Przegrali życiową szansę?
Musieli walczyć o miejsce na uczelniach, potem o jakąkolwiek pracę. Gdy 10 lat temu bezrobocie wynosiło 18%, o przebieraniu w ofertach pracy mogli tylko pomarzyć.
18.11.2011 12:54
Kiedyś było gorzej?
Było mniej ofert pracy, zatrudnienie było mniej stabilne a na pracę czekało się miesiącami, czasem latami. Dziesięć lat temu, młodzi nawet po studiach bez skrupułów godzili się na pracę poniżej swoich kwalifikacji. Byli gotowi pracować za niewielkie stawki. Niektórzy dopiero teraz stanęli na nogi i zaczęli zarabiać, jak twierdzą, przyzwoicie. Ale dodają też, że zmarnowali dużo czasu i energii na egzystencjonalne boje.
- Po studiach prawniczych poszłam na roczny staż do urzędu, potem przez pół roku byłam bezrobotna. Następnie pracowałam w bibliotece na pół etatu za 320 zł. Przez ten czas wysłałam setki CV, byłam na niezliczonej ilości rozmów kwalifikacyjnych. Za pracą jeździłam po całej Polsce. Wreszcie wyjechałam z chłopakiem do Irlandii, tam robiłam wszystko – sprzedawałam pieczywo w piekarni, roznosiłam ulotki, pracowałam jako barmanka. Oboje wróciliśmy do Polski. Znów zaczepiłam się na stażu w urzędzie, poszłam na studia podyplomowe związane z zarządzeniem środkami z unii. Cały czas intensywnie szukałam pracy Po roku szukania dostałam pracę w jednej z firm zajmujących się transportem promowym. Etat i umowę na czas nieokreślony mam od 2 lat. I naprawdę, gdy słyszę narzekania dzisiejszych absolwentów to mnie krew zalewa – mówi Marzena Jaworska – Śmiałek, jest zastępcą kierownika, odpowiada za rozwój i kontakty z zagranicznymi partnerami, ma 32 lata. *Cały rok wyemigrował. Zazdroszczę obecnym młodym *
W podobnym tonie wypowiada się na forum Wicky. Jak pisze ma teraz 35 lat. Skończyła historię w Bydgoszczy. Do Polski wróciła 2 lata temu. „Po studiach nie było pracy. Żadnej. Do urzędów i szkół dostawiali się ludzie, którzy mieli znajomości. Nie mówię, że teraz tak nie jest. Ale dziś praca w szkole nie jest tak atrakcyjna. Młodzi często nią gardzą. Wyjechałam i po jakimś czasie poprzez forum skontaktowałam się z innymi ludźmi z moich studiów. Na Wyspach w tym samym czasie było 27 osób z mojego roku. Na piątym roku było nas nieco ponad trzydzieści osób. Można powiedzieć, że prawie cały rok wyemigrował. To był stracony czas. Mam poczucie pustki, czuję się zawiedziona. Zazdroszczę osobom, które teraz bez kłopotu dostają się na studia i bez kłopotu znajdą pracę. Nie żyją w tak trudnych czasach” – pisze Wicky.
Dariusz Bochenek, socjolog i psycholog społeczny przypomina, że jeszcze kilka lat temu niestabilna sytuacja gospodarcza wzmagała bezrobocie. Firmy z trudem utrzymywały się na rynku, a kłopoty w znajdowaniu pracy wzmagał wyż demograficzny. Więcej osób kończyło studia i więcej szukało pracy. Dysproporcje między ilością ofert pracy a chętnych były gigantyczne. - Wielu dzisiejszych trzydziestolatków czuje frustrację, ma poczucie zaprzepaszczonych szans czy niesprawiedliwości społecznej. To najczęściej świetnie wykształcone osoby, które musiały wyjechać, godzić się na wiele kompromisów, często na pracę dużo poniżej kwalifikacji. Niektórzy mówią, że są od lat na dorobku. Wiadomo, że czasy były inne, ale dziś wielu trzydziestolatków obawia się zmian. Ci ludzie twierdzą, że teraz jest łatwiej, ale tkwią w pracy, którą podjęli lata temu. Mówią, że nic już się nie da zrobić – twierdzi Dariusz Bochenek.
Czy rzeczywiście obecnym młodym jest łatwiej?
- Trudno porównywać. Szefowie dziś mają ogromne wymagania. Oczekują dyspozycyjnych osób, pracujących ekstremalnie. Muszą uczestniczyć w wyścigu szczurów, wpadają w depresje, nałogi. Jednak według wielu specjalistów są gorzej wykształceni, mają wiedzę bardziej powierzchowną co znamionuje całe pokolenie Internetu. Są mniej oczytani, nie potrafią się wgłębić w problem. Są też bardziej pewni siebie, mniej pokorni – mówi dr Ilona Hołowiec, psycholog.
(toy)