Prof. Grinberg: w Rosji ścierają się dwie szkoły myślenia ekonomicznego
W Rosji ścierają się dwie szkoły myślenia ekonomicznego: zwolenników liberalizmu i dalszej prywatyzacji oraz większego zaangażowania państwa w gospodarce - mówił we wtorek w Warszawie dyrektor Instytutu Ekonomii Rosyjskiej Akademii Nauk prof. Rusłan Grinberg.
09.12.2014 20:40
Prof. Grinberg był gościem debaty zorganizowanej przez Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia oraz Polskie Towarzystwo Ekonomiczne.
"W Rosji są teraz dwie szkoły myślenia ekonomicznego - konkurujące zarówno w rządzie, jak i w gremiach eksperckich. Wydaje się, że te dwie szkoły konkurują nawet w jednej głowie - prezydenta Federacji Rosyjskiej" - powiedział.
Pierwsza szkoła, do której zwolenników Grinberg się nie zalicza, to liberalizacja gospodarki, poprawa klimatu dla inwestowania, przychylność i wsparcie dla prywatnego biznesu, prywatyzacja reszty państwowej własności. Ocenił, że ten nurt jest w Moskwie bardzo wpływowy i nie ma większej szansy na zmianę wynikającej stąd polityki władz.
Druga szkoła - z którą Grinberg się utożsamia - to odbudowa "przyzwoitej struktury gospodarczej" i zwiększenie udziału państwa w gospodarce, poprawienie roli państwa w mechanizmach gospodarczych i powiększenie inwestycji w schemacie publiczno-prywatnym.
Rosyjski ekonomista ocenił, że obecnie rosyjska gospodarka jest w ciężkim stanie. "Przyznaje to nawet prezydent Władimir Putin, choć mówi, że sytuacja nie jest ciężka, tylko trudna, ale gdybym ja był na jego miejscu, też tak bym mówił - władza musi promieniować optymizmem" - powiedział.
Według niego kraj jest w stagnacji, rok zakończy się półprocentowym wzrostem rosyjskiego PKB, 9 proc. inflacji i obniżeniem rzeczywistych dochodów. Zamarzły też inwestycje, a przyszły rok będzie gorszy od obecnego pod względem wskaźników ekonomicznych - ocenił. Przyczynami takiej sytuacji będzie z jednej strony wzrost wpływu sankcji ze strony Unii Europejskiej i USA, a z drugiej następstwa 50-60 proc. dewaluacji rubla - uważa profesor.
Od przyszłego roku będzie malał odsetek ludzi w Rosji, którzy żyją na średnim europejskim poziomie. "Przeszliśmy wielką transformację - niezależnie od tego, jak ocenia się Putina, trzeba to przyznać - obecnie czwarta część mieszkańców Rosji żyje jak w Europie, na początku jego rządów była to dziesiąta część" - powiedział.
Ekonomista jest zdania, że państwo nie może oddawać pola w rosyjskiej gospodarce na rzeczy importu - maszyn z Niemiec czy towarów z Chin. Dla rozwoju potrzebne są megainwestycje na skalę olimpiady czy budowy szybkiej kolei z Chin i Południowej Korei do stolicy Portugalii - Lizbony.
Na początku grudnia rubel spadł w Rosji do najniższego poziomu w historii, w bankach wprowadzono ograniczenia na sprzedaż walut, interweniował Bank Rosji. Spadek wartości rubla tłumaczony jest ostrym spadkiem cen ropy naftowej na świecie. Od początku roku na podtrzymanie kursu rubla Bank Rosji miał już wydać 90 mld dolarów - około 4,5 proc. PKB. Kurs rubla, cena ropy i sankcje wpływają negatywnie na stan rosyjskiej gospodarki.