Prokurator żąda surowych kar w procesie "Polmozbytu"
Przed krakowskim sądem zakończył się proces dziewięciu osób z kierownictwa spółki Polmozbyt Kraków SA, oskarżonych o wyprowadzenie z firmy blisko 40 mln zł i pranie brudnych pieniędzy. Prokurator wniósł o uznanie winy oskarżonych i wymierzenie im surowych kar.
08.11.2013 | aktual.: 08.11.2013 19:50
Wśród oskarżonych znajdują się m.in. Paweł R. i Lech J., o których media pisały, że ich historia stała się kanwą filmu "Układ zamknięty" Ryszarda Bugajskiego.
Podczas mowy końcowej prokurator domagał się kary 5 lat pozbawienia wolności dla Lecha J., 112,5 tys. zł grzywny i nałożenia obowiązku częściowego naprawienia szkody w wysokości 2,5 mln zł. Dla Pawła R. prokurator domagał się 4 lat więzienia, 80 tys. zł grzywny i naprawienia szkody w wysokości 1,4 mln.
Wnioski wobec Tomasza A. dotyczyły dwóch i pół roku więzienia, 22 tys. zł grzywny i naprawienia szkody w wysokości 200 tys. zł; wobec Tadeusza O. dwóch lat i czterech miesięcy, 40 tys. zł grzywny i naprawienia szkody w wysokości 100 tys. zł; a wobec Grzegorza N. kary dwóch lat i 10 miesięcy pozbawienia wolności, 18 tys. zł grzywny i 500 tys. zł na rzecz Polmozbytu.
Wnioski wobec pozostałej czwórki oskarżonych dotyczyły kar w zawieszeniu, grzywien i częściowego naprawienia szkody.
W wystąpieniach końcowych, odbywających się w czwartek i piątek, obrońcy wnosili m.in. o uniewinnienie oskarżonych; ewentualnie uznanie, że popełnili on zarzucane im przestępstwa nieumyślnie, co skutkowałoby umorzeniem postępowania z powodu przedawnienia; lub uznanie, iż ich działanie stanowiło eksperyment ekonomiczny, tzw. wykup menedżerski, i z tego powodu w myśl art. 27 kk nie stanowiło przestępstwa.
Mowy końcowe będą kontynuowane na kolejnych rozprawach. Wyrok zapadnie prawdopodobnie za dwa tygodnie.
Proces w tej sprawie rozpoczął się w marcu 2006 r. Wśród oskarżonych znaleźli się członkowie władz spółki Polmozbyt i spółek-córek z różnych lat ich funkcjonowania; w tym J. i R. Według prokuratury, oskarżeni wyprowadzili z Polmozbytu do innych spółek bądź na własne rachunki majątek o wartości prawie 40 mln zł.
Jak podawała prokuratura, ustalony w śledztwie mechanizm przestępstwa polegał na tym, że oskarżeni kupili pakiet akcji dający kontrolę nad spółką, finansując ten zakup ze środków Polmozbytu. Następnie - już po przejęciu kontroli nad spółką - wyprowadzali majątek do innych prywatnych spółek. Sprzedawali też majątek Polmozbytu, w tym nieruchomości, poniżej ich wartości.
Zarzuty wobec części oskarżonych obejmują też pranie brudnych pieniędzy, bo kupione za pieniądze Polmozbytu akcje tej spółki były transferowane do innych podmiotów w celu ukrycia ich przestępczego pochodzenia.
Według prokuratury jednym z organizatorów procederu był oskarżony Witold Sz., który sam i z innymi osobami pełniącymi funkcje w spółce i podmiotach zależnych utworzył kilka podmiotów prawa handlowego, w tym również kilka spółek zależnych od Polmozbytu Kraków SA. Podmioty te służyły do fikcyjnego kapitałowego obrotu z Polmozbytem, w wyniku czego doszło do wyprowadzenia pieniędzy ze spółki.
Witold Sz. zmarł w toku procesu i postępowanie przeciw niemu umorzono. Początkowo akt oskarżenia zwierał zarzuty wobec 16 osób, jednak sześć z nich przyznało się do winy i złożyło wnioski o dobrowolne poddanie się karze.
Jak podawała prokuratura, na trop nieprawidłowości w Polmozbycie wpadli funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego. Ich podejrzenia potwierdziła kontrola skarbowa. Zawiadomienie o przestępstwie na podstawie wyników kontroli złożył do prokuratury urząd skarbowy. W toku postępowania śledztwo rozszerzono o wątek nieprawidłowości w Krakowskich Zakładach Mięsnych. Śledztwo w tej sprawie umorzono.
Biznesmeni w wypowiedziach medialnych obwiniali urząd skarbowy i prokuraturę o zniszczenie KZM, firmy o ponad 100-letniej tradycji. Ich zdaniem zarówno w przypadku KZM, jak i Polmozbytu, prokuratura nie rozumiała mechanizmów gospodarczych, a przede wszystkim zasad tzw. wykupu menedżerskiego, który miał służyć naprawie firm.
Historia krakowskich przedsiębiorców stała się kanwą filmu "Układ zamknięty", zrealizowanego przez Ryszarda Bugajskiego. Jak mówił reżyser, film nie opowiada jednak o konkretnej sprawie i "żadna z postaci nie jest dokładnym odwzorowaniem rzeczywistych bohaterów tej historii, jednak prawda o tych zdarzeniach została zachowana".