Protest na wylotówce z Warszawy to ostrzeżenie. Kolejne będę radykalne

Gigantyczne korki na Łomiankach. Mieszkańcy mają dość. Zorganizowali protest. Pierwszy, ale nie ostatni. Już grożą, że będą kolejne i to znacznie bardziej radykalne. - To była ostrzegawcza akcja – zapowiedział w rozmowie z WP Finanse Arkadiusz Wojtkiewicz ze stowarzyszenia Łomianki Razem.

Protest na wylotówce z Warszawy to ostrzeżenie. Kolejne będę radykalne
Źródło zdjęć: © Facebook.com | łomianki razem
Przemysław Ciszak

05.01.2018 19:27

Piątkowa pikieta na krajowej "siódemce", północnym wyjeździe ze stolicy, trwała dwie godziny. Jej skutek odczuła jednak cała Warszawa. Nie tylko w Łomiankach zrobił się korek, ale zatkane były również inne mosty, którymi kierowcy próbowali ominąć protest.

Akcję zorganizowało stowarzyszenie Łomianki Razem zrzeszające mieszkańców, którzy mają już dość gigantycznych korków i domagają się podjęcia decyzji środowiskowych w kwestii budowy S7. Te jednak przekładane są rokrocznie. W sumie już 4 krotnie.

Tymczasem trasą DK 7 codziennie tysiące kierowców wydostają się z Warszawy - nie tylko w kierunku Gdańska, lecz także na lotnisko w Modlinie - i stoją w korkach.

- To była ostrzegawcza akcja. I już spełniła swoje zadanie. O problemie zrobiło się głośno – mówi nam Arkadiusz Wojtkiewicz ze stowarzyszenia Łomianki Razem. Jak przekonuje, ich protest został dobrze przyjęty przez kierowców.

- Przechodziliśmy przez pasy jedynie na zielonym świetle. Było to pokojowe wystąpienie, nie ingerujące w ruch samochodów. Choć spodziewaliśmy się 50 manifestantów, protestować przyszło trzy razy tyle – zaznacza.

Jak zapewniają organizatorzy, żadnych awantur z kierowcami wygrażającymi, czy pomstującymi na protestujących nie było. Wręcz przeciwnie. Były gesty poparcia. Ale, jak podkreśla Wojtkiewicz nie obeszło się bez incydentu. Tym razem z udziałem służby drogowej.

- Utrudniano nam protest. Przygotowując się do akcji mierzyliśmy długość cyklu świetlnego. Dziś, w pewnym momencie pojawiła się służba drogowa, która skróciła długość światła zielonego dla pieszych - z 30 sekund do 15. Cykl wydłużyła natomiast kierowcom do 1,5 minuty – relacjonuje Arkadiusz Wojtkiewicz ze stowarzyszenia Łomianki Razem. – Mamy to nagrane – podkreśla.

Członkowie stowarzyszenia liczą, że ich protest skłoni urzędników z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska (RDOŚ) do pojęcia decyzji podczas spotkania wyznaczonego na 18 stycznia. Grożą jednak, że jeśli termin znów zostanie przełożony powtórzą protest i to w bardziej radykalnej formie.

- O zaostrzenie protestu zdeterminuje to co wydarzy się 18 stycznia. Jeśli wciąż nie będzie decyzji, na którą czekamy od 2013 roku, 2 lutego będziemy protestować na przejściu bez sygnalizacji świetlnej. W kolejnym etapie wystąpimy do burmistrza o zgodę na zablokowanie jednego pasa – ostrzega Arkadiusz Wojtkiewicz.

Jak mówi, mieszkańcy są zdeterminowani. Ich akcja nie jest jednak zwrócona przeciwko kierowcom, czy komukolwiek innemu. Działają w sprawie. Budowa S7 jest bowiem w interesie wszystkich.

- Przykład dały nam Marki i Raszyn. Tam protesty przyniosły efekty. Zarówno mieszkańcy, jak i kierowcy odetchnęli. Teraz czas na Łomianki – apeluje Wojtkiewicz.

Źródło artykułu:WP Finanse
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (33)