Proboszcz polecał firmę, pan Karol wybrał inną. Musiał zapłacić za wjazd na cmentarz
Pan Karol z Goźlic organizował pogrzeb swojego dziadka. Aby jednak mógł się dostać z trumną na teren cmentarza, musiał zapłacić 400 zł. - Bo wybrałem nie tę firmę, którą lubi ksiądz proboszcz. Co na to ksiądz? Tłumaczy, że "porządek musi być", a na cmentarzu "nie może być samowoli".
Na terenie Goźlic w województwie świętokrzyskim działają dwie większe firmy pogrzebowe - zakład Jana Ząbka oraz Centrum Pogrzebowe Aleksander Stąpor.
Organizując w styczniu pogrzeb swojego dziadka, pan Karol zdecydował się na usługi tego pierwszego. Choć, według jego relacji, odradzał mu to ksiądz proboszcz jego parafii.
Pan Karol jednak postawił na swoim. I zaczęły się problemy - ekipa, która miała przygotować miejsce pochówku, nie została wpuszczona na teren cmentarza. Aby to było możliwe, musiał zapłacić firmie Centrum Pogrzebowe Aleksander Stąpor. Pan Karol pokazuje na to zresztą dokument - fakturę na 400 zł brutto.
Mężczyzna tłumaczy, że Centrum Pogrzebowe mogło zamknąć bramę, bo ma świetne układy z proboszczem. A skąd te świetne układy? Pan Karol przytacza swoją rozmowę z księdzem. Miał się przyznać, że "od firmy Stąpór ma za każdego zmarłego 500 zł".
Skontaktowaliśmy się z proboszczem parafii w Goźlicach. Zapewnia, że o "układzie" z Centrum Pogrzebowym nie ma mowy. Nazywa to "kosmicznymi bzdurami".
Biznes Mówi. Bankowość dla najbogatszych. Gościem Wojciech Sieńczyk
Przyznaje jednak - otwarcie cmentarza kosztuje, o ile nie korzysta się z usług Centrum Pogrzebowego Aleksander Stąpór. Czemu? Otóż to właśnie ta firma jest administratorem cmentarza. Pilnuje porządku, kosi trawniki, a nawet inwestuje w chodniki.
Jak argumentuje więc ksiądz, z tych obowiązków wynikają też przywileje. Poza tym, jak dodaje, nie może być tak, że każdy wchodzi na teren cmentarza i otwiera groby. Taka sytuacja, zdaniem duchownego, byłaby po prostu "samowolką". Ksiądz tłumaczy, że tak, jak on nie może wejść do sklepu i szperać w jego magazynach, tak nie wszystkie firmy mogą wjeżdżać na cmentarz i otwierać groby.
Ksiądz nie widzi jednak tu konfliktu interesów, że firma pogrzebowa jest jednocześnie administratorem cmentarza. Zaznacza, że to każda rodzina decyduje, z czyich usług chce skorzystać.
Co ciekawe, firma Centrum Pogrzebowego Aleksander Stąpór dopiero od niedawna jest administratorem cmentarza. Wcześniej był nim zakład Jana Ząbka. Jednak, jak mówi ksiądz proboszcz, zakład radził sobie "nie najlepiej", "nie pilnował porządku" i "nie troszczył się w zadowalający sposób o cmentarz". I właśnie dlatego został zastąpiony przez konkurencję.
Sprawa trafi do prokuratury
A co na to wszystko kuria Diecezji Sandomierskiej? Jej rzecznik, ks. Tomasz Lis, na początku powiedział, że przyjrzy się sprawie. Potem zadzwonił do nas i poinformował, że "do kurii nie wpłynęła żadna skarga w tej sprawie".
Zadzwoniliśmy też do Centrum Pogrzebowego. Przedstawicielka firmy jednak nie chciała rozmawiać na temat pogrzebu i zasad otwierania bramy. Rzuciła tylko słuchawką. Firma Jana Ząbka potwierdza natomiast całą sytuację. - Podobnych sytuacji było zresztą wiele. Mamy dowody, mamy faktury - słyszymy. Ząbek potwierdza, że dwa lata temu firma administrowała cmentarzem. - Do głowy nam jednak nie przyszło, żeby żądać pieniędzy za otwarcie bramy - mówi nam szef zakładu.
Pan Karol mówi, że sytuacja go zbulwersowała, bo "w religii nie może chodzić głównie o pieniądze". Zapewnia, że skieruje sprawę do prokuratury.
- To nie jest tylko moja sprawa. Wiele innych rodzin przeżywało dokładnie to samo. Mam więc świadków, są dokumenty. Tu nie chodzi o te 400 zł, które trzeba było zapłacić. Tu chodzi o coś znacznie poważniejszego - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską. Pan Karol dodaje, że liczy też, że sprawie przyjrzą się również "inne służby".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl