to właśnie negocjacje w sprawie budżetu UE na lata 2014-2020 będą najtrudniejsze. Dyskutowany dziś przyszły 7-letni unijny budżet może bowiem okazać się już nie tak szczodry dla Polski jak poprzedni na lata 2007-2013.
W związku z kryzysem najwięksi płatnicy netto nie chcą już dotować biedniejszych państw unijnych, w tym łożyć na rozwój nowych członków Unii takich jak Polska. Obawy o własne budżety narodowe starych zamożniejszych członków Unii stawiają pod znakiem zapytania wysokość przyszłych pieniędzy z Funduszu Spójności służącego m.in. Polsce w doganianiu innych państw Europy, głównie poprzez w inwestycje w transport oraz ochronę środowiska.
Już w połowie grudnia 2010 r. pod pozorem oszczędności brytyjski premier David Cameron wystąpił z apelem o zamrożenie budżetu do 2020 r. Pod listem podpisali się m.in. Nicolas Sarkozy i Angela Merkel. Autorzy listu chcieliby, aby do 2020 r. budżet wynosił 1,13 proc. PKB członków UE, czyli 975 mld, dokładnie tyle samo jak na lata 2007-2013. Unia jednak rozrosła się od tego czasu, a Traktat Lizboński wprowadził nowe kosztowne zadania dla unijnej biurokracji. Polska natomiast dalej nadrabia kilkudziesięcioletnie zaległości w rozwoju cywilizacyjnym i w dalszym ciągu prosi Brukselę o ulgowe traktowanie. Nasz plan to zatem co najmniej utrzymanie obecnego poziomu finansowania, czyli 67 miliardów euro w ciągu siedmiu lat. Na zorganizowanej przez PAP debacie o budżecie UE europosłanka PO Sidonia Jędrzejewska sprowozdawczyni Parlamentu Europejskiego przyznała: - Jest wspólna racja stanu i posłów Parlamentu Europejskiego i Polaków w Komisji Europejskiej, która mówi nam jasno, że żeby Polskę modernizować, potrzebna jest
Unii jeszcze jedna tak hojna perspektywa finansowa.
Aby odeprzeć ataki na unijny budżet i łatwiej zasiąść do stołu nad negocjacjami w sprawie jego kształtu na lata 2014-2020, komisarz UE ds. budżetu Janusz Lewandowski wysłał list do szefów wszystkich unijnych instytucji z apelem o oszczędności w administracji.
- Najłatwiejszym sposobem atakowania UE jako całościowego projektu, a unijnego budżetu w szczególności, są wydatki administracyjne. Jeśli chcemy obronić projekt budżetu, to sami musimy się wykazać wstrzemięźliwością i oszczędnościami, zanim upomną się o to inni – skomentował dla PAP swój list Lewandowski.
Trudno będzie jednak przekonać unijną biurokrację, aby zaczęła oszczędzać. Zawsze może ona wskazać, że w latach 2000-2010 budżet unijny wzrósł o 37,5 proc., czyli relatywnie mniej niż budżety narodowe państw UE, które w tym samym okresie wzrosły ok. 61,5 proc.
Poza tym list Davida Camerona z apelem zamrożenie budżetu do 2020 r. tak naprawdę ustawił już Polskę w gronie rzecznika beneficjentów naprzeciw wielkich płatników netto. Zakładana rola naszego kraju jako bezstronnego mediatora prezydencji została bardzo szybko wystawiona tym listem na próbę i na wstępie osłabiła naszą pozycję jako państwa zdolnego do uzgadniania stanowisk doprowadzającego do kompromisu w duchu prezydencji.
Prawie jest pewne, że z pierwszym dniem naszego przewodnictwa rozgorzeje gorąca dyskusja o unijnym budżecie. Jak zapowiedział w zeszłym tygodniu Janusz Lewandowski, właśnie z końcem czerwca 2011 r. Komisja Europejska przedstawi propozycję nowych ram budżetowych UE na lata "2014 plus".
- Moja propozycja będzie przyzwoita, potem będą negocjacje. Ważne, by broniona była kohezja, najistotniejsza cywilizacyjnie polityka dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej - stwierdził unijny komisarz w wypowiedzi dla PAP.
Na czym dokładnie będzie jednak polegać propozycja Janusza Lewandowskiego - na razie nie wiadomo. Być może chodzi o przeniesienie środków z Funduszu Spójności na pakiety ratunkowe i fundusze stabilizacji euro. Tego jednak nie możemy być pewni, bo już dziś wiadomo, że w Radzie Unii Europejskiej przeciwne przyznaniu nam z Funduszu Solidarności 105 mln euro pomocy dla powodzian są m.in. Wielka Brytania i Holandia. Dla europosłanki Sidonii Jędrzejewskiej występującej na wspomnianej debacie sytuacja jest jasna: - Solidarność europejska jest pierwszą ofiarą kryzysu. Płatnicy netto na potrzebę swojej polityki wewnętrznej chcą pokazać, że nie dadzą Unii ani funta, ani euro więcej. Pozostaje jednak pytanie, czy propozycja Lewandowskiego w ogóle zostanie złożona. Do polskich mediów dotarł list, który w imieniu Jose Barroso wysłała do dyrektorów w Komisji Europejskiej Catherine Day, sekretarz generalna KE. Z listu wynika, że rola Janusza Lewandowskiego w Komisji Europejskiej zostanie jeśli nie zmarginalizowana, to w
poważny sposób ograniczona. Budżet UE zostanie przygotowany nie przez Lewandowskiego, ale przez „grupę komisarzy budżetowych pod kierunkiem przewodniczącego Barroso”. Europoseł PJN Paweł Kowal, komentując dla Wirtualnej Polski list Barroso, nie był zdziwiony jego treścią: - Wmawiano Polsce, że jak będzie miała swojego komisarza, to przełoży się to z korzyścią w budżecie UE dla Polski. Dodał też: - Barroso wyraźnie ogranicza nasze aspiracje.
Wydaje się więc, że nasi ministrowie występujący na forum Rady Unii Europejskiej powinni skupić się w początkowej fazie negocjacji na próbie wypracowania priorytetów w unijnym budżecie, a nie na jego konkretnej wysokości, co od razu mogłoby zantagonizować drugą stronę sporu. Należy jednak pamiętać, że negocjacje w sprawie budżetu UE nie zakończą się z końcem 2011 r. u schyłku naszej prezydencji, lecz będą trwać jeszcze przez cały 2012 i pierwszą połowę 2013 r. Poza tym tak naprawdę na twarde i skuteczne negocjacje mamy bardzo mało czasu, bo 3 miesiące. Lipiec i sierpień to okres wakacji, a od połowy grudnia panuje już świąteczny - również w unijnych instytucjach - nastrój rozprężenia.
Ważne jest też, żeby wobec niejasnej pozycji Janusza Lewandowskiego przy tworzeniu budżetu negocjować z kierownictwami poszczególnych dyrekcji generalnych Komisji. To oni przecież określą poszczególne wkłady do budżetu, którymi zarządzają. Opinię taką wyrażają eksperci znający realia procesów decyzyjnych w Unii Europejskiej. Radosław Kołatek, były analityk w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych, a obecnie ekspert ds. europejskich Fundacji Republikańskiej w wypowiedzi dla WP.PL stwierdził: - Na etapie przygotowawczym, kiedy KE zaproponuje kształt budżetu należy ściśle współpracować w sprawie rozporządzeń wykonawczych, które określą szczegółowy podział środków unijnych, m.in. na drogi, koleje, itp.
Jedno jest pewne, panujący jak na razie klimat w Unii Europejskiej jest wysoce nieprzyjazny oczekiwaniom finansowym Polski. Zdaniem opozycji również w Polsce nie ma zrozumienia dla wagi unijnego problemu finansowego.
- Polska opinia publiczna w ogóle nie zwraca uwagę na dwie najważniejsze dla Polski na przyszłość sprawy: budżetu UE i tworzenia Europy dwóch prędkości - ocenił dla WP.PL Paweł Kowal. W takich warunkach trudno będzie o tak wielkie pieniądze na infrastrukturę, jakie otrzymaliśmy do roku 2013.
Ireneusz Fryszkowski
Wirtualna Polska