Przedsiębiorcy finansują zamówienia publiczne
Urzędnicy nie chcą dawać zaliczek firmom, które wykonują na ich rzecz zlecenia. Dopiero po zakończeniu prac mogą się one spodziewać zapłaty.
23.03.2011 | aktual.: 23.03.2011 09:26
Ponad rok temu do prawa zamówień publicznych wprowadzono regulację, która umożliwiła wypłacanie przedsiębiorcom zaliczek. Był to jeden z elementów tzw. pakietu antykryzysowego. Ustawodawca chciał w ten sposób wspomóc przedsiębiorców. Często bowiem, chcąc wykonać zamówienie, sami muszą brać kredyty. Rzadko która firma ma takie nadwyżki finansowe, by kupić za gotówkę np. materiały budowlane.
Nawet nie pół procent
Dane za miniony rok pokazują, że przepisy te pozostały martwe. Na ponad 57 tys. ogłoszonych zamówień na roboty budowlane zaliczki przewidziano jedynie w 279. Jeszcze gorzej było przy dostawach. Zaliczkowanie pojawiło się tylko w 168 z prawie 62 tys. ogłoszeń. Ogółem ogłoszenia, w których przewidziane zostały zaliczki, stanowiły zaledwie 0,46 proc. wszystkich opublikowanych w Biuletynie Zamówień Publicznych.
– Pokazuje to, że tak naprawdę to przedsiębiorcy w znacznej mierze finansują publiczne zamówienia. To oni najpierw wykładają na nie pieniądze i dopiero po zakończeniu prac mogą się domagać zapłaty – mówi Piotr Wołejko, ekspert Pracodawców RP. W praktyce firmy muszą czekać na zapłatę miesiącami, a nawet latami. – W tym czasie mają ograniczone możliwości składania ofert w innych przetargach, gdyż brakuje im środków na potwierdzenie zdolności finansowej do wykonania następnych zamówień – dodaje ekspert.
Dlaczego urzędy tak rzadko decydują się na płacenie zaliczek? Powody są dwa. Pierwszy to presja, której podlegają samorządy.
– Ciągle jesteśmy kontrolowani. Największe podejrzenia budzi oczywiście styk pieniędzy publicznych z prywatnymi. Dlatego proszę się nie dziwić, że nie chcemy dawać powodów do podejrzeń. Drugi powód jest prozaiczny: na większość inwestycji i tak musimy brać kredyty. Nawet dotacje unijne wymagają wkładu własnego. Trudno więc od nas oczekiwać, że będziemy się zadłużać jeszcze bardziej, by kredytować przedsiębiorców – wyjaśnia Marek Miros, burmistrz Gołdapi i wiceprezes Związku Miast Polskich.
Urzędnicy powołują się też na praktyki rynku komercyjnego. Ich zdaniem w kontraktach między przedsiębiorcami najczęściej obowiązują płatności z dołu.– Dlaczego więc oczekuje się czegoś więcej od administracji? – pytają.
Może być taniej
Zdaniem niektórych ekspertów zaliczki mogłyby jednak działać na korzyść zamawiających. Kredyty komercyjne są stosunkowo drogie. Firma, wiedząc, że nie będzie musiała ich brać, zaproponuje korzystniejszą cenę. Nawet jeśli zamawiający będzie musiał wziąć kredyt na tę zaliczkę, to będzie on dużo tańszy. Sfera publiczna, jako najbardziej wiarygodny klient, może liczyć na specjalne traktowanie przez banki.
Decyzja o tym, czy w danym zamówieniu będą wypłacane zaliczki, należy do zamawiającego. To on również ustala ich wysokość. Gdy wykonawca zrealizuje zamówienie do wartości wcześniej udzielonej zaliczki, może otrzymać kolejną.
Urzędy centralne mogą przekazywać zaliczki przy robotach budowlanych oraz wtedy, gdy zamówienie jest współfinansowane ze środków unijnych. Ograniczenia te nie dotyczą samorządów. Im wolno wypłacać zaliczki przy każdym zleceniu.
Sławomir Wikariak