Prywatne żłobki i przedszkola chętne do otwarcia. Problemem m.in. posiłki
Wielkiego otwarcia żłobków i przedszkoli nie będzie. Część samorządów już zapowiedziało, że tego nie zrobi. A co z prywatnymi placówkami? Tu entuzjazm jest dużo większy. Wciąż jednak w sprawie nowych wytycznych dominuje chaos i wiele niewiadomych.
Od 6 maja otworzyć mogą się żłobki i przedszkola. Czy się otworzą? To inna sprawa. Czasu jest mało, a wciąż prawo nie precyzuje wielu szczegółów.
- Proszę pana, przecież my tak naprawdę nic nie wiemy. Tak, my się chcemy otworzyć, rodzice też tego chcą. Ale do tego musi być jakaś podstawa prawna, tu nie ma tak, że premier powiedział coś na konferencji, a my lecimy otwierać drzwi i zapraszamy dzieci i rodziców. Kto wtedy weźmie odpowiedzialność za bezpieczeństwo dzieciaków? – mówi w rozmowie z WP Finanse Anna Lewandowska, warszawska przedszkolanka.
Obejrzyj i dowiedz się, jak chronić się przed koronawirusem
W czwartek 30 kwietnia na konferencji prasowej minister zdrowia Łukasz Szumowski próbował wyjaśnić część zagadnień dotyczących otwarcia żłobków i przedszkoli.
- Jeśli nie musicie wysyłać dzieci do przedszkoli, dajcie szansę tym, którzy muszą - mówił Szumowski. Jak wyjaśnił, pierwszeństwo w wysłaniu dzieci będą mieli rodzice, którzy muszą wrócić do pracy. Pozostali mogą liczyć na zasiłki. Szczegóły mają opracowywać samorządy.
Dzieci w przedszkolach i żłobkach nie będą musiały nosić maseczek. Tak samo opiekunowie. Ponadto, trzeba będzie dezynfekować powierzchnie w przedszkolach. Nie można wychodzić na zewnętrzny plac zabaw, ale na wewnętrzny - już tak.
- Grupy muszą być maksymalnie małe. Nasze rekomendacje to 12 dzieci w jednej grupie, w wyjątkowych okolicznościach z możliwością zwiększenia o dwoje. Zaraz pojawiają się twarde wytyczne inspekcji sanitarnej dotyczące przebywania dzieci - doprecyzował minister.
Z kolei minister rodziny, pracy i polityki społecznej Marlena Maląg dodała, że dodatkowe zasiłki opiekuńcze będą przedłużone tam, gdzie samorząd zdecyduje się, aby instytucje opieki nad dziećmi do lat 3 pozostały zamknięte.
Za mało odpowiedzi, za dużo nierozwiązanych kwestii
Anna Lewandowska mówi, że w sprawie teoretycznego otwarcia tych placówek ciągle jest mnóstwo pytań. Wiadomo już, że władze Warszawy, Poznania, Wrocławia, Włocławka i wielu innych miast nie zamierzają brać odpowiedzialności za wpuszczanie dzieci do żłobków i przedszkoli.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Żłobki podlegają ministerstwu pracy, a przedszkola - ministerstwu edukacji. Ministerstwo pracy w kilka godzin po zapowiedzi premiera opublikowało wytyczne do opieki nad dziećmi do lat 3, czyli korzystających ze żłobków.
- To wszystko jest bardzo ogólne i w zasadzie musimy domyślać się, co w praktyce oznaczają te zapisy. Na przykład po co nam nieprzemakalne fartuchy z długim rękawem, których powinniśmy używać w razie potrzeby? Jakiej potrzeby? Jakie posiłki według ministerstwa są "bezpieczne", a jakie nie? – pyta Lewandowska.
Wiadomo, że w wielu miastach nie zostaną otwarte placówki publiczne. Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski podkreśla, że samorządowcy napisali do premiera i ministrów zdrowia i edukacji pisma, w których zadali konkretne pytania o warunki, jakie miałyby spełnić przedszkola i żłobki.
- Chcemy np. wiedzieć, ile dzieci i ilu opiekunów może przebywać jednocześnie w placówce. Chcemy wiedzieć, kto musi nosić maseczki. Chcemy wiedzieć, jak rząd wyobraża sobie dyscyplinę w zachowywaniu odpowiedniego dystansu między kilkuletnimi dziećmi. Chcemy wiedzieć, jak karmić maluchy, skoro według sanepidu w parku nie można nawet unieść maseczki, żeby zjeść banana. Oczekujemy tu jasnych decyzji w formie rozporządzenia, a nie estetycznych grafik w internecie – pisze Trzaskowski na Facebooku.
Prywatne się otworzą
Nieco inaczej do tematu podchodzą placówki prywatne.
- Planujemy otworzyć się 6 maja, jesteśmy w stałym kontakcie z rodzicami i staramy się jak najlepiej do tego przygotować i spełnić wytyczne władz – mówi w rozmowie z WP Finanse przedstawicielka warszawskiego prywatnego żłobka Małe Skrzaty.
Opowiada, że wiele spraw trzeba jakoś po prostu zrozumieć. Bezpieczne posiłki? Będą dostarczane przez firmę cateringową, osobno zapakowane i z jednorazowymi sztućcami. Będzie to droższe niż do tej pory, dlatego też musi być skonsultowane z rodzicami.
- Po co nieprzemakalne fartuchy z długim rękawem? Nie wiem, ale może jeśli dziecko będzie miało gorączkę lub katar, to ktoś będzie musiał z nim zostać w osobnym pomieszczeniu w oczekiwaniu, aż nie przyjadą po nie rodzice i wtedy taki fartuch się przyda? – pyta przedstawicielka Małych Skrzatów.
Żłobek podejmie też daleko idące środki zapobiegawcze. Dzieci będą odbierane od rodziców sprzed bramy placówki, podobnie będzie się działo z posiłkami. Wszystko po to, by maksymalnie ograniczyć wstęp osób trzecich na teren żłobka. Część zajęć będzie odwołana – chodzi o takie, które realizowali pedagodzy dochodzący, niepracujący w żłobku na stałe.
Dodaje, że wielu rodziców czeka na otwarcie placówki. Nie bez znaczenia są też względy finansowe, bo branża prywatnych żłobków i przedszkoli jest przez pandemię mocno osłabiona.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie